Kim trzeba być, żeby przez
cztery dni patrzeć w oczy umierającemu stworzeniu – i nie zrobić nic?
Kim trzeba być, żeby
przyjechać, popatrzeć na oszalałe ze strachu i bólu zwierzę – i odjechać. Do
domu na ciepłą kolację i równie ciepły seks z żoną?
Przez CZTERY dni łoś umierał
samotnie, bez wody i pożywienia, a wielu ludzi o tym wiedziało. Przyjeżdżali
sobie i odjeżdżali, bo to nie ich rewir był. I nie zrobili nic. Kiedy znalazł
się zbawca, było za późno.
Niech ryczy z bólu ranny
łoś,
Zwierz zdrów przebiega knieje.
Ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś,
To są zwyczajne dzieje.
Zwierz zdrów przebiega knieje.
Ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś,
To są zwyczajne dzieje.
Źle się dzieje w państwie
duńskim.
Kiedy normalny człowiek w
tym państwie reaguje normalnie – podlega karze.
We wrześniu minionego roku
do koszalińskiego aresztu trafił mężczyzna, który ukradł batonik za 99 groszy i
nie zapłacił grzywny. Jak się potem okazało, jest chory na schizofrenię i
ubezwłasnowolniony. Pułkownik Olkowicz postanowił zapłacić za skazanego 40
złotych.
Pułkownik Krzysztof
Olkowicz, dyrektor Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Koszalinie, bezprawnie (podkreśl. moje) zapłacił grzywnę
za skazanego. W przypadku osób niespokrewnionych, prawo zabrania zapłacenia
grzywny.*
Prawdopodobnie z łosiem było
podobnie: nie zgłosił się żaden krewny łosia, żeby zapłacić.
I w ten oto sposób, cudowne,
łagodne, będące pod ochroną, będące symbolem jednego z najwspanialszych seriali
w historii telewizji, z którego nazwę wziął najwspanialszy festiwal świata,
zwierzę, skonało, biorąc człowieka za oprawcę. Ponieważ zabrakło „kumpetyncji”.
Boję się myśleć, że mogłabym
zasłabnąć na granicy powiatów.
Przetragiczna wiadomość o decyzji Marzeny Erm.
Przedtem było tak:
Radujcie się ze mną moi Mili!
To już pewne...
M A M D A W C E !!!
Zgodność 10/10 !!!
Ostatni raz zgolę głowę. Potem będę zdrowa i bujnowłosa. Takie postanowienie, o!
To już pewne...
M A M D A W C E !!!
Zgodność 10/10 !!!
Ostatni raz zgolę głowę. Potem będę zdrowa i bujnowłosa. Takie postanowienie, o!
Marzena Erm jest śmiertelnie
chora. Jasne, nie wygląda na chorą; do roboty, zdziro!
Kobieta walczyła przez trzy
lata. Właśnie podjęła decyzję:
Mili Moi
I Ci Niemili też ;)
Zrezygnowałam z przeszczepu
szpiku. Szok, co nie? Choć słowo "rezygnacja" tu nie pasuje, bo jest
synonimem poddania się, niemocy, a moja decyzja nie ma z tym nic wspólnego.
Zdecydowałam się na przeszczep ze strachu: przed wznową, przed spełnieniem się
wróżby lekarzy-statystyków, którzy mówili mi, że teoretycznie nie mam żadnych
szans na to, że nie będę miała kolejnego nawrotu choroby, jeśli nie pójdę na
przeszczep.
Bujam się z Hodgkinem prawie 4
lata i nauczyłam się jednego: lekarze są kiepskimi wróżbitami.
Pojechałam do Warszawy na jeden
dzień, a zostałam na dziesięć. To był najważniejsze 10 dni w moim życiu.
Wydarzyło się tak wiele, że nie byłabym w stanie tego opisać w kilku zdaniach.
Nie jestem w stanie też w kilku zdaniach opowiedzieć o przyczynach tej
"nagłej" zmiany decyzji. Zrobię to później, a póki co nie pytajcie. W
każdym razie- jestem niesamowicie spokojna.
Ryzykuje? Owszem. Ryzykuje już
4 lata. Ryzykiem jest pójdzie na przeszczep i ryzykiem jest nie pójście na
przeszczep. A w co wierzę? W swoją intuicję. W Dobrego Boga i wszystko, co
postawił mi na drodze. Nie wchodzę na drogę pewności, ale na drogę zaufania.
Nigdy nie dowiem się, która droga do zdrowia była tą lepszą, bo porażka na
jednej nich jeszcze nie oznacza, że porażki nie byłoby też na drugiej.
Obie drogi mogą mnie też prowadzić do zdrowia.
Nie wiem.
Ufam.
Wybrałam.
Jestem szczęśliwa.
Zaczynam bardzo ważny etap w
życiu. Jeśli coś można nazwać radykalną operacją, to ja idę na taką radykalną
psychoterapię. Początkiem stycznia wyjeżdżam na kilka miesięcy do Warszawy.
Będę się naprawiać, a potem taka ponaprawiana zacznę żyć jeszcze szczęśliwiej.
Moja droga do zdrowia właśnie się zaczyna.
Moja droga do zdrowia właśnie się zaczyna.
Nie
przesadzę, jeżeli powiem, że decyzja Marzeny jest łudząco podobna do decyzji
Kuby. Bo też i choroba ta sama.
W
komentarzach do wpisu nikt nie próbuje nawet próbować odwieść Jej od decyzji.
Marzena po prostu powiedziała: „Dosyć tego”. Jest wolna i resztę Swojego życia
może poświęcić Sobie, z dala od ludzi, którzy wiedzą lepiej.
Kto
z władz ma siłę i czelność, niech przeczyta poprzedni wpis Marzeny.
A później niech sobie popodziwia, jak dorosły facet, który był głową państwa,
jest dumny z tego, że potrafi powiedzieć:” Ajemhepitusiju, ajemsiur włi łil bi
frends”.
Jakim
cudem tej kobiecie powiedziano, że przeszczep się odbędzie? To nie była
wiadomość od cioci z magla, tylko zalecenia lekarzy.
Ta
kobieta oszalała ze strachu, a później – z zawiedzionej nadziei. Ta kobieta
wiedziała, że, przy dobrych wiatrach, ma ¾ szans. Obstawiła to ¾.
Ktoś
powie: „Ale, przecież to niczyja wina”. A ja mówię: Poczytajcie, jakie leki i
za jakie pieniądze musiała zdobywać, żeby żyć. I jak Ją zrobiono w łosia.
Nigdy nie wiecie, jak łatwo może się Wam to przydarzyć...
Więc:
jak to jest?
Marzena
się nie poddała; Marzena opuściła trefne towarzystwo.
* Wiadomości zaczerpnięte
z: http://www.tvp.info/15360321/naczelnik-wiezienia-pomogl-choremu-psychicznie-sad-odstapil-od-kary
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz