wtorek, 22 stycznia 2013

Wsio eto było by smieszno, Kogda by nie było tak grustno.


Ogłoszeń czar



http://komediowo.pl/gid,14204382,img,14205299,title,Absurdy-polskiej-rzeczywistosci-Mistrz-Bareja-bylby-dumny,galeria.html




Policja jaka jest – każdy widzi; prokuratura – szkoda gadać. Sądy sądzą, jak muszą, bo muszą, albo chcą musieć.

Tymczasem czytam wiadomości, które poszły we świat cały:

Zagrozili pobiciem i ukradli dziecku czapkę

2013-01-21, Aktualizacja: wczoraj 17:23
Miejski monitoring w Piotrkowie po raz kolejny się przydał. Pozwolił namierzyć napastników, którzy ukradli dziecku czapkę.




W piątkowy wieczór do pieszego patrolu Straży Miejskiej na ul. Narutowicza podbiegło dwoje dzieci w wieku około 14 lat, które powiedziały, że przed chwilą zostały zaczepione przez dwie osoby – młodego mężczyznę i kobietę, którzy pod groźbą pobicia zabrali jednemu z nich czapkę z naszytym emblematem klubu piłkarskiego. Dzieci wskazały też kierunek, w którym oddalili się sprawcy kradzieży.

Strażnicy nawiązali kontakt z obsługą monitoringu, która szybko zlokalizowała napastników. Sprawcy zostali ujęci, a następnie przekazani policjantom do zatrzymania.

- 22-letni mieszkaniec Piotrkowa posiadał skradzioną czapkę i oświadczył, że zabrał ją w okolicznościach, które podały dzieci. Pokrzywdzeni zostali przewiezieni do domu i przekazani rodzicom – relacjonują piotrkowscy strażnicy.

Dalsze czynności w sprawie kradzieży prowadzą piotrkowscy policjanci.





Bardzo Państwa przepraszam, ale śmieję się w tej chwili tak szczerze, że mi klawiatura drży. Jutro skomentuję i wytłumaczę, dlaczego te dwie wiadomości umieściłam blisko jedna drugiej.

wtorek, 8 stycznia 2013

MYŚLISZ, ŻE CIĘ TO OMINIE, WŁODARCZYK?

http://www.epiotrkow.pl/artykul/Kim-jest-Marek-Krawczynski,13476

Nie liczyłabym na to.

SUITA



Oto obiecana historia mojego doniesienia, zamieszczona w poście: „Tydzień pomocy...”:

Pismo z dnia: 21.05.2012r., sygnowane przez Komendę Miejską Policji w Piotrkowie Tryb., DM I-733/12:

„Na podstawie art. 305 § 4 kpk, zawiadamiam, że w sprawie odmówienia Marii Gładysz ponownego przyjęcia do pracy przez Dyrektora Szkoły Podstawowej nr 8 Zbigniewa Włodarczyka mimo przywrócenia orzeczonego przez Sąd Okręgowy –Sąd Pracy i Ubezpieczeń Społecznych w Piotrkowie Tryb.

tj. o czyn z art. 218 § 2 kk

Dnia 18 kwietnia 2012 r. wszczęto dochodzenie o przestępstwo określone w art. 218  § 2 kk


Postępowanie prowadzi – st. sierż. Ilona Sidorko  tel. 0446479052

a nadzoruje – Prokurator Rejonowy w Piotrkowie Tryb., ..."




Zacznijmy od początku.

Proszę przeczytać, czy ja w doniesieniu („Tydzień pomocy...") pisałam cokolwiek o ponownym przywróceniu mnie do pracy. Zdaje się, że skołowana i niekompetentna Prokuratura nakazuje wszczęcie dochodzenia Komendzie Policji jakby obok.

Nic to.

Na dzień 12 kwietnia 2012r., czwartek, na godzinę 11:00, jestem wezwana do KP, celem przesłuchania.

Stawiam się tam. Potwierdzam wszystko, co napisałam w doniesieniu; potwierdzam autentyczność dokumentów umieszczonych na załączonej płycie CD.

Słucha mnie miła pani. To Ilona Sidorko, która w pewnej chwili informuje mnie, że ona jest w zastępstwie, bo właściwie sprawę prowadzi jej kolega, który jest na zwolnieniu lekarskim.

Już wcześniej moje sokole oko dostrzegło w prawym górnym rogu okładki akt inicjały: J.K. Pytam zatem, czy jest to J. Kawnik. Pani uśmiecha się i nie odpowiada.

Po zakończonym przesłuchaniu postanawiam sprawdzić, czy się nie pomyliłam. Bo ja muszę sprawdzać, takie skrzywienie zawodowe. Siebie i innych sprawdzać.

Odprowadzona do drzwi, wracam i pytam w okienku/dyżurce na dole o numer do nk. Kawnika, bo się chciałam z nim spotkać. Pani w dyżurce sprawdza coś w swoich papierach i informuje mnie, że p. Kawnik jest nieobecny, chyba chory. Pytam zatem, kiedy będzie osiągalny. Pani mówi, ze chyba w przyszłym tygodniu.

Zatem wiem.

Dnia 25.05.2012r. wysłano do mnie pismo z Komendy Miejskiej o umorzeniu dochodzenia w sprawie ponownego przyjęcia do pracy ...

Z litości nie podaję nazwiska Prokuratora, który to podpisał, bo wiem, jak jest traktowany. Ja bym nie pozwoliła na takie traktowanie siebie. Zresztą – nie pozwoliłam i wyleciałam z roboty na zbity pysk. Jednak wolę żyć za 613 PLN miesięcznie, niż być czyimś wyciruchem. Te drzwi jeszcze zostaną odemknięte powtórnie.

Czy Państwo już zrozumieli moje myśli? Czy stało się jasne, dlaczego ktoś grzebał w mojej stronie i ją blokował?

Proszę porównać zarzuty z odpowiedzią.

Jednocześnie przepraszam – skaner mi padł, a nie mam pieniędzy na nowy sprzęt. Ciotka z Kalisza mi prześle skany, to je wkleję. Albowiem wszystko, o czym piszę jest prawdą. 

Nadal nie podoba mi się, że ktoś - ważny urząd nazywa: "prokuratorską hołotą", ale nadal nie mam ochoty z tym dyskutować. 

Wkrótce o czymś, co może być potraktowane jako próba przekupstwa. Dobry prawnik i jego kolega - dziennikarz zrobiliby z tego ładny gips...





niedziela, 6 stycznia 2013

SŁUŻBY PUBLICZNE NA TELEFON




Czy są jeszcze w naszym kraju tacy, którzy wierzą, że na telefon można zamówić taksówkę, pizzę, ewentualnie ładną panią?

Wczoraj „Gazeta Wyborcza” podała następującą wiadomość:


Wiceprezydent dzwoni i instruuje: Ja bym prosił, żeby to umorzyć

Dariusz Bochenek, wiceprezydent Siemianowic Śląskich, zadzwonił do miejscowej komendy straży miejskiej z dyspozycją umorzenia mandatu pana K. Przedstawiciel miasta twierdzi teraz, że telefon od wiceprezydenta był prowokacją, bo z urzędu wyciekały w ostatnich latach informacje i nagrania, więc wiceprezydent chciał sprawdzić, czy teraz też tak się stanie.
Wszystkie rozmowy Straży Miejskiej w Siemianowicach Śląskich są rejestrowane. Tak też się stało w przypadku dialogu między wiceprezydentem Bochenkiem a Marcinem Biłką, kierownikiem straży.

Na nagraniach, którymi dysponujemy, sekretarka łączy wiceprezydenta z kierownikiem, bo akurat nie ma ani komendanta, ani jego zastępcy. Potem słychać, jak Bochenek wydaje dyspozycje.



"Widzę, że chcecie sprowadzić pana K. do parteru"

"Jakby pan sobie zapisał [w tym momencie pada sygnatura sprawy - przyp. red.], ja bym prosił, żeby to umorzyć! Ja widzę, że wy specjalnie chcecie sprowadzić pana K. do parteru i powiem tylko tyle, że mi się to nie podoba. Spróbujcie nad tym pomyśleć. Już rozmawiałem z komendantem i widzę, że wniosków żadnych żeście nie wymyślili. Zawsze jest jakieś polubowne rozwiązanie. Spróbujcie to jakoś przemyśleć" - zachęca wiceprezydent.

Kierownik Biłka oddzwania później do wiceprezydenta z informacją, że rozmawiał z komendantem i pan K. jest zaproszony do komendy, by całą sprawę wyjaśnić.

Nie udało nam się ustalić, kim jest pan K. i dlaczego wiceprezydent zainteresował się jego mandatem. Gdy poinformowaliśmy w urzędzie miasta, w jakiej sprawie chcemy rozmawiać z wiceprezydentem, Bochenek stał się nieuchwytny.

Udało nam się skontaktować z Piotrem Saternusem, komendantem Straży Miejskiej w Siemianowicach Śląskich. Jak zapewnił, nikt nigdy nie rozmawiał z nim na temat postępowania w sprawie pana K. Komendant sprawdził też, że pan K. dostał mandat za niewłaściwe parkowanie. - Ta sprawa nie została umorzona - zapewnił. I dodał, że jeszcze dziś złoży doniesienie na policję w sprawie popełnienia przestępstwa. Kto je popełnił, oceni policja.

"Kierownictwo urzędu zaczęło używać prowokacji"

Michał Tabaka, kierownik referatu polityki informacyjnej w Urzędzie Miasta w Siemianowicach Śląskich, przysłał nam oświadczenie. Wyjaśnił w nim, że w ciągu ostatnich lat z urzędu miasta i podległych mu jednostek wiele razy wyciekały różne informacje. Wiceprezydent Bochenek postanowił więc wykonać do straży prowokacyjny telefon, by sprawdzić, czy sprawa mandatu też z urzędu wypłynie.

"Chcąc ustalić charakter wycieków, kierownictwo urzędu zaczęło używać prowokacji. I tak dokładnie było też w tym przypadku. Pierwszy zastępca prezydenta Siemianowic Dariusz Bochenek, po wcześniejszej konsultacji tylko i wyłącznie z Piotrem Saternusem, komendantem SM, chciał w ten sposób sprawdzić, czy po pierwsze, funkcjonariusz SM ulegnie bezprawnej presji, a po drugie, czy ów fakt - podobnie jak wiele innych wcześniej - nie wypłynie na zewnątrz. Tym razem prowokacja okazała się udana" - czytamy w oświadczeniu.

Tabaka dodał, że nie ustalono jeszcze, kto wyniósł z urzędu nagranie. Podkreślił, że o sprawie zostanie poinformowana prokuratura, ale pod kątem kradzieży nagrań rozmów z serwera straży miejskiej.

Marna próba ochrony wiceprezydenta

Grzegorz Wójkowski, szef stowarzyszenia Bona Fides, które monitoruje pracę samorządów, uważa, że wiceprezydent nadużył stanowiska. - Udawanie, że to prowokacja, jest marną próbą ochrony wiceprezydenta. Jeśli Bochenek się jej dopuścił, to i tak złamał prawo, bo jako funkcjonariusz publiczny takich rzeczy nie może robić - mówi Wójkowski.



Proszę posłuchać nagrania. Naprawdę fajnie jest...

Jest to intro do mojego następnego wpisu.