Zdaje
mi się... Przed oczyma duszy widzę...
Pamiętam
szaleństwo społeczeństwa, kiedy, ongiś, w drugiej turze przyszło wybierać między
Tymińskim a Wałęsą. Ze łzami i po dobrym sznapsie, obywatele szli do urn. Jak
do tego doszło? Nie trzeba rozważań na poziomie doktorskim: zdesperowane
(czytaj: wkurwione) społeczeństwo pragnęło kogoś trzeciego.
Jak
doszło do tego, że Kukiz jest na trzecim miejscu?!
Ano
tak, że ja i mnie podobni oddali na niego ważny głos. Tego nikt już nie
powstrzyma. Źle, że Kukiz odczytuje te głosy, jako poparcie dla niego, może z
tego być awantura.
Kukiz
będzie parł, dołączą się narodowcy. Trzeba będzie użyć ostrej amunicji.
Naród,
który nie wyciągnął nauki z własnej historii, jest skazany na to, aby tę
historię powtórzyć...
Tymczasem
bez dziki mój zaczyna kwitnąć. Pozbieram to ziele, ususzę. Bez jest mocno
leczniczy, a jego krzew ma moc odbierania chorób przy użyciu pradawnych zaklęć.
Skoro
dziki bez mam, mam też mszyce. Skoro mam mszyce, mam dojące je pszczoły i całe
piękne gniazda biedronek. Biedronki bywają wredne: kąsają. Ale – ich uroda
kąsanie wynagradza.
Bywa,
że całe to towarzystwo owadzie, jak na jakiś znak, podrywa się do lotu. Się
dzieje takie: raz do roku w Skiroławkach.
Jeden
raz byłam świadkiem wyrojenia się mrówek. Było to ciężkim latem, na łące w
pobliżu Paskrzyna: leżałam leniwie na kocu, czytając cośtam, kiedy wokół mnie
zrobił się ruch.
Nie
orientowałam się, co się wyczynia, dopóki toto nie zaczęło mnie chlastać po twarzy.
Nie
wiedzieć, z jakich dziur i dziurek zaczęły na znak tajemny wyfruwać owady. Było
ich bardzo dużo. Ruchy ich skrzydeł nie były rejestrowane przez moje ucho. Podniosły
się na jakiś czas, odbyły swój taniec i znikły. Tak, znikły.
-Kuba,
Kuba, Kuba, zobacz!
-Nooooo...
Ja pierd...! Ale czad!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz