Jakie to smutne, i gdyby nie było żałośnie skuteczne,
mogłoby być śmieszne:
Istnieją osobnicy, którzy od chwili,
kiedy wyartykułowali słowo: „mama”, zapragnęli władzy i kariery. Jakiejkolwiek i za
wszelką cenę.
Karierę można zrobić zostając
wirtuozem jakiegoś instrumentu; dyrygentem, który ma w mózgu każde brzmienie z
osobna, a jednocześnie wszystkie razem, który potrafi zapanować nad kilkusetosobową
orkiestrą i takimże chórem; który słyszy każdy fałsz i opóźnienie, i potrafi je
skorygować.
Karierę można zrobić – zostając śpiewakiem:
operowym, a jeżeli tchu nie stało – operetkowym.
Ostateczne, jeżeli dobre bogi nie
dały głosu, ale dały słuch, można zostać wybitnym krytykiem muzycznym.
Jeżeli ma się talent. Jeżeli nie ma się talentu, znajduje się swoje miejsce w świecie, zostając weselnym grajkiem. I to jest dobre. Być dobrym grajkiem jest lepsze od "być kiepskim śpiewakiem". Wolę mieć do czynienia z mądrą pielęgniarką, niż z niedouczonym lekarzem...
Jakie to smutne, i gdyby nie było żałośnie skuteczne,
mogłoby być śmieszne:
Powiedziawszy słowo: „mama”,
beztalencie z ambicjami zostaje ostatecznie pucybutem „oficera”. Wszystkie inne
drzwi są zamknięte. Ale beztalencie już
tak się wlizało, że służby publiczne są na telefon oficera, któremu beztalencie
pucuje buty.
Beztalencie stara się zostać
politykiem.
Espumisan do wzięcia na wzdęcia.
Czy oficer dopuści beztalencie na
salony? Zobaczymy.
Tymczasem, nich ktoś sobie zada ten trud i zaktualizuje tę żałosną stronę, bo naprawdę wstyd. Brudne majtki i dziurawe skarpety, to przy tym pikuś.
Odpoczywaj w pokoju, Ewo. Niech Ci się śnią anioły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz