poniedziałek, 26 stycznia 2015

POST S



odpowiedz zgłoś nadużycie do Newsweeka- dlaczego przemilczał fakty 26.01.2015 godz. 17:59
Dzisiaj artykuł w Newsweeku sprytnie zakamuflował, co się dało zakamuflować o Piotrze Koziarskim v. Sałyga. Ciekawe czy to nie zabieg marketingowy pani reżyser, którą doskonale wiedział, że teraz muszą paść pytania o tego gwałciciela. Joanny nie ma, ale gdzie jest Piotr, niech opowie o filmie- takie budzą się reakcje widzów tego spektaklu. Dlaczego w Newsweeku nie pisze się, że Piotr siedzi za gwałt ? Pisze się, że czeka na drugi wyrok, ale zgrabnie pominieto co jest przedmiotem aktu oskarżenia, bo Piotr do zakończenia procesu nie chce wchodzić w szczegóły, a przecież o obecnym wyroku NIC nie powiedział. Autor artykułu doskonale zna powód skazania. Dlaczego Newsweek nie pisze, Piotr założył Fundację Chustka i zbiera pieniądze od naiwnych? Dlaczego nie pisze się co się stało z pieniędzmi za ksiązkę i że Jasiek nic z niej nie dostał ? Pisze się natomiast, że pracuje w szpitalu i wyrzuca pampersy i wszy przegania. To chyba izba wytrzeźwień, albo szpital więzienny- to się biedaczyna poświeca. Dlaczego pismo nie pisze, że on dla żony zrobił to, co inni mężowie robią każdego dnia i inne żony dla swych chorych mężów. Chwali się go za to, że robił to co było jego obowiązkiem, w dodatku miał wikt z kasy wysyłanej jej przez ludzi z bloga. Dlaczego w artykule przemilczano, ze ukrywał się 6 lat i był poszukiwany listem gończym ? To wszystko manipulacja przed Oskarami, bo Amerykańie wpadli by w osłupienie, gdyby wiedzieli o kim film oglądają- o manipulatorze, oszuście matrymonialnym i gwałcicielu


http://www.mowimyjak.pl/newsy/kto-jest-kim/kim-jest-piotr-salyga-maz-niezyjacej-blogerki-joanny-salygi-znanej-jako-chustka-video,49_57145.html?cpage=1&

POLSKIE OSKARY






Kto mnie zna, ten wie, że jestem wielbicielką gali oskarowej. Zarywam od lat noce, żeby się delektować czerwonym dywanem, wpadkami prowadzących, polityczną poprawnością nagród.

Niespecyficzna atmosfera pochłania mnie całkowicie na jedną noc w roku. Za nic nie opuściłabym tego widowiska. Karnawałowej, błyszczącej wisienki na torcie.



Ponieważ jestem egzemplarzem dociekliwym, wiem także, jak i gdzie kończą się gale: krótko u senatora, a potem u ukochanego przeze mnie Kevina Spacey. Nie mogę napisać, co się tam wyrabia, bo może nieletni mnie czytają...







Często zdarza się, że nagrodzeni są ci, którzy powinni być nagrodzeni. Zdarza się także, że wbrew protokołowi, który stanowi, że wypowiadać się wolno jedynie w języku angielskim (czemu sprostują  nawet Japończycy), jakiś nagrodzony powie parę słów w języku ojczystym. Taka duma narodowa.





W tym roku jabłka i nominacje polskie obrodziły.

I chyba mamy schody. A mówię tu o historii Chustki, w reżyserii pani Anety Kopacz. Film nosi tytuł: „Joanna”.



Blog Chustki przeczytałam w całości. Dawno temu. Zarzucałam sobie, że podczas lektury nie podnosiło mi się ciśnienie, oczy nie łzawiły. Coś mi nie pasowało. Podziwiałam lekkość pióra, ale nie czułam. Zarzucałam sobie, że mi się wrażliwość wyczerpała i stałam się drewnianym klocem, co w mojej sytuacji było wielce prawdopodobne. Ale nie podobało mi się to. Zaczęłam zgłębiać temat.





Dowiedziałam się, że Pani Joanna Sałyga poznała Piotra Różańskiego vel Koziarskiego, kiedy ten siedział w więzieniu skazany na osiem lat za zbrodnie. Jakie to były zbrodnie, nie wiem, wiem jedynie, że był to na pewno gwałt na studentce z Poznania. Ale ośmiu lat nie zasądza się w Polsce za gwałt. Nazwiska też się nie zmienia bez powodu.



Pani Joanna Sałyga poślubiła Piotra w więzieniu i wydobyła go zeń na czas opieki nad sobą, osobą chorą. Piotr otrzymał przerwę w odbywaniu kary. Przyjął nazwisko żony. Koziarski – to dobre nazwisko. Rzadko zdarza się, ze facet przyjmuje nazwisko żony. Chyba, że ma w tym interes.





niedługo Chustka zostanie wydana.
Fundacja aktywnie działa.
wszystko spójnie się zamyka.
to dobry moment, by przestać tu pisać.

to także dobry moment na podziękowania.

byliście przy Joannie.
dziękuję.

to dzięki Wam powstała Fundacja.
to dzięki Wam wiele osób zyskało szansę na spokojną śmierć.
dziękuję Wam.

dostałem od Was wiele maili
z prośbą o pomoc,
z obietnicą pomocy Fundacji,
i takich z ludzkim wsparciem
dla mnie, dla obcego Wam człowieka.
wielu z Was nadal bardzo mi pomaga.
bardzo dziękuję.

i na koniec jeszcze obietnica:

to nie koniec Chustki,
to tylko koniec bloga.
o Fundacji jeszcze usłyszycie,
niebawem pojawi się film Anety Kopacz "Chustka",
a pod koniec roku wyjdzie Nieżona.




Pan Piotr przekonywał, że Joanna odchodziła w przepotwornych męczarniach. Nie jest to prawdą. Pani Joanna miała znakomitą opiekę medyczną, zapewnioną przez Jej matkę, także lekarkę.



Piotr Sałyga utworzył fundację, która nie ma przejrzystych finansów.

Podobno zmienia treści w blogu Joanny. Hochsztapler.

Podobno zawłaszczył tantiemy za książkę, okradł Jasia i wyczyścił mieszkanie Joanny. Wcześniej – okradał kobiety.



Jeżeli chociaż część z tego wszystkiego jest prawdą, odium pada także na Joannę. Bo pytanie brzmi: dlaczego, do cholery, dała swoje nazwisko więźniowi? Gwałcicielowi?



Bardzo proszę przeczytać artykuł i komentarze pod nim. Jest tam parę linków, które warto otworzyć.





Będę czekać na galę.

ŚWIAT JEST DZIWNY

Balcerowicz mnie poparł...

niedziela, 25 stycznia 2015

KAPITALIZM I SOCJALIZM. FAJNA SPRAWA



            To nie jest kwestia tego, na co wziął delikwent kredyt. To jest kwestia samopoczucia. Mógł wziąć na lamborghini miura P400, dodge’a challengera z 1974 roku, apartament w Bułgarii albo kolię dla żony. Na niestandardowe leczenie śmiertelnie chorego dziecka. To nieważne.

            Ważne jest to, że w tej chwili, kiedy coś się załamało, żąda pomocy. A gdyby się stało odwrotnie i kurs franka szwajcarskiego stałby się mocno korzystny, kredytobiorca z uśmiechem na ustach pobiegłby oddać bankom zysk?

            Biorąc kredyt w obcej walucie (przymusu nie było, jak sądzę), liczył na lżejsze spłaty.

            Ja myślałam, kładąc na dach papę, że wytrzyma; tak było oszczędnie. Nie stać mnie było na inne krycie dachu. Teraz mi się na głowę leje, bo papa nie wytrzymuje. Żądam położenia mi na dach dachówki ceramicznej.

sobota, 17 stycznia 2015

O NAUCZYCIELACH





            Co to jest  z tymi nauczycielami, naprawdę?



            To nie można jednym podpisem tego w końcu uregulować?

            Niech pracuje, jak inni: od 8:00 do 16:00. To nie jest chyba takie trudne do przeprowadzenia?





            Nauczyciele są za. Na każdym z for błagają o takie rozwiązanie. Jeżeli się z jakichś przyczyn nie wyrobią w tym czasie, zabiorą swoje zeszyciki do domu. ALE – po 16:00 są wolnymi ludźmi. Żadnych dyskotek, żadnych rad pedagogicznych, ciągnących się do północy. Żadnych wycieczek. Żadnych wyjazdów do teatru na sztukę, którą widzieli dwadzieścia razy.



            Żadnych zebrań z rodzicami po południu. Od 8:00 do 16:00. I szlus.



            Na miłość boską, dlaczego nie można tego zrobić?!



            Nauczyciel, ślęczący w domu nad sprawdzianami, ze trzy razy się wysika i trzy razy spuści wodę i umyje ręce. A woda droga. Jesienią i zimą światło musi prywatne palić do tych sprawdzianów, a energia droga. Czajnik osobisty włączyć, żeby sobie herbatę zrobić. W, przez siebie opłacanym necie, sprawdzić, co potrzeba. Czasami coś wydrukować.

           

            A w imię czego?



            Nauczyciel, jak każdy, ma dwa telefony: jeden prywatny, drugi zawodowy. Zawodowy wyłącza o 16:00.



            Na Kanary jedzie w marcu: wtedy świetny jest tam klimat i świetne ceny. Na Lazurowe Wybrzeże w listopadzie, z tych samych powodów. Oczywiście nie zawsze: po wypełnieniu karty urlopowej. Tak – raz na dwa - trzy lata.



            Skończą się komediowe pomysły z „dzienniczkami dla nauczycieli”. Chociaż ten akurat pomysł, w moim odczuciu – osoby wrażliwej na absurd – był świetny. Po prostu pomysłodawca przedawkował. A ja lubię słuchać i oglądać tych, którzy przedawkowali: WŁADZĘ, BEZKARNOŚĆ, GŁUPOTĘ, PYCHĘ. Albowiem ponieważ wiem, jak to się kończy.



            Od lat się dyskutuje na temat nauczycieli. Są wśród nich tacy, którym się ZUS sam płaci, a ich prawdziwe zajęcie jest gdzie indziej. Ale mają dobre układy z dyrektorem zatrudniającym. W mojej szkole, na przykład, pracowała pani, która była cichą księgową w firmie swojego męża. Mąż miał (ma) hurtownię napojów przy ulicy Hutniczej, bodaj. Tam jakoś niedaleko Żabiej. Pani pracowała jako nauczycielka nauczania indywidualnego, co oznacza, że bawiła się w sprawdzanie jednego zeszytu, podczas gdy jej koleżanki zapierdalały, jak głupie.


            Nie myśl, W., że ja odpuszczę. Póki żyję, nie odpuszczę. To nie jest zemsta, to dążenie do prawdy.



            Pomaleńku, pomaleńku, dojdziemy do sedna. Nieprawdaż?

piątek, 16 stycznia 2015

:D

"Na koniec oglądaliśmy ciekawe filmy o Biegunie oraz zajadaliśmy pyszne lodowe torty!!!"





Takiej radości darmo szukać...

UPADEK

sp8pt




6 grudnia nasza szkoła zmieniła się nie do poznania!!! Pojawiły się nowe rzeczy w wystroju korytarzy i sal. Zabroniono uczniom wchodzenia na salę gimnastyczną.
Nauczyciele zachowywali się dziwnie tajemniczo.
O co chodzi? Dowiedzieliśmy się wkrótce. 
Dostaliśmy list od elfów, że zaginął św. Mikołaj!!!!
Z mapą w ręku wszyscy wyruszyliśmy na poszukiwania....

Po drodze zwiedzaliśmy dalekie, magiczne i tajemne krainy, a dziwne postaci, które tam spotykaliśmy, zlecały nam trudne zadania do wykonania - a to tor przeszkód w Amazonii, to znów spaghetti we Włoszech, innym razem budowla we Francji lub kaligrafia w Chinach. Ufffff........


Za każde dobrze wykonane zadanie dostawaliśmy fragment tajemniczej układanki.
Po przebyciu wszystkich punktów udało się rozwiązać zagadkę!!! Już wiemy, dlaczego nie można było wchodzić do sali gimnastycznej. To tam ukrył się Św. Mikołaj!!! 
I już myśleliśmy, że to koniec......, ale nie!!! Tajemnicza układanka okazała się tekstem piosenki, która była kluczem do krainy Św. Mikołaja. Po odśpiewaniu piosenki ukazał się upragniony mikołajkowy gość. 


Było dużo śmiechu  i zabawy, a na koniec słodycze!!!!
Pożegnaliśmy Św. Mikołaja i już czekamy, co wymyśli dla nas za rok :)




Nie wiem,do  czego przygotowuje teraz ta szkoła. Moja szkoła przygotowała nas do dobrych liceów i później do dobrych  Uniwersytetów. 

Pod obecnymi rządami, ta szkoła przygotowuje do łopaty.