Pawłowicz mnie zastanowiła, ale tylko na chwilę.
O ile bowiem z twarzy boksera zręczny chirurg plastyczny
zrobi twarz lalki Barbie, to z duszy nikczemnika nikt nie uczyni duszy
humanisty. Dlatego temat pani Pawłowicz mnie nie interesuje. Jest ona po prostu
wrażliwa inaczej i wygodnie z tym żyje; najwyraźniej odpowiada jej to i jest z siebie
nieskończenie zadowolona.
Tymczasem zainteresowała mnie bardzo wypowiedź
duszpasterza o libertyńsku brzmiącym nazwisku:
”- Potocznie
mówimy, że pan Bóg wybacza zawsze, ludzie czasami, a natura nigdy. Pytanie
jest, czy nie robimy czegoś, czego natura nie wybacza - tak ks. Longchamps de
Berier uzasadniał poruszenie w "Uważam Rze" zagadnień związanych z
wadami genetycznymi.”
Co
to, kurwa, jest?
To
są jacyś dwaj bogowie w naszej skończenie katolickiej rzeczywistości? Jeden ma
na imię po prostu: „Bóg’, a drugi: „Natura”? Wojują ze sobą o człowieka za
pomocą gratyfikacji pod tytułem: „wybaczenie”? http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,13454814,Ks__Longchamps_de_Berier_o_in_vitro__Pytanie__czy.html
Pan ksiądz martwi się o to, że
Natura nam, ludziom, czegoś nie wybaczy? Czy ja dobrze czytam? Nie bać się
Boga, bać się Natury? Panie o libertyńskim nazwisku, pan robisz kuku
Kościołowi! W naturze małych ludzi leży strach. Bardziej zatem będą poważać
tego, skąd wionie większym strachem – Naturę. Boga odstawimy na później – i tak
wybaczy... Tak przecież powiedział nie byle kto: profesor – kaznodzieja.
O ile dobrze pamiętam, to Bóg walczy
o lepsze z Diabłem. Pan o libertyńskim nazwisku naznacza żywych tylko dlatego,
że Ich Życie powstało wbrew temu, co, malutki głosi?
Czy
ja, kurwa, dobrze rozumiem?
Przecież ten pan o libertyńskim
nazwisku, wali w gruzy całego Boga. Bóg przecież w swojej nieskończonej
mądrości i dobroci nie dopuściłby w żadnym razie do tego, żeby powstały
jakiekolwiek metody sztucznego powoływania życia!
Zatem to Bóg, właśnie, oceniając
Człowieka, jako ostatecznie godnego Swojego Następcy, dał mu do ręki Swoją Moc.
I tylko Natura ostateczne ma słowo.
Z tego, co widać, to znaczy – z
wyrazu twarzy szczęśliwych dzieci z probówki i z wyrazu szczęścia na twarzach
ich rodziców – Natura zwycięża. Pod rękę z Bogiem.
Panie kochany (o libertyńskim
nazwisku), weź się pan do kupy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz