Oto za chwilę będzie Yule. Dwanaście magicznych nocy,
które zaczynają się od przesilenia zimowego. Podczas tych dwunastu nocy Wotan z
całym orszakiem najeżdża wioski.
Ludzie
z jednej strony cieszą się, że od tej pory dzień staje się dłuższy, a z drugiej
strony, przez te dwanaście nocy żyją w lęku, bo Dziki Gon w każdej chwili może
najechać ich domenę.
Dziki
Gon – to Ansuzgarðareiwo. To orszak Wotana, Odina,
czy jakkolwiek Go nazwać, który okrutnie wiedzie za sobą umarłych i z dzikim
wrzaskiem, zwanym: „oskorei”, napada na ludzi. Ponieważ Wotan nie jest takim
dobrym ojcem, jaki się jawi w eddaicznych poematach. Bywa okrutny i często
zbiera krew niewinnych.
Ci
umarli – to ci, którzy nie mieli zaszczytu umrzeć w bitwie, biedota, nie
wybrana przez walkirie; ci, którzy szli później do Krainy Mgieł, Niflheim.
Tam
bogini Hel trzymała ich i nic nie mieli z życia po śmierci.
Ci,
których wybrały walkirie, szli do Walhalli. Walkirie wybierały z pól bitew
poległych w mężnej walce z mieczem w dłoni. Tam wybrani zasiadali przy stole
razem z Odynem Wotanem, jedli mięso odyńca, które nigdy się nie kończyło, pili
miód, który nigdy się nie wyczerpywał i ćwiczyli się do walki na Ragnarökkr. A walkirie usługiwały wówczas
do stołu: kroiły mięso, polewały kielichy...
Ragnarok
to jednocześnie koniec i początek.
Więc
Yule, te dwanaście dni i nocy jest wypełnione radością i przepotwornym lękiem.
Bowiem
Dziki Gon jest rzezią.
Po
rzezi nastawał nowy cykl: Koło Słoneczne się obracało i nastawało Nowe Słońce.
Do następnego Dzikiego Gonu życie się odradzało; trawa wschodziła, drakkary
zaczynano naprawiać; wszyscy świętowali: bo oto dzień jest dłuższy od nocy;
nastał nowy cykl, zaczyna się nowe życie.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń