Czy Państwo sądzą, że mnie
obchodzi Trynkiewicz?
Nie, Trynkiewicz mnie nie
obchodzi jako człowiek, jedynie jako przypadek.
Banda kretynów stanowi w
moim kraju prawa, do których to praw później sama nie potrafi się stosować.
Jedni robią łopatą, inni mózgiem; teoretycznie. Na tych, którzy mają robić
mózgiem płacimy podatki.
Co za banda kretynów
zamienia poczwórną karę śmierci automatycznie na dwadzieścia pięć lat?!
Dożywocie bez prawa do żadnej łaski i pozbawienie praw publicznych na zawsze,
na co zresztą Trynkiewicz został skazany.
Nakaz pracy, nie za karę,
ale – żeby zarobił na swoje utrzymanie. Nie chce pracować? Nie będzie jadł,
chyba, ze jakaś piekarnia nieodpłatnie przekaże stary chleb. Nie będzie zmiany
pościeli ani bielizny osobistej: woda i środki chemiczne kosztują. A jakby się
jakaś Amnesty w to wplątała, odpowiedź jest taka: weźta się zajmijta
umierającymi bezdomnymi, bo większość z nich to ludzie niezaradni życiowo albo
zdrowo przez życie pochlastani. Którzy nigdy nikomu nie zrobili nic złego.
To tak na wynos. Bo o tym,
co się dzieje za murami więzienia, lepiej nie wiedzieć. Będziemy zdrowsi.
Jeżeli w państwie nie ma
jasno określonych zasad; obywatele boją się położyć spać, bo nazajutrz mogą się
obudzić w państwie z innym zestawem praw, niż wieczorem – to takie państwo nie
istnieje.
Z wadliwie funkcjonujących
rodzin zabiera się dzieci. Coś mi się widzi, że dla nas, wszystkich Polaków
ktoś w końcu ustanowi kuratora albo rodzinę zastępczą.
Trynkiewicz, zgodnie z
obowiązującym prawem, jest wolnym człowiekiem.
Już o tym pisałam, ale
powtórzę:
„poniedziałek, 10 lutego 2014
TRYNKIEWICZ W RAPORCIE MNIEJSZOŚCI
Jest
taki film: „Raport mniejszości”. Poczytać o produkcji można :
Najistotniejsze
jednak dla mnie jest to, że opowiadanie, według którego film nakręcono,
powstało w 1956 roku. Autorem jest
P.K. Dick.
Otóż
już w 1956 roku ten profetysta (wśród pisarzy SF było mnóstwo profetystów, że
wspomnę jedynie nieodżałowanego naszego Stanisława Lema) przewidział dokładnie
to, co ma się zadziać w Polsce, prawie nikomu nieznanym kraju, w roku 2014. Z tym, że role jasnowidzów i
krętaczy jasnowidzami grają tu psychologowie, psychiatrzy, sędziowie...
Warto
jeszcze oczywiście przypomnieć G. Orwella i Jego „Rok 1984”, napisany w roku 1949.
Według
niektórych autorytetów polskich, Trynkiewicz popełnił i popełnia orwellowską
„myślozbrodnię”, za którą powinien, po odbyciu wyroku, odbycie którego nakazało
mu praworządne, suwerenne państwo, zostać „ewaporowany”.
Orzeczono
wobec T. karę śmierci, a przecież chorych na głowę się nie zabija, tylko osadza
w szpitalu. Zespoły biegłych wielokrotnie orzekły, że jest poczytalny i może
karę odbywać, jaka by ona była. I T. karę obył w całości, zgodnie z prawem.
To
co? Nagle jest chory psychicznie i zagraża? Trzeba go do psychuszki? Wniosek z
tej sytuacji jest jeden: T. zwariował w państwowym więzieniu, a skoro tak, to
należy mu się wielomilionowe odszkodowanie.
Kropka.
I
jeszcze kilka adresów, gdzie mogą Państwo poczytać o „psychuszkach w
demokracji”:
...i
tak dalej... ...i tym podobne.
To
tak, ku zastanowieniu się, czy przypadkiem Józef S. nie wrócił, jak obiecywał
nie tak dawno na murach - rękoma grafficiarzy.
Bo
jeżeli to państwo w swojej totalnej bezradności może sobie dowolnie stanowić
prawo ze strachu przed kilkoma ludźmi, o których zapominało przez ćwierć wieku,
to ja wyjątkowo dzisiaj nie chcę, żeby się UE rozpadła. Bo naprawdę nie byłoby już
się gdzie się zwrócić.”
„poniedziałek, 3 marca 2014
Trynkiewicz,
gdybyś miał wybór, co byś wybrał?
***
Co
to znaczy: jest niebezpieczny i czeka, aż jego niebezpieczność się uprawomocni?
Dopiero po uprawomocnieniu się wyroku stanie się niebezpieczny? Dopiero po
uprawomocnieniu się wyroku można go izolować, bo jest (jakoby) niebezpieczny?
To znaczy – do tego czasu nie jest. Nie jest niebezpieczny, dopóki się wyrok
nie uprawomocni. Może chodzić ulicami miast i zabijać, jeżeli jest dosyć
sprytny, żeby go nie złapano. Ma zakaz opuszczania domostwa, jakie zajmuje w
nocy. Przypominam, ze zbrodni dokonał w dzień.
Nie
wykazał skruchy. Więc będzie się go trzymać w psychuszce, bo nie wykazał
skruchy. Nie rozpłakał się, jak dziecię, które doznało objawienia; nie załkał:
„Ach, cóż jam uczynił, co uczyniłem, ja nieszczęsny. Życia czyż mi starczy na wynagrodzenie
krzywd...”.
Tu
powinno nastąpić ujęcie skrzywdzonej matki, jej łzy. Zależnie od kanału, na
którym pokazałoby się scenę – możliwe wzajemne rzucenie się sobie w ramiona:
oprawcy i rodziców zabitych dzieci.
Następnego
dnia kilkaset tysięcy ludzi stoi murem za T. Zwłaszcza na FB.
W
moim domu niewiele jest niewzruszalnych praw. Ale te, które istnieją, są
niewzruszalne. Należy do nich ścisły post trzy dni w roku: w Popielec, w Wielki
Piątek i w Wigilię. Nie ma takiej siły, żeby moi domownicy nie pościli. Dura
lex. Nie zwalnia od postu nawet obłożna choroba. I szokiem było dla mnie, kiedy
się okazało, że jakiś purpurat „zniósł post” w moim kraju w Wigilię. Znieść to
on sobie może jajko, jak potrafi.
Tak
sobie czasami myślę (myślenie nie jest jeszcze zabronione, czy już należy mnie
izolować?), że gdybym była psychopatą – mordercą, to na miejscu T. zabiłabym
jeszcze raz, dla przykładu. Nikt mi nie powie, że psychopata nie jest w stanie
oszukać ogona i wymknąć się, choćby z publicznej toalety. Nikt mi nie powie, że
psychopata nie jest w stanie zachowywać się tak, jak chcieliby badający
psychiatrzy podczas półtoragodzinnej, zaledwie, rozmowy. Bo przecież na
podstawie tej rozmowy wydaje się dzisiaj wyrok.
Zaraz:
mówimy o obowiązującym prawie, czy o tak zwanym poczuciu sprawiedliwości
społecznej, która krucha jest, jak jesienny liść na drzewie, targany wiatrami?
Załóżmy sytuację możliwą i wcale nie tak nieprawdopodobną: Mariusz T. podczas
najbliższej kumulacji w lotto wygrywa dziesięć milionów. 10000000. Los wysłał
jako wolny człowiek, dajmy na to – 20. marca.
I
CO TERAZ?
Zabrać,
zabrać; przecież to niemożebne jest, żeby bestia wygrywała i dostała taką kasę!
Najlepiej, żeby ustawodawca natychmiast, ale to natychmiast, uchwalił ustawę,
że mordercom wygrana w lotto się nie należy.
Mariusz
T. wyrokiem sądu w Strasburgu dostanie odszkodowanie; jego prawnik robi
karierę.
Bardzo
lapidarnie i dosadnie określił zaistniałą sytuację Internauta:
„
huston_mamy_problem
kmioty z wiejskiej łamią
podstawowe prawa człowieka. Człowiek po odbyciu kary JEST WOLNY kmioty
niedouczone.”
Sąd cywilny zdecydował o
pozbawieniu wolnego człowieka wolności. Kto następny?
Nie opowiadam się po żadnej
ze stron. Twierdzę tylko, że Rzeczpospolita nierządem stoi.”
Trynkiewicz jest wolnym
człowiekiem. Nie wiem, na jakiej zasadzie jest przetrzymywany. Myślę, że sam
tego chce. Po dwudziestu pięciu latach w izolacji, nie umiałby może żyć już w
społeczeństwie.
Chce się ożenić i ma
oblubienicę? Jego prawo.
Nasza złość jest skierowana
przeciw konkretnej osobie, a, zdaje się, powinna być skierowana gdzie indziej.