Istnieją ludzie, którzy
działają jedynie na pierwotnym poziomie.
Miłość może przejść obok
takiego kogoś; owionąć go swoim zapachem, dotknąć, pocałować. Może najsłodszą
muzykę wsączyć do uszu... A ten ktoś i tak nie zauważy i właściwie trudno mu
mieć to za złe. Bo – co mnie w końcu obchodzi, czy ktoś czuje, kiedy Dobro i
Piękno przechodzą obok i nie chwyta on Ich, nie gna za Nimi. Nic mnie to nie
obchodzi, chociaż żal, że podobna do mnie istota, mająca w swoim zasobie prawie
taką samą liczbę genów, klepie pacierze bezrozumnie.
Może właśnie mantra jest jej
potrzebna? Może bez mantry i Przewodnika nie potrafi istnieć i działać? Może
musi mieć jakiś nakaz i zakaz, żeby wiedzieć, jak się poruszać po świecie?
Posiadając wolną wolę, bardzo się boi skorzystać z Daru.
Nie jest jednak ta istota
pozbawiona rozumu, przeciwnie, bywa, że ma go w nadmiarze nawet. To rozum każe
widzieć oczom dziecięcy, niezmącony śmiech u dorosłego. To rozum nakazuje
zazdrościć tego śmiechu i potępiać ten śmiech; bo jakże tak – śmiać się beztrosko,
kiedy wokół sama dżuma i syfilis! To niepoważne. To nieodpowiedzialne.
Rozum tej istoty nakazuje
postrzegać i analizować jedynie to, co postrzegają zmysły. Jest ich pięć. Jednakowoż
jest jeszcze coś.
Zawiodę teraz Czytelnika, bo
nie mam na myśli intuicji, wróżek ani jasnowidzów, chociaż staram się nie
wypowiadać na ten temat, rozumiejąc, że to, czego nie rozumiem, niekoniecznie
nie istnieje.
Stawszy na pustyni i patrząc
przed siebie - nie tak znowu dawno, byłam gotowa przysiąc na kolanach, że Ziemia
jest płaska.
Mam w zamiarze napisać o
snach.
Żaden człowiek nie
zaprzeczy, że sny istnieją i że są integralną częścią naszego życia. Oniryczny
bełkot, lustrzane odbicie jawy; labirynty, potwory, przepaście, unoszenie się
nad ziemią; suto zastawione stoły, jakaś szczotka, na widok której dostajemy
orgazmu... Schizofreniczny świat, z którego budzimy się z ulgą.
Czasami jednak budzimy się i
ulga trwa tyle, ile nasze przejście od snu do jawy – ułamek sekundy. Powraca
słoń w żołądku i strach. Jasne, Rzeczywistość stała przy łóżku i czekała, kiedy
się ockniemy z tych niegroźnych potworów.
Posłuchaj mnie dobrze,
Włodarczyk.
Z całego serca i bardzo
szczerze, życzę ci, żeby, kiedy przyjdzie taki czas - a
on przychodzi zawsze, wcześniej, czy później - żeby odpowiednie służby i
odpowiedni lekarze zadbali o to, żeby w porę zaintubować i zrobić, co trzeba
twojej ukochanej osobie.
Kuba jest po tracheotomii i
po gastrostomii. Przypominam ci, Włodarczyk, że to jest ten sam Człowiek, który
bronił mnie przed twoimi, wspieranymi przez lokalne wadze, szalbierstwami.
Przypominam ci, że ludzie
spotykają się zazwyczaj dwa razy.
Przypominam ci, że swoim
złodziejstwem i sobiepaństwem spowodowałeś wiele zła. I zaprawdę, nie pojmuję,
jak masz czelność rozmawiać z Chrystusem podczas niedzielnych mszy.
Przypominam ci, że bardzo
cierpliwy Jezus został kiedyś wyprowadzony z równowagi i rozpierdolił kiermasz
przed świątynią.
A poza wszystkim: stopnie każdej drabiny są mocno śliskie, zwłaszcza, kiedy ktoś na nie napluje.
PS: Brak przecinków w tytule jest zamierzony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz