piątek, 10 lipca 2020
NIE, NO, TRZASKOWSKI
Ty, facet, już podnosisz klapę, jak sikasz?
Właśnie usłyszałam, jak prezydent mojego kraju, in spe*, będzie się z kimś porozumiewał "na złość".
Se uszu nie odmroź na złość. Ale do tego to trzeba chyba w obecnej epoce na biegun jechać. My się zrzucimy ze znajomymi i damy ci, facet, sześćdziesiąt trzy tysiące na ten wyjazd.
*in spe jest prezydent, nie kraj.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Alfonsie Bundy, idź mimo wszystko na te wybory. Nie wiem, czy pamiętasz sytuację w naszej Ojczyźnie, kiedy nasz Naród miał dość. I do drugiej tury dotarł niejaki Stan Tymiński i Wałęsa, po wyautowaniu Mazowieckiego, ponieważ mu żółwie w zoo uciekły.
Siedzieliśmy wówczas z przyjaciółmi i płakaliśmy. Nie my jedni. Spiliśmy się do cna i tacy półprzytomni poszliśmy na te wybory. Żeby do największych tajemnic państwowych nie dopuścić przybłędy z Peruwianką.
Polacy zdali sobie sprawę z tego, że zabawa zaszła za daleko. Tylko i tylko dlatego Wałęsa wówczas został prezydentem, otrzymując, niestety, ten tytuł dożywotnio.
Usiądź spokojnie, Al, zapal papierosa, wciągnij kreskę, zmarszcz freda, wypij szklaneczkę burbona, przeleć panienkę. I włącz myślenie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz