niedziela, 17 maja 2015

WIOSNA



Zdaje mi się... Przed oczyma duszy widzę...

Pamiętam szaleństwo społeczeństwa, kiedy, ongiś,  w drugiej turze przyszło wybierać między Tymińskim a Wałęsą. Ze łzami i po dobrym sznapsie, obywatele szli do urn. Jak do tego doszło? Nie trzeba rozważań na poziomie doktorskim: zdesperowane (czytaj: wkurwione) społeczeństwo pragnęło kogoś trzeciego.

Jak doszło do tego, że Kukiz jest na trzecim miejscu?!

Ano tak, że ja i mnie podobni oddali na niego ważny głos. Tego nikt już nie powstrzyma. Źle, że Kukiz odczytuje te głosy, jako poparcie dla niego, może z tego być awantura.

Kukiz będzie parł, dołączą się narodowcy. Trzeba będzie użyć ostrej amunicji.


Naród, który nie wyciągnął nauki z własnej historii, jest skazany na to, aby tę historię powtórzyć...





Tymczasem bez dziki mój zaczyna kwitnąć. Pozbieram to ziele, ususzę. Bez jest mocno leczniczy, a jego krzew ma moc odbierania chorób przy użyciu pradawnych zaklęć.

Skoro dziki bez mam, mam też mszyce. Skoro mam mszyce, mam dojące je pszczoły i całe piękne gniazda biedronek. Biedronki bywają wredne: kąsają. Ale – ich uroda kąsanie wynagradza.

Bywa, że całe to towarzystwo owadzie, jak na jakiś znak, podrywa się do lotu. Się dzieje takie: raz do roku w Skiroławkach.

Jeden raz byłam świadkiem wyrojenia się mrówek. Było to ciężkim latem, na łące w pobliżu Paskrzyna: leżałam leniwie na kocu, czytając cośtam, kiedy wokół mnie zrobił się ruch.

Nie orientowałam się, co się wyczynia, dopóki toto nie zaczęło mnie chlastać po twarzy.

Nie wiedzieć, z jakich dziur i dziurek zaczęły na znak tajemny wyfruwać owady. Było ich bardzo dużo. Ruchy ich skrzydeł nie były rejestrowane przez moje ucho. Podniosły się na jakiś czas, odbyły swój taniec i znikły. Tak, znikły.





-Kuba, Kuba, Kuba, zobacz!
-Nooooo... Ja pierd...! Ale czad!









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz