Długo nie pisałam, ponieważ w tej chwili stoję w obliczu większego problemu, niż piotrkowska szajka chojniakowsko – urzędniczo – prokuratorsko – sędziowska.
Przypominam jednak, że nawet w najbardziej skomplikowanym i ustawionym meczu kiedyś się kończy gra na czas. Nawet najbardziej usłużny sędzia kiedyś po prostu musi odgwizdać koniec. Żeby nie wiem, ile doliczał – kiedyś musi odgwizdać koniec.
Historia gier zna przypadki, kiedy pozbawiano sędziów zaszczytnego miana, czyli stolca, bo po prostu przegięli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz