Nie wiedziałam,czy to napisać...
Dzisiaj, przechodząc ulicą, spotkałam koleżankę z pracy, która po: "Cześć"- z rozpędu,jak sądzę, szybko, w przelocie, zapytała: " Nie boisz się?"
Nie miałam czasu odpowiedzieć, bo ona leciała w swoją stronę, a ja w swoją.
Opuściłam głowę ubraną w futrzany kapelusik, który Kuba kupił mi szesnaście lat temu. Wiał wiatr, więc przytrzymywałam jestestwo na głowie ręką. I pomyślałam, czy się boję.
Tak. boję się, jak jasny skurwysyn. Boję się, bo wymiar tak zwanej sprawiedliwości piotrkowskiej może ze mną zrobić wszystko. Boję się potwornie. Ale nie na tyle, żeby się poddać mafii. Bardzo się boję; czasami nawet wpadam w panikę.
Herbatę wówczas sobie robię i szukam odpowiedzi: Wolę się bać, czy sobą gardzić? Odpowiedź zawsze jest ta sama: wolę się bać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz