Z depresją – jak z alkoholizmem w
naszym pięknym kraju.
Co trzeci
dorosły Polak nadużywa alkoholu; co dziesiąty nigdy nie wyjdzie z choroby. I co
słyszymy? „Gdybyś chciał, to byś nie pił”.
Nie rozumiem, dlaczego nie mówi się
ludziom na wózkach, z pękniętym kręgosłupem: „Gdybyś chciał, to byś wstał i
poszedł”.
Tak.
Człowiek w depresji potrafi „się zachowywać”.
Zupełnie, jak chory na wózku: chichocze, jest wesołkowaty; wszystko gra. Nawet
najbliżsi nie zauważają niebezpieczeństwa. Czasami nie chcą zauważyć. Są
zmęczeni albo nie rozumieją.
Anhedonia u chorego na depresję? Z tym
da się żyć. Kiepsko, ale jest to możliwe. Prawdziwy problem zaczyna się
wówczas, kiedy patrzę na śmieć, który upadł mi dwa tygodnie temu i nie mogę go
podnieść. Wiem, co powinnam zrobić; widzę ten śmieć, a jednak siedzę, patrzę i
nie potrafię tego zrobić. „Gdybyś chciał, to byś go podniósł”.
Mam na sobie brudne majtki. Wiem o tym.
Wiem, że wystarczy je zdjąć, umyć się i założyć świeże. Tymczasem przyglądam
się swoim brudnym majtkom i nie robią one na mnie specjalnego wrażenia. „Wyglądasz
fatalnie, gdybyś chciała...”
Jest mi zimno. Patrzę na przycisk włączający ogrzewanie, ale
nie potrafię go uruchomić.
Kiedy mija
czas na patrzenie na śmieć i majtki, i przycisk, czuję, że jestem już szczęśliwie
na tyle zmęczona, że mogę iść spać. Kładę się w barłóg, zawijam na siebie koce
albo co tam jest w zasięgu – i zasypiam.
Budzi mnie sikanie. Sikam. Kładę się
znowu. Śpię.
„I czym ty się tak martwisz? Inni mają
gorzej”.
„Weź ty się za siebie”.
„Nie pij, przy twojej chorobie...”
„Nie wiem, jak ci pomóc, skoro nie
współpracujesz....”
Koleżanki, przyjaciółki, kochanki –
dwubenzodiazepiny, pozwalają na mądre konwersacje z innymi, którzy czują się
nieskażeni, ale za wszelką cenę chcą to czucie ukryć.
Olej to wszystko; na razie
wyjdź z depresji. Potem się zobaczy. Ustal priorytety . Swoje.
Opowiem Ci
autentyczną historię: koleżanka, lekarz; właśnie urodziła swoje planowane
drugie dziecko. Noworodek już był w domu. Pewnego wieczoru zaczął się
histerycznie drzeć i skręcać z bólu. Wszystko wskazywało na ostrą niedrożność
jelit. „I wiesz? Miałam do wyboru wzywać karetkę (co uczyniła), albo brudną,
wyciągniętą z torby strzykawką dać mu natychmiast środek rozkurczowy. Pomyślałam,
że jeżeli nawet dostanie jakiejś infekcji, to będę się o to martwić później”.
Nie muszę dodawać, że strzykawek
jednorazowych nie było na polskim stanie. Mężczyzna ma dzisiaj czterdzieści
kilka lat. Infekcji nie doświadczył. Ot – organizm zajął się czymś ważniejszym
od pieprzonych bakterii.
Jeżeli musisz – pij. Ale znasz cenę. Jeżeli
musisz – ćpaj. Ale znasz cenę. Pamiętaj: możesz to robić przez jakiś czas,
dopóki coś się w organizmie nie wyrówna. Masz obowiązek wobec siebie: nie
przegiąć. Ty i tylko Ty doskonale wiesz, gdzie jest granica.
Całuję w sam pyszczek. Kurczę, przecież
wiesz, jak jest? Tuwimowski październik nadciąga...
Znowu będzie bolało.
Maria