- Oddałbym życie za zdrowie
– powiedział kiedyś.
- Jest coś, co Ci zabierze
oba, nie bacząc na paradoks.
- Dlaczego?
- Widzisz, to jest pierwsze
pytanie, jakie zadaje dziecko, kiedy się nauczy mówić. Czasami jest to ostatnie
pytanie, jak widzisz.
„...Które, aby przesadzić, ludzkość nie
znajdzie sposobu...”
- Co ja takiego złego
zrobiłem?
- Znalazłoby się, jak u
każdego. Ale – śmierć nie jest za karę.
- To, dlaczego ja?
- Ene, due, like fake,
torba, borba, usme smake...
- Nie chcę umierać, chciałbym
jeszcze raz pojechać do Świdnicy.
- Nie pojedziesz, podobnie
jak ja nie wystąpię w Teatrze Balszoj.
- Kuba, Słońce Słońc moich,
Ty umierasz. Nie szukaj w sobie winy. Jesteś na wojnie. Życie zawsze
postrzegałeś jako wojnę. Właśnie trafiła cię zbłąkana kula. Nie pojedziesz już
do Świdnicy, nie pojedziesz na listopadowy festiwal we Wrocławiu, nie spotkasz
się z Przyjaciółmi. Wielu rzeczy już nie zrobisz. Wiem, jak bolesna jest ta
świadomość, dlatego, jeśli musisz, zabij ją.
I nie myśl już o tym, jak mi
będzie trudno.
„Z moich ramion zrobię ci
kołyskę” – tak mówiąc, usypiałeś mnie po dniu, który nie zapowiadał lepszego
jutra.
Zaczynam Wigilię bez Ciebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz