sobota, 28 lutego 2015

MOŻE CZAS Z TYM SKOŃCZYĆ




 http://dziendobry.tvn.pl/wideo,2064,n/w-polsce-rak-musi-bolec-dlaczego,82285.html




NIEPRAWDA, ŻE JESTEŚMY OKRUTNI I CIĄGNIEMY SIĘ W OGONIE CYWILIZACJI. NIEPRAWDA.



Nasz doktor z hospicjum domowego niech tyje, bo wart jest tyle złota, ile waży. A imię Jego jest: „F”.



‘Panie Kubo, potrzebna panu morfina?”
„Nie, jeszcze mam, dziękuję”.
„Na wszelki wypadek zostawiam receptę.”

Poza wszystkim, morfina pomagała Kubie oddychać.


W tym dobrym kraju bywa, że wszystkich traktuje się jak zbrodniarzy i ćpunów. Warchołów i przekręciarzy.

Nasz doktor w hospicjum domowym ocenił jednym mądrym spojrzeniem, że nikt tu morfiną handlował nie będzie; że człowiek umiera i potrzebny mu lek. Po śmierci Kuby reszta pozostałej morfiny została oddana, podobnie, jak wcześniej – zapas nutrisonu, strzykawki, rurki i plastry.

Wcześniej, w piotrkowskim szpitalu, po kolejnej operacji – założenie kolejnej stomii – Kuba powiedział pielęgniarce: „Potrzebuję morfiny”. Szuru-buru, trochę to trwało. „Marysiu, proszę, idź i powiedz im, żeby mi dali morfinę. I niech mi tu nie przychodzą z jakimś pyralginem, czy tramalem”. Kuba był zawsze bardzo opanowany.

„Tylko dlatego, że nie robi przedstawienia i nie wyje, nie ma dotąd zlecenia?! On wie, czego potrzebuje!”*

Morfina była w pół minuty później.


W łódzkim Koperniku co dwie godziny wchodziła pielęgniarka z pytaniem: „Czy ktoś potrzebuje przeciwbólowych?”. Ja tam spędzałam całe dnie. Na papierosa wchodziłam/wjeżdżałam na siódme piętro; tam się toczyło drugie życie. „Z wysokości” patrzyłam na zachód słońca, rondo, ludzi, samochody i myślałam o tym, że tamci nic nie wiedzą. I, że któregoś dnia mogą się nagle dowiedzieć...




Wracając do naszych baranów: rzadko zdarzało się, że chory prosił o środki przeciwbólowe. Śmiertelnie chory nie bawi się w oszustwa, nie ma na to czasu ani siły. Wie, że morfina go otumania i odbiera resztę świadomego życia. Ale – jeżeli chce się pozbyć świadomości i czucia – to dlaczego mu tego nie dać?

Dlatego pielęgniarka co jakiś czas wchodziła do sali i pytała: „czy ktoś potrzebuje przeciwbólowych?”
Kuba był w trzyosobowej sali. Wszyscy trzej nie żyją. Ja umierałam razem z nimI, a jednak „niewątpliwie żyję”.



Kłamca zawsze się zamota. Wiem, bo ilekroć zdarzyło mi się kłamać, wysypywałam się najwyżej w czwartej minucie. Odtąd – jeżeli kłamię, to milczę.





Sałyga nie jest w moim typie. W ogóle trudno mi sobie wyobrazić kobiety, w których typie Sałyga Piotr jest. Mimo to, serdecznie współczuję zmrużonych ślipków.

Chłopak się zamotał.

„Kiedy wykrzyczałem na blogu opis cierpienia, które przeżyła moja żona...”

Gdzie jest ten blog? Adres poproszę.

Druga minuta, czterdziesta sekunda: „Moja żona była bardzo dobrze zabezpieczona...”



Ty świnio, jeszcze nie wiesz, co ci może życie sprawić. Czy ci tego życzę? Nie, nie  życzę – żebyś do nieba musiał iść po rozżarzonych gwoździach. Ot, taka jestem miła, jakeś i ty był wobec słabej, umierającej kobiety i Jej Syna.


*Napisał, bo nie mógł mówić.







piątek, 27 lutego 2015

TO W RAMACH PRZEDWIOŚNIANEGO SPLEENU

POLSKA SZKOŁA, DOBRA SZKOŁA


25.02.2015
środa

Obowiązkowa modlitwa w szkole

Dyrektorka pewnej szkoły ma problemy z powodu modlitwy, której obowiązkowo oddają się uczniowie na rozpoczęcie lekcji. To zwyczaj szkolny, istniejący w tej placówce od 25 lat, czyli od obalenia komunizmu w Polsce. Nie wszystkim rodzicom jednak się podoba (zob. info).
Bardzo szanuję ludzi, którzy się modlą. To piękny zwyczaj. Także w szkole można, a nawet powinno się modlić, ale nie publicznie i obowiązkowo.
Czym innym jest pragnienie osobistej modlitwy, a czym innym przymus zewnętrzny. Człowiek wierzący i dbający o dobre relacje z Bogiem może nie wytrzymać kilku godzin pobytu w szkole bez modlitwy. Należy to uszanować.
Jednak takim samym szacunkiem należy otoczyć dzieci, które się nie modlą. Ponieważ dzieci się różnią, także te wierzące, stosunkiem do religijnych zachowań, szkoła nie może stwarzać warunków do dyskryminacji. Organizując modlitwy na lekcjach, które są obowiązkowe, np. na matematyce, naraża uczniów na dyskryminację. Tradycja nie ma tu nic do rzeczy. W tym wypadku mamy do czynienia z tradycją, która ludzi dzieli, trzeba więc ją zakończyć.
Z tradycją jest tak, że z powodu przyzwyczajenia nie widzimy w niej niczego złego. Gdy więc ktoś przeciwko niej występuje, uważamy go za dziwaka. Trzeba czasu, aby buntownikowi przyznać rację. Rodzic, który wystąpił przeciwko obowiązkowej modlitwie na matematyce, musi mieć skórę nosorożca. Trzymam kciuki za niego, aby wytrwał w tym sprzeciwie. Pomoże wszystkim zrozumieć, że modlitwa, chociaż to coś pięknego, nie powinna być elementem ceremoniału szkolnego, lecz tylko i wyłącznie prywatną sprawą każdego człowieka.
Spostrzegłem kiedyś, jak pewien uczeń po cichu modli się przed posiłkiem. Zrobiło to na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Zapewne nie ja jeden to zauważyłem. Uczeń musiał więc być odważny w swojej wierze. Prawdopodobnie kiedyś do tradycji należało, że wszyscy uczniowie przed wspólnym posiłkiem w szkole uczestniczyli w obowiązkowej modlitwie. To piękna tradycja, ale słusznie odeszła do przeszłości. Uprawianie jej dzisiaj byłoby złem. Mam nadzieję, że dyrekcja i pedagodzy wspomnianej szkoły to zrozumieją i zakończą praktykę organizowania modlitwy w publicznej placówce. W przeciwnym wypadku pragnąc dobra, czyniliby zło.








Naprawdę, co, Ty, Ch. piszesz? Lekcja trwa 45 minut. Wejście do klasy i rozpasownie się po ławkach: 1.5 minuty. Powstanie i przygotowanie do „modlitwy: 0,5 minuty. Modlitwa, wolno i całym szacunkiem, wygłoszona: 8 minut. Zajęcie miejsc i zaprzestanie szurania: 25 sekund. Powitanie świeckie: 2 sekundy. Ułożenie książek na pulpitach: 5 sekund. Razem daje kilka minut mniej pieprzenia.

Około dwunastu minut mniej pieprzenia. Gra warta. Dodajmy do tego sprawdzenie listy obecności (20 sekund biegiem), tłumaczenia, dlaczego tak, a nie inaczej (10 sekund), sprawdzenie pracy domowej, tylko pod tytułem: „video” (40 sekund) i otrzymujemy tajemnicze 70 sekund. Uznaję, że wiatry są dobre i nikt nie złamał nogi.

Mamy z głowy blisko 900 sekund, co daje: około 14 minut. Czyli: 31, 33333 w okresie, godziny lekcyjnej.

Przez trzydzieści jeden minut w okresie, to ja mogę przedstawić problem, z lekka zachęcić do jego rozwiązania i życzyć powodzenia.

Czy dziatwa modli się po lekcji również? Wypadałoby. Podziękować za dar. Wówczas należałoby odjąć czas poświęcony lekcji na czas szczerej modlitwy za zdrowie i mądrość belfrów.


wtorek, 24 lutego 2015

Freddie Mercury's LAST VIDEO 1991!!! RO SUB

WIZUALNE EFEKTY CHORÓB RÓŻNYCH. ŁYSE KOBIETY




Kobieto po chemioterapii:


Jeżeli nie chcesz, by widziano twoją łysą głowę, to ją zakryj. Proste, jak wysikać dziurkę w śniegu.

Tak cudowne jedwabne turbany, które można zamotać sobie na łysej głowie, kiedy jest gorąco; tak świetne chusty, które dodają kobiecości i uroku zupełnie zdrowym...

Świetne peruki, przepasane gustowną obrożą. Że nie wspomnę o przaśnych bejsbolówkach, w wiecznej modzie...

Nie, to trzeba epatować chorobą. Niech się reszta świata wstydzi, że jest zdrowa. Zdrowa?

Cukrzyk jest tłustą, lejącą się plamą. Gdyby „chciał”, to by schudł. Kuternoga, z jedną nogą z drewna czy metalu, kuśtyka, potrącając innych. Precz. Mniejsze mają pole do popisu w ukrywaniu choroby, niż łysa pała.

Tylko chorzy łysi, a właściwie łyse, chore na raka, się liczą.

Toż zasłoń tę łysinę, do ciężkiej cholery. Chyba, że zależy ci na tym, co później obśmiewasz i wyrzucasz innym. Że patrzą, przyglądają się... Bo wyglądasz, jak byś była bez majtek, a wcale tak nie musi być.


Zawiń sobie turban, namaluj brwi, załóż ciemnie okulary – i wezmą cię za modelkę. Nie – to trzeba pokazać, jakim się jest biednym.


Po udarze i porażeniu części ciała, trochę trudniej jest zakryć opadający policzek i wargę, która odsłania dolne zęby i zniekształca mowę. Rękę, która szuka przedmiotu i nie może nań za boga natrafić.



Ale nie – ty chcesz, żeby cię widziano łysą. Patrzcie, jaka ja jestem biedna, bo zastosowano wobec mnie jedyne obecnie znane leczenie.

sobota, 21 lutego 2015

NIEKOŃCZĄCA SIĘ OPWIEŚĆ...

Prokuratorzy będą udzielać porad

Utworzono: Poniedziałek, 16 lutego 2015 3 993
Jeśli jesteś osobą pokrzywdzoną przestępstwem, skorzystaj z bezpłatnej informacji prawnej i bezpłatnych konsultacji psychologicznych.
Wzorem lat ubiegłych Ministerstwo Sprawiedliwości, we współpracy z ośrodkami pomocy dla osób pokrzywdzonych przestępstwem prowadzonych przez organizacje pozarządowe w ramach Sieci Pomocy Ofiarom Przestępstw, organizuje od 23 do 28 lutego „Tydzień Pomocy Osobom Pokrzywdzonym Przestępstwem”. Zasadniczym celem tej inicjatywy jest zwrócenie szczególnej uwagi na potrzeby i prawa osób pokrzywdzonych przestępstwem.

Wszystkie osoby pokrzywdzone przestępstwami karnymi, organizatorzy inicjatywy zapraszają do siedzib lokalnych prokuratur, w gdzie w godz. 9.00 – 15.00 (od 23 do 28 II) dyżurować będą wyznaczeni prokuratorzy, którzy udzielać będą bezpłatnych porad.



 

"niedziela, 19 lutego 2012

TYDZIEŃ POMOCY OFIAROM PRZESTĘPSTW

Rusza "Tydzień Pomocy Ofiarom Przestępstw".

W związku z powyższym składam dzisiaj w piotrkowskiej Prokuraturze pismo następującej treści:


            Piotrków Tryb., dn. 20.02.2012r.

Maria Gładysz
ul. Mickiewicza 30
97-300 Piotrków Tryb.





Prokuratura Rejonowa
w Piotrkowie Tryb.
Al. 3-go Maja
97-300 Piotrków Tryb.








DONIESIENIE O POPEŁNIENIU PRZESTĘPSTW


Wnoszę o wszczęcie postępowania przygotowawczego wobec dyrektora Szkoły Podstawowej nr 8 w Piotrkowie Tryb., ul. Sienkiewicza 8 – Zbigniewa Włodarczyka w związku z popełnieniem przestępstw określonych w artykułach: 218 par. 1 Kodeksu Karnego, 219 Kodeksu Karnego, 225 Kodeksu Karnego, 231 Kodeksu Karnego, 271 par. 1 Kodeksu Karnego, art. 27 Ustawy o Ochronie Danych Osobowych oraz 207 Kodeksu Karnego.

Dn. 18.09.2009r. pismem do Prokuratury Rejonowej w Piotrkowie Tryb., wniosłam o wszczęcie postępowania przygotowawczego wobec dyrektora Szkoły Podstawowej nr 8 w Piotrkowie Tryb., ul. Sienkiewicza 8 w związku z popełnieniem przestępstwa określonego w art. 218 par. 1 KK. Następnie pismem z dn. 26.10.2009r. wniosłam o wszczęcie postępowania przygotowawczego wobec Zbigniewa Włodarczyka, dyrektora Szkoły Podstawowej nr 8 w Piotrkowie Tryb. w związku z popełnieniem przestępstwa określonego w art. 207 par. 1 KK. Pismem z tego samego dnia wnosiłam o wszczęcie postępowania przygotowawczego wobec dyrektora Szkoły Podstawowej nr 8 w Piotrkowie Tryb., Zbigniewa Włodarczyka w związku z popełnieniem przestępstwa określonego w art. 271 par. 1 KK.

Postanowieniem z dn. 18.11.2009r. nadkomisarz Janusz Kawnik postanowił odmówić wszczęcia dochodzenia w sprawie naruszania praw pracowniczych, znęcania się oraz poświadczenia nieprawdy na szkodę Marii Gładysz przez dyrektora Szkoły Podstawowej nr 8 – Zbigniewa Włodarczyka (DM-1-3525/09  IDs-1864/09). Żadne z kolejnych moich zażaleń nie zostało uwzględnione.

Odmowa wszczęcia dochodzenia w sprawie naruszania praw pracowniczych, znęcania się oraz poświadczenia nieprawdy na moją szkodę przez dyrektora szkoły, Zbigniewa Włodarczyka, zaskutkowały utwierdzeniem się pana Włodarczyka w bezkarności swoich poczynań i dalszym, coraz bardziej śmiałym łamaniem prawa.

Stwierdzić należy, że w uzasadnieniu odmowy wszczęcia postępowania podniesiono fakt rozpatrywania mojej sprawy przez Sąd Pracy i podkreślono, iż „wydane przez Sąd Pracy orzeczenie będzie jednoznacznie stanowić, czy działania dyr. Z. Włodarczyka były niezgodne z przepisami prawa”.

Otóż prawomocnym wyrokiem z dnia 23.12.2009r. Sąd Rejonowy stwierdził jednoznacznie, iż zmiana mojego stanowiska pracy była niezgodna z prawem. Sąd stwierdził, iż wbrew twierdzeniom dyr. Z. Włodarczyka, przeniesienie mnie ze stanowiska nauczyciela języka polskiego na stanowisko wychowawcy świetlicy nie jest zmianą warunków pracy w ramach tego samego stanowiska pracy – tj. stanowiska pracy nauczyciela mianowanego. Zgodnie bowiem z utrwalonym orzecznictwem Sądu Najwyższego, zatrudnienie nauczyciela mianowanego w charakterze wychowawcy świetlicy jest wykonywaniem pracy na innym stanowisku niż stanowisko nauczyciela przedmiotów, np. nauczyciela języka polskiego. Powyższe znajduje uzasadnienie w interpretacji przepisów – art. 18 ust. 1 KN i art. 42 ust. 3 KN. Stosownie do przepisu art. 18 ust. 1 KN, nauczyciel mianowany może być przeniesiony na własną prośbę lub z urzędu za jego zgodą na inne stanowisko w tej samej lub innej szkole, w tej samej lub innej miejscowości, na takie same lub inne stanowisko.

Sąd kilkakrotnie wyraźnie stwierdził, że zmiana moich warunków pracy i płacy była złamaniem art. 18 Ustawy Karta Nauczyciela.

Sąd podkreślił również, iż niepowiadomienie  Związków Zawodowych o zamiarze zmiany mi warunków pracy i płacy było działaniem celowym, zamierzonym i niezgodnym z prawem.
Pracodawca ma obowiązek zapewnić nauczycielowi powracającemu do pracy po urlopie zdrowotnym to samo stanowisko pracy, na którym nauczyciel wykonywał obowiązki służbowe przed pójściem na ww. urlop (art. 22 par. 1 Kodeksu pracy oraz art. 73 Karty Nauczyciela).
Nauczyciel po urlopie dla poratowania zdrowia wraca na to samo miejsce pracy.
Obowiązek zapewnienia nauczycielowi, który wraca z urlopu zdrowotnego, tego samego miejsca pracy wynika z istoty stosunku pracy, jaki łączy nauczyciela z zatrudniającą go placówką. Istota ta sprowadza się do tego, że nauczyciel zobowiązuje się w okresie zatrudnienia go w ramach stosunku pracy do wykonywania pod kierunkiem pracodawcy ściśle określonej pracy (a więc pracy na określonym stanowisku pracy, w określonym miejscu i czasie) za wynagrodzeniem (art. 22 par. 1 Kodeksu pracy).
Pracodawca nie może dowolnie - na drodze polecenia służbowego - kształtować warunków zatrudnienia nauczyciela i określać jego miejsce pracy.
Możliwość objęcia innego stanowiska możliwa jest tylko za zgodą nauczyciela.
Jeśli powracający do pracy nauczyciel zgodzi się objąć inne stanowisko pracy zamiast tego, które zajmował przed urlopem, taka zmiana jest w pełni dopuszczalna, albowiem odbywa się ona na drodze porozumienia zmieniającego dotychczasową treść stosunku pracy łączącego strony.
Podstawa prawna:
  • art. 22 par. 1 ustawy z 26 czerwca 1974 r. - Kodeks pracy (Dz.U. z 1998 r. Nr 21, poz. 94 ze zm.),
  • art. 73 ustawy z 26 stycznia 1982 r. - Karta Nauczyciela (Dz.U. z 2006 r. Nr 97, poz. 674 ze zm.).
Reasumując,  Z. Włodarczyk swoim czynem już wówczas wypełnił dyspozycję art. 231 KK, tj. przekroczył uprawnienia funkcjonariusza publicznego. Funkcjonariusz publiczny ma bowiem pierwotny prawny obowiązek znajomości aktów określających jego uprawnienia i obowiązki. W związku z tym urzędnik, który działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, popełnia przestępstwo i ponosi odpowiedzialność karną.

Na podstawie swojej bezprawnej urzędniczej decyzji uszczupla moje wynagrodzenie, co wypełnia dyspozycję art. 218 par. 1 Kodeksu Karnego. Bezprawne obniżanie moich zarobków, a następnie spowodowanie ich utraty jest wynikiem chęci dokuczenia mi, wyrządzenia przykrości, bowiem Z. Włodarczyk dobrze wie, iż wynagrodzenie za pracę stanowi jedyne źródło utrzymania. Celowo i z premedytacją stawia mnie w sytuacji, kiedy nie mogę wykonywać pracy zgodnie z prawem i posiadaną umową o pracę (art. 100 Kodeksu Pracy), a następnie, powołując się bezprawnie na art. 80 Kodeksu Pracy, potrąca mi zarobki, lekceważąc zupełnie to, iż zwracam dyrektorowi uwagę na fakt istnienia art. 81 Kodeksu Pracy, na który ja się powołuję.

Pewien swej bezkarności, dyr. Włodarczyk dopuszcza się kolejnego, celowego przestępstwa: Uporczywie i złośliwie łamie moje kolejne prawa pracownicze: dokonuje rozwiązania ze mną bez zachowania okresu wypowiedzenia umowy o pracę zawartą w dn. 1.09.1993r. na czas nieokreślony, na podstawie art. 52 par. 1 pkt 1 Kodeksu Pracy w związku z art. 91c ust. 1 Ustawy Karta Nauczyciela. Po raz kolejny nie powiadamia o swoim zamiarze Związków Zawodowych.

W wyniku postępowania sądowego (sygn. akt IVP 173/10) Sąd Rejonowy wydał następujący wyrok: „W ocenie Sądu, wbrew zdaniu pozwanej Szkoły, zastosowanie art. 52 KP było nieuprawnione. Wbrew zdaniu pozwanego aktualne orzecznictwo sądów nie dopuszcza stosowania art. 52 KP w stosunku do nauczycieli – vide wyrok Sądu Najwyższego z dn. 8.01.2009r. w sprawie I PK 137/08 – OSNAPiUS 2010/13-14/161.”

I dalej: „Kodeks Pracy nie znajduje zastosowania przy rozwiązywaniu nauczycielskich stosunków pracy (art. 20 ust. 1, art. 23 i art. 27) mają charakter regulacji zupełnych, które wyczerpująco określają przyczyny i sposoby rozwiązania nauczycielskich stosunków pracy (w drodze wypowiedzenia, porozumienia stron lub z końcem miesiąca, w którym dyrektor szkoły otrzymał informację o nieusprawiedliwionym niezgłoszeniu się nauczyciela na badania okresowe lub kontrolne), co wyklucza możliwość rozwiązania nauczycielskiego stosunku pracy bez wypowiedzenia z winy nauczyciela na podstawie innych regulacji prawnych, a w szczególności art. 52 par. 1 pkt 1 KP. W konsekwencji stosowanie wobec nauczyciela tego przepisu KP, w przypadku wystąpienia przyczyn uzasadniających rozwiązanie z pracownikiem ciężko naruszającym obowiązki, nie jest objęte odesłaniem do art. 91c Karty Nauczyciela. Przepis ten dopuszcza bowiem stosowanie przepisów KP tylko w sprawach nieuregulowanych w Karcie Nauczyciela.

Tymczasem za uchybienia godności zawodu nauczyciela lub naruszenie podstawowych obowiązków, nauczyciele podlegają wyłącznie odpowiedzialności dyscyplinarnej (art. 75 ust. 1 KN). Wśród sankcji dyscyplinarnych orzekanych po przeprowadzeniu postępowania dyscyplinarnego, Karta Nauczyciela przewiduje m.in. kary dyscyplinarne: zwolnienie z pracy, zwolnienie z pracy z zakazem przyjmowania do pracy w zawodzie nauczycielskim w okresie trzech lat od ukarania bądź wydaleniem z zawodu nauczycielskiego (art. 76 ust. 1 pkt 3, 3a i 4 KN).

Wymierzenie tego rodzaju sankcji dyscyplinarnych prowadzi z mocy art. 26 ust. 1 pkt 1 KN do wygaśnięcia stosunku pracy nauczyciela, które stwierdza dyrektor szkoły, a w stosunku do dyrektora szkoły – organ prowadzący szkołę.

Powyższe wskazuje na to, że rozwiązanie stosunku pracy dokonane przez pozwaną Szkołę nie może być uznane za zgodne z normami prawa pracy.”

Prawomocnym wyrokiem z dn. 1.12.2011r. (sygn. akt VPa 15/11) Sąd Okręgowy – Sąd Pracy i Ubezpieczeń Społecznych w Piotrkowie Tryb., Wydział V na rozprawie sprawy z mojego powództwa przeciwko Szkole Podstawowej nr 8 w Piotrkowie Tryb. o przywrócenie do pracy, na skutek mojej apelacji od wyroku Sądu Rejonowego w Piotrkowie Tryb., IV Wydział Pracy i Ubezpieczeń Społecznych z dn. 7.12.2010r. (sygn. akt IVP 173/10) zmienił zaskarżony wyrok w ten sposób, iż przywrócił mnie do pracy w pozwanej Szkole Podstawowej nr 8 w Piotrkowie Tryb. na dotychczasowych warunkach pracy i płacy. W uzasadnieniu Sąd podkreślił świadome naruszenie przepisów prawa przez dyrektora szkoły; jest to dowód na kolejne naruszenie moich praw pracowniczych. Ponownie podkreślam, że do pogwałcenia moich praw nie doszłoby, gdyby w roku 2009 Prokuratura w Piotrkowie Tryb. zajęła się należycie działaniami Z. Włodarczyka.

Tym samym Z. Włodarczyk po raz kolejny dokonał przestępstwa z art. 218 Kodeksu Karnego. Działanie Z. Włodarczyka nacechowane jest wyjątkową uporczywością i złośliwością. Uporczywość przejawia się w szeregu podobnych i analogicznych powtarzających się działań mających na celu niedopuszczenie do wykorzystania przeze mnie przysługujących mi uprawnień ze stosunku pracy oraz z przepisów o ubezpieczeniu społecznym. Wielokrotnie odmawia on moim żądaniom, chociaż są one uzasadnione i oparte na prawie. Sąd Apelacyjny w Krakowie stwierdził, że pojęcie uporczywości zawiera zarówno wielokrotność uchylania się od wykonania powinności, jak i świadomość niweczenia tym możliwości osiągnięcia stanu założonego przez prawo (postanowienie SA z 13.12.200r., II AK z 289/00, KZS 2000/12/28).

Złośliwość działania Z. Włodarczyka przejawia się szczególnym nasileniem złej woli dyrektora skierowanej przeciwko mnie, przy czym to nasilenie złej woli jest pozbawione podstaw i pozostaje w jaskrawej dysproporcji do rzeczywiście istniejącej przyczyny. Jego działanie ma na celu nie tylko spowodowanie przykrości i konkretnej dolegliwości ale również zademonstrowanie swojego negatywnego stosunku do mnie.

Z całą mocą podkreślam, iż działanie Z. Włodarczyka ma charakter umyślny. Umyślność ta nie podlega żadnej wątpliwości, ponieważ dyr. Włodarczyk jako dyrektor szkoły jeszcze przed podjęciem obowiązków ukończył studia podyplomowe z zakresu zarządzania oświatą i jako taki doskonale zna prawo oświatowe.

Z. Włodarczyk jako dyrektor zakładu pracy dopuścił się również przestępstwa z art. 219 Kodeksu Karnego. Poprzez celowe zaniechanie przez miesiąc pozbawił mnie środków do życia, ponieważ nie przekazał do ZUS-u mojego zwolnienia lekarskiego. Zwolnienie to opiewało od dn. 10.05. do 1.06.2010r.

W przypadku choroby pracownika na przełomie zatrudnienia pracodawca jest zobowiązany przekazać oryginał zaświadczenia lekarskiego do ZUS-u zaś w firmie zostaje potwierdzona za zgodność kopia dokumentu (art. 6 ust. 1, art. 13 ust. 1, art. 61 ust. 1 pkt 2d i ust. 3 Ustawy z dn. 25.06.1990r o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa – Dz. U. z 2005r. nr 31, poz. 267 ze zmianami oraz par. 1 ust. 1 pkt 1 i par. 3 rozporządzenia Ministra Pracy i Polityki Socjalnej z dn. 27.07.1999r. w sprawie określania dowodów stanowiących podstawę przyznania i wypłaty zasiłków z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa – Dz. U. nr 65 poz. 742 ze zmianami.). Pracodawca zwolnił mnie 21.05.2010r., zaś oryginał zwolnienia lekarskiego otrzymałam pocztą wraz z nieprawidłowo wystawionym świadectwem pracy dn. 15.06.2010r.

Bardzo proszę właściwe organa o poważne potraktowanie doniesienia o popełnieniu przestępstw, które ścigane są z oskarżenia publicznego.

Dyr. Włodarczyk dopuścił się także przestępstwa z art. 225 Kodeksu Karnego: W dn. 6-9.07.2010r. Inspektor Pracy przeprowadził kontrolę w Szkole Podstawowej nr 8 i w piśmie z dn. 9.07.2010r. stwierdza: „Brak oryginałów akt osobowych, w szczególności umów o pracę (…) uniemożliwia w trakcie kontroli pełną ocenę prawidłowości treści świadectwa pracy”. W moim przekonaniu było to celowe zakłócanie wykonywania czynności służbowych przez osoby uprawnione do kontroli w zakresie inspekcji pracy. Nie do pomyślenia bowiem jest dla mnie fakt, iż w zakładzie pracy nie ma akt osobowych pracownika albo poświadczonych ich kopii, podczas gdy z akt sądowych toczących się spraw jasno wynika, iż sekretarz szkoły czynił poświadczone kopie moich akt osobowych wypożyczając je z Sądu na określony czas. Dowód na to znajduje się w aktach sprawy IVP 212/09 (VPa 131/10. Znajduje się tam upoważnienie sekretarz Szkoły, p. Urszuli Księzki do dokonania kserokopii teczki moich akt osobowych. Pismo to datowane jest na dzień 24 maja. Tak więc twierdzenie, że w Szkole nie było w lipcu moich akt osobowych było zamierzonym matactwem.

Jak z powyższych wynika, dyr. Włodarczyk popełnił przestępstwa umyślnie z art. 231, gdyż jako funkcjonariusz publiczny wielokrotnie przekraczał swoje uprawnienia i nie dopełniał swoich obowiązków działając na szkodę interesu zarówno publicznego jak i prywatnego. Interes publiczny w moim mniemaniu ucierpiał w ten sposób, iż pracownicy Szkoły utracili wiarę w sprawiedliwe i zgodne z normami sprawowanie władzy przez dyrektora pedagoga, co jest tym bardziej szkodliwe społecznie, że przeczy misji szkoły Rzeczpospolitej Polskiej.

Dyr. Włodarczyk, będąc funkcjonariuszem publicznym, dopuścił się przestępstwa z art. 271 par. 1. Celowo i świadomie poświadczył nieprawdę w dokumencie z dn. 21.05.2010r. „Rozwiązanie umowy o pracę bez wypowiedzenia”, gdzie stwierdza, iż rozwiązuje ze mną bez zachowania okresu wypowiedzenia umowę o pracę zawartą w dn. 1.09.1993r. na czas nieokreślony (…). Tymczasem ja jestem zatrudniona od dn. 25.09.2000r. na podstawie mianowania. Umowa z 1.09.1993r., na którą powołuje się dyrektor przekształciła się z mocy prawa na stosunek pracy na podstawie mianowania – Ustawa Karta Nauczyciela art. 10.5a.

Tego typu działanie ma na celu zaciemnienie sytuacji, utrudnienie mi dochodzenia moich praw przed Sądem Pracy.

Ponadto dyrektor uporczywie od dn. 21.05.2010r. odmawia mi wydania prawidłowego świadectwa pracy.

Dyrektor jako funkcjonariusz publiczny wielokrotnie łamie art. 27 Ustawy o Ochronie Danych Osobowych upubliczniając dane wrażliwe. Artykuł ten głosi wyraźnie: „Zabrania się przetwarzania danych ujawniających pochodzenie rasowe lub etniczne, poglądy polityczne, przekonania religijne lub filozoficzne, przynależność wyznaniową, partyjną lub związkową, jak również danych o stanie zdrowia, kodzie genetycznym, nałogach lub życiu seksualnym”.

Osobną kwestią jest prowadzenie finansów Szkoły. Istnieje szereg niejasności i nieścisłości finansowych odnośnie do mojego uposażenia i należnych mi kwot pieniężnych.
Spawy te poruszę w odrębnym piśmie do Prokuratury.

Wszystkie te przestępstwa wyczerpują również dyspozycję art. 207 par. 1 Kodeksu Karnego. Szczególnie wyraźnym jest znęcanie się nade mną przejawiające się w konsekwentnie złośliwym pozbawianiu mnie środków do życia.

Po rozwiązaniu ze mną stosunku pracy z rażącym naruszeniem prawa oraz po przywróceniu mnie do pracy prawomocnym wyrokiem Sądu Okręgowego w Piotrkowie Trybunalskim z dnia 1.12.2011 roku (sygn. akt: V Pa 15/11), toczę z dyrektorem Z. Włodarczykiem bezowocną korespondencję, domagając się wypłacenia mi należnego wynagrodzenia.
Zwodzi mnie, domagając się coraz nowych wyjaśnień. Ja tymczasem pozostaję ze źródłem utrzymania w postaci zasiłku okresowego z MOPR w wysokości 238,50 miesięcznie (dwieście trzydzieści osiem 50/100).

Zbigniew Włodarczyk doskonale wie, że musi wypłacić mi zaległe wynagrodzenie, ponieważ to wyłącznie on był przyczyną niewykonywania przeze mnie pracy. Zna również wysokość należnej mi kwoty, ponieważ nalicza przecież wynagrodzenia. Stale korzysta z usług prawników Urzędu Miasta Piotrkowa Trybunalskiego. Nie sposób zatem przyjąć, iż nie wie o tym, że w wyniku przywrócenia mnie do pracy, przysługuje mi wynagrodzenie za cały okres pozostawania bez pracy, ponieważ jestem pracownikiem, w przypadku którego rozwiązanie umowy o pracę podlega ograniczeniu na mocy przepisu szczególnego, „lex specialis derogat legi generali”.

Ponadto Z. Włodarczyk nie sporządził za mnie dokumentów do ZUS oraz nie naliczył składek i zaliczki od wynagrodzenia za czas pozostawania bez pracy. Nie zgłosił mnie do ubezpieczeń społecznych i ubezpieczenia zdrowotnego, co powinien był uczynić natychmiast i z datą, od kiedy zostałam z ubezpieczeń wyrejestrowana, co ponownie jest przestępstwem z art. 218, par. 1.KK.


W związku z powyższym wnoszę jak na wstępie."
 
Do pisma została dołączona płyta ze skanami oryginałów dokumentów, poświadczających, że to, co piszę, jest prawdą.
 
Oczywiście, mam te oryginały nadal, są u ciotki w Kaliszu.
 
Prokuratura swobodnie zamiotła sprawę pod dywan, a ja się przyczaiłam; mam czas.   
 
Niech się jeszcze troszeczkę wadze piotrkowskie popodkładają. "
 
 
 
 
Czekać będę tak długo, jak będzie potrzeba.
Lud mówi: "Cierpliwy kamień ugotuje."
 

piątek, 20 lutego 2015

WRÓŻBITA MACIEJ





Zdarza się, że dopada mnie ból kręgosłupa, którego nijak nie mogę zniwelować. Muszę przyjąć pozycję, której mój kręgosłup się domaga – i trwać w niej, aż ból pójdzie precz.

Zazwyczaj jest to stanie w lekkim rozkroku, w „zapadnięciu się”. Kto ma problem tego typu, zrozumie. Reszta musi wziąć na wiarę: opuszczam, jak gdyby, górne mięśnie, rozluźniam, i na chwilę przestaje boleć.

Ból łapie różnie, najczęściej w nocy. Wówczas pozostaje wstać i stać. Włączam wtedy telewizor, żeby mi rozpraszał czucie. No i trafiam, jak dzisiaj, na narcyza. Narcyz jest cudowny, piękny i niezawodny. Poprawia mi krążenie i powoduje bezwiednie, że ból słabnie.

Kiedy trafiam na narcyza, nie mogę się oderwać. Nieważne, że na kanale obok dają oskarowy film, ja nie mogę się oderwać od narcyza.

Narcyz ma niewiarygodnie dobre samopoczucie. Wcale tego nie przewidując, czyni mi za lustro. Patrząc na pana Maćka, nabieram za każdym razem przekonania, że pokora i właściwa samoocena jest darem. Umieć wiedzieć, kim się jest i nie dać sobie tego odebrać. Umieć wiedzieć, kim się nie jest i starać się to poprawić.

Właściwie, to mogę śmiało powiedzieć, że pan Maciek robi dobrą robotę. Jest tylko małe „ale”: i on, i ludzie, którzy do niego dzwonią  - mają prawo do głosowania...



wtorek, 17 lutego 2015

PO...





Tabletka „po”, tak się ma do środka wczesnoporonnego, jak aluzja do żaluzji. Od lat powtarzam uparcie: nade wszystko – edukacja.

Na głupocie i niewiedzy władza jedzie dowolnie daleko. Czasami jest to polityk z wyższej półki, czasem szmondak lokalny; a czasem farmaceuta z apteki obok.

Z niedouczonego społeczeństwa, czy też społeczności lokalnej, czyni się skołowanych kretynów.



Rozumiem i szanuję lekarzy, którzy odmawiają aborcji „na żądanie”, bo jest to sprzeczne z ich sumieniem. I, tymczasowo, prawem. Jeżeli jednak lekarz widzi absolutnie zdesperowaną kobietę, co do której podejmie podejrzenie, że ta pójdzie na tory – jego obowiązkiem jest wskazać rozwiązanie sytuacji. Albowiem: po pierwsze – nie szkodzić. Przypominam łagodnie, że jeżeli zrozpaczona kobieta w ciąży popełni samobójstwo, to nici z dziecka in spe.

Tabletka „po” nie jest środkiem wczesnoporonnym. Wczesnoporonnym jest: RU-486. Dostępne od lat po dziś dzień na bazarze.

RU-486 należy do środków nowej generacji, których działanie polega na blokowaniu końcowych receptorów w tkankach wydzielających różne hormony. Gdy receptor taki zostanie zablokowany, wpływ hormonu, lub innych procesów zależnych od tego hormonu, zostaje przerwany lub zmieniony. RU-486 blokuje receptory końcowe wielu różnych tkanek, jednak jego głównym, najistotniejszym klinicznie działaniem, pozostaje blokowanie receptorów dla progesteronu.
Ponieważ progesteron jest hormonem nieodzownym dla podtrzymania ciąży, zablokowanie jego działania powoduje poronienie. Progesteron jest także konieczny dla zachowania prawidłowego rozwoju śluzówki macicy, która stanowi podłoże dla implantacji i rozwoju poczętego dziecka. Na skutek podania RU-486 progesteron zostaje zablokowany, a śluzówka macicy nie jest w stanie dłużej odżywiać rozwijającego się dziecka, które głoduje, obumiera i zostaje wydalone.”
Źródło: http://www.oaza.pl/cdz/index.php/pl/aborcja/25-na-czym-polega-dziaanie-ru-486.html


Chyba nikt mi nie zarzuci, że źle wybrałam źródło informacji?
Jestem nawet w stanie zgodzić się z lekarzami, którzy odmawiają aborcji, na którą zezwolił Sąd. I w tym układzie słuszna jest lista takich ginekologów: ot, po to, żeby pacjentka nie traciła czasu. Bo każdy kolejny dzień ciąży przed jej usunięciem grozi coraz poważniejszymi komplikacjami po zabiegu. A przecież: po pierwsze, nie szkodzić.
Podziwiam bohaterki, które postanawiają urodzić dziecko, mimo pewności, że to zagraża śmiertelnie im samym. Ale to jest wyłącznie mój prywatny podziw wobec ich prywatnej decyzji.

Wątpliwości zostawiam; życie funduje nie takie scenariusze.

Co się stanie? Ano, stanie się to, że kobiety zaopatrzą się na zapas w specyfik. Znajdą, nie tu, to tam, aptekę, która sprzedaje. Wzajemnie się będą ratować w potrzebie.

Bo to jest tak: wolno mi mieć zapas win i wódek w mojej piwniczce do woli. Cztery tysiące butelek piwa. Wszystko z akcyzą i poparte fakturą vat, nawet. Kiedy będę chciała – otworzę butelkę. Albo nie otworzę, bo nie chcę. Kiedy będę chciała, poczęstuję spragnionych gości albo – nie poczęstuję.
Bo mam do tego prawo i jest to legalne.
Capisci?










piątek, 6 lutego 2015

***



Mam obowiązek coś napisać:



Opieka, jaką został objęty Kuba w szpitalu przy Rakowskiej w Piotrkowie Trybunalskim, była bez zarzutu. Podziękowania dla Doktorów: Białaczewskiego, Kococika, Rybickiej..., pani Ordynator, a nade wszystko Pani Doktor, która ratowała Kubę do ostatniej chwili. Nie jestem pewna, czy Pani chciałaby, żeby Jej nazwisko tu się pojawiło. W ciągu nocy z niedzieli na poniedziałek, postarzała się Pani dziesięć lat.



Średni personel – bez zarzutu.


Ale to są pracownicy szpitala. I niech sobie derechtor nie przypisuje zasług moralnych pracowników.

PIOTRKÓW TRYBUNALSKI. RAZEM DLA PIOTRKOWA. ŚRODKOWA POLSKA

http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/nie-zaatwiam-po-znajomosci-badan_524648.html

Można nie lubić SE, ale to, co opublikowano, to nie falsyfikat.

Mój dyktafon (u ciotki w Kaliszu) ma równie ciekawe zapisy.

Ja sobie poczekam.

ZAMKNĘŁAM TEMAT



Nie było moim zamiarem wywoływanie jakiejkolwiek burzy w sprawie pani Kseny.

Codziennie umiera z powodu chorób, niedożywienia i zaniedbania około trzydziestu tysięcy dzieci. Są też inne ważne sprawy: kran mi cieknie w kuchni.

Dlatego porzucam ten temat. Uświadomiłam sobie, ze moi komentatorzy świadczą o mnie.

Życzliwym i rozumiejącym – dziękuję. Reszta ze swoim słownictwem i nieporadnością językową niech sobie poszuka innej piaskownicy.

czwartek, 5 lutego 2015

PODRĘCZNIK NIEZGODY*



Zastanawiam się, czy podręcznik szkolny jest bytem koniecznym? Czy, przypadkiem, nie należałoby go ciąć brzytwą Ockhama?

W czasach tabletów, e-książek, tablic multimedialnych, rzutników... i nadal – kredy i tablicy, „podręcznik” jest niezbędny?

Przecież nauczyciel nie realizuje podręcznika, cokolwiek by ten w sobie miał. Podręcznik, jak sama nazwa mówi, ma być podręczną pomocą w utrwalaniu wiedzy. A, jeżeli ktoś tej pomocy nie potrzebuje?

W księgarniach pojawił się już jakiś czas temu ancien elementarz Falskich. Jest także do ściągnięcia i wydrukowania, strona po stronie, w internecie. A co, jeżeli dziecko, pod okiem rodziców będzie się uczyć literek z Falskich? Nie przyjmie poprawnego politycznie elementarza Kluzik, która takie ma pojęcie o nauczaniu, że sygnuje książkę z błędami?


Każdy uczący się człowiek, sam pisze swój podręcznik. Notuje to, co może zapomnieć;  czego jest pewien, pomija.


Małe dziecko patrzy na „ciocię” która na tablicy pokazuje mu litery, składające się w sylaby. W DOMU ćwiczy i pobiera nauki. W DOMU.

Tak zwany unijny projekt pod tytułem: „Wyrównywanie szans” lub: „Zapobieganie wykluczeniu” to worek ze złotem, otwarty dla cwanych. Czyli tych, którzy na pewno nie dadzą się wykluczyć.

Poza wszystkim – podręcznik nie jest obowiązkowy. Szczątkowe poczucie przyzwoitości kazało ustawodawcy napisać:

Art. 22aa. Nauczyciel może zdecydować o realizacji programu nauczania:
1) z zastosowaniem podręcznika, materiału edukacyjnego lub materiału ćwiczeniowego lub
2) bez zastosowania podręcznika lub materiałów, o których mowa w pkt 1.

To UoSO.


Od lat powtarzam, że ja mogę w stodole uczyć, za całą pomoc mając kij, który na klepisku coś wyskrobie.

*tytuł pochodzi z Gazety Wyborczej

środa, 4 lutego 2015

http://chetkowski.blog.polityka.pl/




Co to jest?!

Dorośli ludzie, w tym nauczyciele, zastanawiają się, jak młodzież ma zdać maturę.

Na litość Pana, odpowiedź jest: młodzież się nauczyła i zdaje. Swobodnie przechodzi przez ten egzamin, trochę zdenerwowana, jak to w życiu, trochę nieśmiała, jak w życiu. Ale jest pewna swojej wiedzy i najnormalniej w świecie idzie po immatrykulację. Coś jest nie teges?

Jakie testy? Jakie klucze?

Na litość, przecież to ma być normalna rozmowa: Ja jestem uczony w piśmie, ty ze mną rozmawiasz. Jeżeli uznamy, że rozmawiasz z nami jak partner, wpuszczamy cię do naszego grona, podamy ci rękę i już. Matematyk z komisji zada pytanie, wtrąci się polonista, katecheta doda problem, a ty wejdziesz w konwersację z zapałem i rumieńcami – matura twoja. Drzwi otwarte.






I tu się obudziłam.

wtorek, 3 lutego 2015

UMIERANIE



Los bywa przewrotny. Tak przewrotny, że albo się śmiać, albo iść z nim na piwo.

Pamiętają Państwo Farrah Fawcett?


Zdjęcie reklamowe do Aniołków Charliego (1977)

Prześliczną kobietę, słabą aktorkę?

Farrah kochała film; chciała być wielką aktorką. Aktorką, żeby zostać wielką, potrzebny jest talent. I to „coś”. Podobno pani Modrzejewska powaliła na kolana widownię wygłaszając abecadło polskie...

Jak było, tak było, ale legendy nie biorą się znikąd.

Otóż Farrah do tego stopnia kochała film, sławę idącą za „oglądalnością”, uwielbienie widzów, że, kiedy zachorowała, nakazała kamerzystom filmować jej umieranie. Do ostatniej chwili. Włącznie z zejściem.

Kamery towarzyszyły jej dzień po dniu. Dzień po dniu widzowie patrzyli na niknącą istotę ludzką. Dzień po dniu. I jeszcze – dzień...

Stacje telewizyjne prześcigały się w wiadomościach. To był pierwszy news każdego dnia. Było po prostu bosko.

Farrah była już tak wycieńczona i mizerna, że powinno się ten snuff zakończyć, ale ona nie pozwalała. Wyobrażała sobie, że tą rolą uzyska w końcu uznanie. Taką rolę gra się tylko raz.





I co się wydarzyło?

Otóż, proszę Państwa, dokładnie jeden dzień przed spektakularnym, obserwowanym i, nie waham się użyć słowa, oczekiwanym, zgonem FF, zszedł Michael Jackson.

Farrah już o tym szczęśliwie nie wiedziała, bo nie miała kontaktu ze światem. Nie widziała, jak się kamery nagle odwróciły i jej śmierć stała się bezdomna.

Dlaczego to piszę?





poniedziałek, 2 lutego 2015

PANI GRODZKA





Czy Pani Anna Grodzka, zgodnie z aktem urodzenia, jest kobietą? Czy taki jest wyrok prawdziwego sądu?

Jeżeli tak, to Pani Anna Grodzka jest kobietą.

To, że nie rozumiemy transseksualizmu, nie znaczy, że on nie istnieje.

 Na świecie żyje może dwóch – trzech ludzi, którzy rozumieją teorię względności. Twierdzenie Fermata, zapisane na marginesie książki w roku 1637, zostało (podobno) udowodnione dopiero w 1994.

Pani Anna Grodzka nie jest szczególnie urodziwa. Ja też nie jestem. Ale – tak się składa, że słońce świeci równo : dla urodziwych i mniej urodziwych, dla chudych i grubych, a nawet dla kretynów.

Ktoś twierdzi, że Pani Grodzka pozostaje w bliskich stosunkach z kobietą. Wolno Jej. O ile się dobrze orientuję, związki osób jednopłciowych nie są karalne? Jeszcze?

Bracia Karnowscy grzebią w czyichś majtkach; może – niech pogrzebią w swoich.

Nie rozumiem i nie wierzę w istnienie czarnych dziur. Ale to nie znaczy, że mój mały rozumek ma wyznaczać drogi nauce, w tym rozumiana nauka o moralności.

I tak dalej...