Oglądałam "Opole". Nie ciurkiem, bo się nie dało.
Pierwsza część, poświęcona przemijaniu; dinozaurom, takim, jak ja, zatykała oczy i uszy łzami po bezpowrotnie utraconej młodości, durnej i chmurnej. Każdemu, to jest w moim wieku (w marcu skończyłam sześćdziesiąt trzy lata), przypominać się musiały tysiące chwil z życia. To jest temat na pięć rozpraw doktorskich.
Rewelacyjnie dobrany repertuar. Na przykład: Rodowicz. Swojego czasu spekulowano na temat jej romansu z Fidelem, więc na TYM Opolu zaśpiewała piosenki rodem z country and western. Zresztą, Fidel był znany ze znakomitego podejścia do kobiet (cokolwiek to znaczy).
Moi ukochani "Skaldowie". Andrzej Zieliński był moją pierwszą miłością i pozostaje nią do dzisiaj. Mam pełną dyskografię Skaldów na winylach z pierwszych wydań. Włącznie z płytą, której okładkę służby PRL kazały zmienić, bo pojawił się na niej Lenin. Skaldowie z Krakowa i Zakopanego, którzy w swojej muzyce mieścili dźwięki kryształów Krywania.
Skaldowie odwołali się do wspomnień tego, czego już nie będzie, bo nie odczuwamy takiej potrzeby albo nam wytłumaczono, że nie odczuwamy takiej potrzeby.
Dwa plus jeden.
Ładne było to, że pominięto wizerunek Elżbiety Dmoch. Moim najukochańszym utworem grupy jest "Wyspa dzieci" z 1975 roku, wraz z całą płytą:
https://www.youtube.com/watch?v=2FYq1vzmdMQ
Jest to wersja z winylu, dla amatorów, z charakterystycznym szumem; dla nuworyszy istnieje wersja oczyszczona.
Fenomenalna uwertura.
Lata siedemdziesiąte ubiegłego wieku były zresztą niebywale tłuste dla twórców wysokiej kultury popularnej (określenie moje). Rodowicz i Niemen nagrywają w Kolonii. Nie interesuje mnie, kto i ile ukradł przy okazji, bo do społeczeństwa dotarły arcydzieła, a nie ścieki. Rodowicz nagrywa z chórkiem z Kolonii "Kiedy się dziwić przestanę" i całą płytę:"Rok". To dlatego artykulacja chórków jest taka niepolska: ..."znieciulone", "tylko zicia"..., ale tylko kretyn się z tego śmieje. Tylko kretyn.
https://www.youtube.com/watch?v=JpnokISK7kw&list=PLRm7CMrlXHQ9gVayUoo2gWZR9w_fjaaSC&index=3
KOFTA
Kiedy się dziwić przestanę,
Gdy w mym sercu wygaśnie czerwień,
Swe ostatnie, niemądre pytanie
Nie zadane, w połowie przerwę.
Będę znała na wszystko odpowiedź,
Ubożuchna rozsądkiem maleńkim.
Czasem tylko popłaczę sobie
Łzami tkliwej i głupiej piosenki,
By za chwilę wszystko zapomnieć.
Kiedy się dziwić przestanę,
Kiedy się dziwić przestanę,
Będzie po mnie.
Kiedy się dziwić przestanę.
Zgubię śpiewy podziemnych strumieni.
Umrze we mnie co nienazwane,
Co mi oczy jak róże płomieni.
Dni jednakim rytmem pobiegną,
Znieczulone, rozsądne, żałosne.
Tylko życia straszliwe piękno
Mnie ominie nieśmiałą wiosną.
Za daleko jej będzie do mnie,
Kiedy się dziwić przestanę.
Kiedy się dziwić przestanę,
Będzie po mnie.
Kiedy się dziwić przestanę,
Lżej mi będzie i łatwiej bez tego.
Ścichną szczęścia i bóle wyśmiane,
Bo nie spytam już nigdy - dlaczego?
Błogi spokój wyrówna mi tętno,
Gdy się życia nauczę na pamięć.
Wiosny czułej bolesne piękno
Pożyczoną poezją zakłamię
I nic we mnie i nic koło mnie,
Kiedy się dziwić przestanę.
Kiedy się dziwić przestanę,
Będzie po mnie.
Skoro jesteśmy przy wspomnieniach, to warto ukłonić się Maciejowi Szczepańskiemu. Osobiście się kłaniam. Wiem, że natychmiast znajdą się naprawiacze historii, którzy powiedzą swoje. A ja wiem moje. Wiem, że dzięki temu Panu miałam dostęp w Empiku do prasy międzynarodowej, że oglądałam w kinie filmy, o jakich się mogło tylko śnić innym obywatelom innych krajów, mówiących językami słowiańskimi, a nawet ugrofińskim. I miałam dostęp do treści, dzięki którym mogłam dokonywać wyboru.
Kamil Czeszel otrzymał nagrodę. Wreszcie. Ten Pan nie jest znikąd. Tylko musiał przejść próbę poprawności politycznej. Gdyby szefem telewizji był Korwin Mikke, facet by nie miał prawa wejść na scenę; a, tam, nie miałby prawa wyjść z domu.
Kamil Czeszel śpiewał tak:
https://www.youtube.com/watch?v=j1HLq6f0fDs
Anna Rusowicz też nie istnieje. Głupcy, wy naprawdę nie macie uszu? No tak, to Woodstock był, trzeba zniszczyć.
Ja nie rozumiem, dlaczego władza miała taką obstrukcję. Na tamtym Woodstock nie ma ANI JEDNEJ tęczowej flagi. Ani jednej. Trzeba było było otoczyć najwyższą troską Woodstock i nie byłoby było żadnego, ale to żadnego problemu. Nie rozumiem, dlaczego musi przeszkadzać komukolwiek fakt, że inni się dobrze bawią; że sobie nie robią krzywdy, będąc ściśnięci jeden na drugim. Przepraszam bardzo, ale dopóki nie zaczęto demonizować w publikatorach flagi spółdzielczej, to pies z kulawą nogą się tym nie przejmował.
Więcej: gdyby teraz zorganizowano Woodstock, to nie byłoby tam nadal żadnej "tęczowej flagi". Bo prawdziwi geje i LBT po cichu i łagodnie zrezygnowaliby z obecności tych państwa, którzy wymachiwaliby szemraną flagą.
Dla ciekawych jeszcze takie wykonanie:
https://www.youtube.com/watch?v=9rpyzlyGTg4
Dalej festiwalu nie oglądałam. Pani prezenterka ubrana w te żerdzie nie była specjalnie kobieca. Jakby się nie do końca ubrała... Dawniej używano takich konstrukcji pod suknie, ale na to nawlekano jedwabie jakieś. Chyba.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wszelkie uszczypliwości i niedoskonałości proszę przypisać roztargnieniu i głupocie. Z wyjątkiem tych, które dotyczą Zbigniewa Włodarczyka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz