Trynkiewicz,
gdybyś miał wybór, co byś wybrał?
***
Co to znaczy: jest niebezpieczny i czeka, aż jego
niebezpieczność się uprawomocni? Dopiero po uprawomocnieniu się wyroku stanie się
niebezpieczny? Dopiero po uprawomocnieniu się wyroku można go izolować, bo jest
(jakoby) niebezpieczny? To znaczy – do tego czasu nie jest. Nie jest
niebezpieczny, dopóki się wyrok nie uprawomocni. Może chodzić ulicami miast i
zabijać, jeżeli jest dosyć sprytny, żeby go nie złapano. Ma zakaz opuszczania
domostwa, jakie zajmuje w nocy. Przypominam, ze zbrodni dokonał w dzień.
Nie wykazał skruchy. Więc będzie się go trzymać w
psychuszce, bo nie wykazał skruchy. Nie rozpłakał się, jak dziecię, które
doznało objawienia; nie załkał: „Ach, cóż jam uczynił, co uczyniłem, ja
nieszczęsny. Życia czyż mi starczy na
wynagrodzenie krzywd...”.
Tu powinno nastąpić ujęcie skrzywdzonej matki, jej łzy.
Zależnie od kanału, na którym pokazałoby się scenę – możliwe wzajemne rzucenie
się sobie w ramiona: oprawcy i rodziców zabitych dzieci.
Następnego dnia kilkaset tysięcy ludzi stoi murem za T.
Zwłaszcza na FB.
W moim domu niewiele jest niewzruszalnych praw. Ale te,
które istnieją, są niewzruszalne. Należy do nich ścisły post trzy dni w roku: w
Popielec, w Wielki Piątek i w Wigilię. Nie ma takiej siły, żeby moi domownicy
nie pościli. Dura lex. Nie zwalnia od postu nawet obłożna choroba. I szokiem
było dla mnie, kiedy się okazało, że jakiś purpurat „zniósł post” w moim kraju w
Wigilię. Znieść to on sobie może jajko, jak potrafi.
Tak sobie czasami myślę (myślenie nie jest jeszcze
zabronione, czy już należy mnie izolować?), że gdybym była psychopatą –
mordercą, to na miejscu T. zabiłabym jeszcze raz, dla przykładu. Nikt mi nie
powie, że psychopata nie jest w stanie oszukać ogona i wymknąć się, choćby z
publicznej toalety. Nikt mi nie powie, że psychopata nie jest w stanie
zachowywać się tak, jak chcieliby badający psychiatrzy podczas
półtoragodzinnej, zaledwie, rozmowy. Bo przecież na podstawie tej rozmowy
wydaje się dzisiaj wyrok.
Zaraz: mówimy o obowiązującym prawie, czy o tak zwanym
poczuciu sprawiedliwości społecznej, która krucha jest, jak jesienny liść na
drzewie, targany wiatrami? Załóżmy sytuację możliwą i wcale nie tak
nieprawdopodobną: Mariusz T. podczas najbliższej kumulacji w lotto wygrywa
dziesięć milionów. 10000000. Los wysłał jako wolny człowiek, dajmy na to – 20.
marca.
I CO TERAZ?
Zabrać, zabrać; przecież to niemożebne jest, żeby bestia
wygrywała i dostała taką kasę! Najlepiej, żeby ustawodawca natychmiast, ale to
natychmiast, uchwalił ustawę, że mordercom wygrana w lotto się nie należy.
Mariusz T. wyrokiem sądu w Strasburgu dostanie
odszkodowanie; jego prawnik robi karierę.
Bardzo lapidarnie i dosadnie określił zaistniałą sytuację
Internauta:
„
huston_mamy_problem
kmioty z wiejskiej łamią podstawowe prawa człowieka.
Człowiek po odbyciu kary JEST WOLNY kmioty niedouczone.”
Sąd cywilny zdecydował o pozbawieniu wolnego człowieka
wolności. Kto następny?
Nie opowiadam się po żadnej ze stron. Twierdzę tylko, że
Rzeczpospolita nierządem stoi.