9. kwietnia tego roku na
portalu piotrkowskim ukazała się notatka, czy też artykuł:
Kto nie lubi piotrkowskich Romów?
Ci Romowie mają obywatelstwo
polskie. Zdawałoby się zatem, że jak każdy obywatel polski, podlegają tym samym
prawom, zapisanym w Konstytucji i ustawach. Obywatel posiadający obywatelstwo
polskie, zamieszkujący terytorium Polski, ma ustawowy „obowiązek szkolny” do
pewnego wieku.
Nie w SP8.
W SP8 zapisywane są martwe
dusze. Dusze nie uczęszczają do szkoły, bo dusze trudno pojmać i zmusić do
czegokolwiek, jak to dusze. Tym systemem klasa sobie liczy 15 osób plus kilka
dusz. Inni nauczyciele w niełaskawych szkołach uczą trzydziestkę naraz. A tu –
enklawa, wyspa jakaś z klimatem Kanarów... Dzienniki i arkusze jeszcze chyba nie
spłonęły?
Oto, jak krygownie i zaiste
godnie podchodzi pan Włodarczyk, dyrektor państwowej szkoły, do obowiązującego
prawa:
„Romowie w szkole
Wiele romskich dzieci realizuje obowiązek szkolny. Szkoła
Podstawowa nr 8 oraz jej dyrektor Zbigniew Włodarczyk w niezwykle tolerancyjny
sposób traktują "swoich romskich braci". Jako długoletni przyjaciel
piotrkowskich rodzin romskich doskonale zna ich obyczaje i jest wobec ich
inności niezwykle tolerancyjny. Jeżeli z namową do chodzenia do szkoły romskich
dzieci większego problemu nie ma, pojawia się on, gdy chodzi o systematyczność.
- To jest złożony problem. W naszym rozumieniu szkoła to obowiązek narzucony. W kulturze romskiej i w ich rozumieniu to oni decydują o tym, kto może chodzić do szkoły, a kto nie powinien. Nasze usilne starania, namowy do tego obowiązku z punktu widzenia naszego prawa są logiczne. I oczywiste jest posłanie dziecka do I klasy. U nich jest inaczej. Nie możemy wkradać się do ich tradycji i oceniać, co jest dobre, a co nie. Nie znając ich kultury, sposobu, życia, priorytetów i mentalności nie oceniajmy ich. W naszej szkole dzieci romskie czują się swobodnie, nie są prześladowane ani dyskryminowane. Polscy uczniowie bardzo chętnie oglądają umiejętności taneczne i wokalne swoich kolegów. Dobrze pracuje się z dziećmi romskimi, bo uczą się niezwykle szybko i są chętne do nauki, pod warunkiem, że przychodzą na zajęcia. Szkoła nie jest ich priorytetem i ja to szanuję, akceptuję ich inność. Odkryłem bardzo wiele pięknych cech Romów. Szanuję ich i mamy do siebie zaufanie - mówi Włodarczyk.”
- To jest złożony problem. W naszym rozumieniu szkoła to obowiązek narzucony. W kulturze romskiej i w ich rozumieniu to oni decydują o tym, kto może chodzić do szkoły, a kto nie powinien. Nasze usilne starania, namowy do tego obowiązku z punktu widzenia naszego prawa są logiczne. I oczywiste jest posłanie dziecka do I klasy. U nich jest inaczej. Nie możemy wkradać się do ich tradycji i oceniać, co jest dobre, a co nie. Nie znając ich kultury, sposobu, życia, priorytetów i mentalności nie oceniajmy ich. W naszej szkole dzieci romskie czują się swobodnie, nie są prześladowane ani dyskryminowane. Polscy uczniowie bardzo chętnie oglądają umiejętności taneczne i wokalne swoich kolegów. Dobrze pracuje się z dziećmi romskimi, bo uczą się niezwykle szybko i są chętne do nauki, pod warunkiem, że przychodzą na zajęcia. Szkoła nie jest ich priorytetem i ja to szanuję, akceptuję ich inność. Odkryłem bardzo wiele pięknych cech Romów. Szanuję ich i mamy do siebie zaufanie - mówi Włodarczyk.”
źródło:
Co na to Referat Edukacji? Co
na to prokurator? Przecież to jawne przyznanie się do łamania prawa przez
funkcjonariusza publicznego. A... tam. Po tej wypowiedzi dostał kolejną nagrodę
prezydenta Miasta.
Z. Włodarczyk podchodzi do
prawa w sposób kreatywny i nie waha się tej kreatywności użyć. Nie pierwszy
raz.
Z niewielką pomocą przyjaciół
z UM.
Zapisuje sobie do państwowej
szkoły, kogo chce. Egzekwuje prawo wobec tego, wobec którego chce. Kradnie
pensje pracownikowi, kiedy chce. W dupie ma umowy o pracę, bo mu wolno.
Z niewielką pomocą
przyjaciół z UM.
Zwalnia se, kiedy chce.
Wystawia czwarte, wadliwe świadectwo pracy po pół roku – bo taki miał kaprys. Nie
zgłasza do ubezpieczenia społecznego, bo w ogóle chyba nie wie, jak to się robi
– i nic.
Z niewielką pomocą
przyjaciół z UM.
Ja poczekam jeszcze. Ten
dzban musi w końcu stać się tak ciężki,
że mu się urwie ucho.