niedziela, 6 stycznia 2013

SŁUŻBY PUBLICZNE NA TELEFON




Czy są jeszcze w naszym kraju tacy, którzy wierzą, że na telefon można zamówić taksówkę, pizzę, ewentualnie ładną panią?

Wczoraj „Gazeta Wyborcza” podała następującą wiadomość:


Wiceprezydent dzwoni i instruuje: Ja bym prosił, żeby to umorzyć

Dariusz Bochenek, wiceprezydent Siemianowic Śląskich, zadzwonił do miejscowej komendy straży miejskiej z dyspozycją umorzenia mandatu pana K. Przedstawiciel miasta twierdzi teraz, że telefon od wiceprezydenta był prowokacją, bo z urzędu wyciekały w ostatnich latach informacje i nagrania, więc wiceprezydent chciał sprawdzić, czy teraz też tak się stanie.
Wszystkie rozmowy Straży Miejskiej w Siemianowicach Śląskich są rejestrowane. Tak też się stało w przypadku dialogu między wiceprezydentem Bochenkiem a Marcinem Biłką, kierownikiem straży.

Na nagraniach, którymi dysponujemy, sekretarka łączy wiceprezydenta z kierownikiem, bo akurat nie ma ani komendanta, ani jego zastępcy. Potem słychać, jak Bochenek wydaje dyspozycje.



"Widzę, że chcecie sprowadzić pana K. do parteru"

"Jakby pan sobie zapisał [w tym momencie pada sygnatura sprawy - przyp. red.], ja bym prosił, żeby to umorzyć! Ja widzę, że wy specjalnie chcecie sprowadzić pana K. do parteru i powiem tylko tyle, że mi się to nie podoba. Spróbujcie nad tym pomyśleć. Już rozmawiałem z komendantem i widzę, że wniosków żadnych żeście nie wymyślili. Zawsze jest jakieś polubowne rozwiązanie. Spróbujcie to jakoś przemyśleć" - zachęca wiceprezydent.

Kierownik Biłka oddzwania później do wiceprezydenta z informacją, że rozmawiał z komendantem i pan K. jest zaproszony do komendy, by całą sprawę wyjaśnić.

Nie udało nam się ustalić, kim jest pan K. i dlaczego wiceprezydent zainteresował się jego mandatem. Gdy poinformowaliśmy w urzędzie miasta, w jakiej sprawie chcemy rozmawiać z wiceprezydentem, Bochenek stał się nieuchwytny.

Udało nam się skontaktować z Piotrem Saternusem, komendantem Straży Miejskiej w Siemianowicach Śląskich. Jak zapewnił, nikt nigdy nie rozmawiał z nim na temat postępowania w sprawie pana K. Komendant sprawdził też, że pan K. dostał mandat za niewłaściwe parkowanie. - Ta sprawa nie została umorzona - zapewnił. I dodał, że jeszcze dziś złoży doniesienie na policję w sprawie popełnienia przestępstwa. Kto je popełnił, oceni policja.

"Kierownictwo urzędu zaczęło używać prowokacji"

Michał Tabaka, kierownik referatu polityki informacyjnej w Urzędzie Miasta w Siemianowicach Śląskich, przysłał nam oświadczenie. Wyjaśnił w nim, że w ciągu ostatnich lat z urzędu miasta i podległych mu jednostek wiele razy wyciekały różne informacje. Wiceprezydent Bochenek postanowił więc wykonać do straży prowokacyjny telefon, by sprawdzić, czy sprawa mandatu też z urzędu wypłynie.

"Chcąc ustalić charakter wycieków, kierownictwo urzędu zaczęło używać prowokacji. I tak dokładnie było też w tym przypadku. Pierwszy zastępca prezydenta Siemianowic Dariusz Bochenek, po wcześniejszej konsultacji tylko i wyłącznie z Piotrem Saternusem, komendantem SM, chciał w ten sposób sprawdzić, czy po pierwsze, funkcjonariusz SM ulegnie bezprawnej presji, a po drugie, czy ów fakt - podobnie jak wiele innych wcześniej - nie wypłynie na zewnątrz. Tym razem prowokacja okazała się udana" - czytamy w oświadczeniu.

Tabaka dodał, że nie ustalono jeszcze, kto wyniósł z urzędu nagranie. Podkreślił, że o sprawie zostanie poinformowana prokuratura, ale pod kątem kradzieży nagrań rozmów z serwera straży miejskiej.

Marna próba ochrony wiceprezydenta

Grzegorz Wójkowski, szef stowarzyszenia Bona Fides, które monitoruje pracę samorządów, uważa, że wiceprezydent nadużył stanowiska. - Udawanie, że to prowokacja, jest marną próbą ochrony wiceprezydenta. Jeśli Bochenek się jej dopuścił, to i tak złamał prawo, bo jako funkcjonariusz publiczny takich rzeczy nie może robić - mówi Wójkowski.



Proszę posłuchać nagrania. Naprawdę fajnie jest...

Jest to intro do mojego następnego wpisu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz