Boże, to już było; mieliśmy nadzieję, że nie wróci więcej...
W latach 80/90 pracowałam w bibliotece szkolnej.
Wprowadzono i rozpowszechniono bezpłatne podręczniki, do
wypożyczania w szkole. Boże, takiego
burdelu ani wcześniej, ani później nie widziałam.
Znowu jakiś idealista- utopista i dobry kalkulator zarazem,
dorwał się do władzy.
Ja pierdolę, będzie się działo...
Ani mi w głowie
ostrzegać i przypominać. Każdy swoją drogę musi przejść sam. Lenin zakładał, że
człowiek jest dobry z natury; twórcy idei trójrocznikowych elementarzy po raz
kolejny zakładają to samo. Gówno tam zakładają,
to jest skok na kasę.
Tymczasem, czyniąc dobro bezinteresownie, radzę Wam, drodzy
Rodzice, wydrukować szybciutko ze strony MEN podręcznik dla Waszych Pociech.
Jak kto ma możliwość – w pracy.
Elementarz, jak to elementarz, ma uczyć czytać. Tylko idioci
mają nadzieję, że dziecko zapamięta treść. Nie zapamięta, bo jest skupione na
składaniu liter w sylaby i sylab w wyrazy. Na tym etapie indoktrynacja działa
umiarkowanie.
Dziecko rodzi się estetą. Od urodzenia wie, co jest piękne.
Nie wierzycie? Poczytajcie Biblię, Księga nie kłamie. I Księga, i późniejsze
nauki Kościoła mówią, że tylko to, co nieskażone, czyste – jest piękne. Bo,
zaiste, jest.
Rączki sześcio –siedmiolatka w kajdany z tyłu skuć, usta
srebrzystą taśmą klejącą zakleić. I niech czyta. Bo inaczej, zapaćka książeczkę
jego pierwszą, popluje ją słoną zupą, łapę dziecięcą położy z miłości do
obrazka. Pocałuje w zachwycie ilustrację. I jak tę książkę odda do biblioteki
później?
Czy bezdusznym kretynom przeszło przez mózg, że dziecko może
pokochać książkę? Że może chcieć tę książkę włożyć pod poduszkę, głaskać ją
przez sen?
Jemu tego nie wolno zrobić. Ten elementarz ma służyć jeszcze
dwóm pokoleniom szkolnym. Ten elementarz będzie musiał być zwrócony do
biblioteki szkolnej niepokalany.
Korea Północna jawi się, jak jakiś dar...
Ja się czuję dobrze, w odróżnieniu. Czy ktoś jeszcze w ogóle
czyta cokolwiek?
Wklejam dyskusję na ten temat. Żałosne, ale prawdziwe: