wtorek, 31 grudnia 2013
czwartek, 12 grudnia 2013
AROGANCJA WŁADZY
Arogancja władzy.
Kiedyś, kiedy wszystko było mniej więcej normalnie,
arogancja była karana wykluczeniem przynależności do pewnej fajnej grupy.
Arogant, jeżeli nie okazał pokory w obliczu wykazanej mu
arogancji, umierał powoli śmiercią cywilną. Śmierć ta była, jak powiedziałam,
powolna - i bolesna.
Powolutku, bez zbędnych manifestacji, przestawano złoczyńcę
zauważać...
Złoczyńca miał czas, żeby się opamiętać.
Jeżeli pycha mu na to nie pozwalała, wypadał z grupy.
Umierał.
Wówczas znajdował sobie pewnie inną grupę , o mniejszych
wymaganiach, gdzie jego arogancja połączona z ignorancją, robiły dobry tandem.
I tak sobie arogant – ignorant wędrował, aż zapuścił
korzenie w pewnym szacownym mieście.
W magisracie albo przy ognisku magisratu.
To było takie małe intro. Resztę mam w rękopisie, ale nie
mam czasu tego wklepać: Kuba jest żywiony przez nos sondą dojelitową; nikomu,
za wyjątkiem jednej osoby, tego nie życzę. Straszna opera z tym jest. Ale –
uzyskaliśmy całkiem niezły stopień obsługi pompy i innych rurek.
Tymczasem, Włodarczyk, pa.
Subskrybuj:
Posty (Atom)