wtorek, 20 marca 2012

PAN PROFESOR KOZAK I PAN DOKTOR KACZMARSKI

Dopóki coś nas osobiście nie dotyka, jest dalekie i egzotyczne. Słuchamy bajek o żelaznym wilku dotąd, aż pojawi się w drzwiach.

Cancer zbiera straszliwe żniwo. Coraz częściej jest to rak przełyku, choroba do niedawna znana przeważnie azjatom, tak, jak niegdyś AIDS mieszkańcom Czarnego Lądu.

Jeśli kiedykolwiek musieliby Państwo szukać dobrego torakochirurga - Pan Doktor Jacek Kaczmarski przyjmuje w tak zwanym "Kapeluszu Anatola", w Łodzi, we czwartki. Pan Profesor Józef Kozak jest Operatorem światowej sławy. Oddział torakochirurgii, czyli chirurgii klatki piersiowej, w "Koperniku" jest na poziomie europejskim. Opieka ze strony wyższego, średniego i pomocniczego personelu medycznego - na najwyższym poziomie. Pacjent jest traktowany jako podmiot; odwiedzający chorych - z należytym szacunkiem i powagą. 

Lekarze niczego nie tają, informacja jest rzetelna i pełna. Ale nie otrzyma tej informacji nikt, kogo nie upoważnił do niej chory. Mnie tam już znają, ale na początku było tak: "Kim pani jest dla chorego" , "Jak się pani nazywa", "Czy ma pani jakiś dowód tożsamości". A następnie sprawdzono, czy Kuba upoważnił mnie (pisemnie, rzecz jasna) do uzyskiwania informacji. Cała procedura trwa niecałą minutę, a daje nieprawdopodobne poczucie bezpieczeństwa.

Chory wie o swojej chorobie absolutnie wszystko. Przed operacją odbywa się spokojna, długa rozmowa z anestezjologiem, który informuje o przebiegu operacji z punktu widzenia swojej specjalności. Pielęgniarka punkt po punkcie objaśnia etapy i cel premedykacji. Przed samą operacją przychodzi operator i bardzo dokładnie przedstawia raz jeszcze etapy zabiegu, spodziewany przebieg, możliwe komplikacje i wynikające z nich konieczności podjęcia dodatkowych czynności. Spokojnie odpowiada na wszystkie pytania pacjenta. Na te najtrudniejsze też. 

Dopiero po skończonej rozmowie przedstawia dokument do podpisu. Ten dokument jest dosyć długi; zawiera wszystko, na co pacjent ma się zgodzić. Po przeczytaniu - pacjent składa podpis. Operator mówi: "Dziękuję i do zobaczenia na sali operacyjnej."

Żebym mogła być przy tej rozmowie, Kuba, oczywiście, wyraził zgodę.

I tym się, panie Włodarczyk, różni kultura wysoka od entelegenta z awansu społecznego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz