Nie lubię Carreya. ale ogromie Go szanuję i podziwiam. Lubienie z podziwem nie ma nic wspólnego; co niewielu rozumie.
Tak więc, nielubiany, a podziwiany przeze mnie Jim zrobił coś takiego:
https://www.youtube.com/watch?v=hdzuR4Iunuw
sobota, 28 marca 2015
W PRZEDDZIEŃ
I am the walrus.
Słuchaliśmy tego do
upojenia. Płakaliśmy ze śmiechu. I goryczy. „Nie, no, weź, no puść jeszcze raz
tamten fragment...”. Tak nam potrafiły zejść całe godziny.
Oboje kochaliśmy absurd i
oboje baliśmy się absurdu wprowadzanego w życie.
Kiedy udało się przekonać
Kubę, że pokolenie Woodstock to to samo, co black metal, tylko inaczej się
wyrażało, pokochał Beatlesów. Mnie (przepraszam, Kuba) nie udało się pokochać
black metalu. Za dużo tam słyszałam wrzasku, a dla mnie wrzask zawsze oznaczał
bezsilność. Kiedy nie masz wyjścia – wrzeszcz i zabijaj. Sam wrzask jest głupi.
I - ale – jeżeli możesz – mów i przekonuj. A potem – wrzeszcz i zabijaj.
Próbowaliśmy nawet przez
jakiś czas prowadzić porządne życie: w czwartek pranie, w piątek obejście, w
sobotę dom, w niedzielę schabowy. Kładziemy się spać o właściwej porze i
wstajemy, jak pan bóg przykazał. Przez półtora miesiąca się dało. Niestety,
artyści mają to do siebie, że po półtora miesiąca wysiadają z tego pociągu.
Wariaci, którzy do Przygłowa
jadą po bezpańskiego psa. Pies nazywa się Warka i żyje; do wglądu. Ostatnia
żywa istota, która nas łączy. Moim sygnałem telefonicznym, kiedy dzwonił Kuba,
był temat z „Ojca chrzestnego”. Później uczyniłam to dzwonkiem uniwersalnym. Po
dziś dzień Warka podrywa się ze skowytem radości, kiedy telefon daje głos...
Jestem morsem.
Słyszę, jak Kuba mówi w
telefon: „Nie mogę, bo mi kobita w rynnę poleciała...”
Tak, kobiety maja to do
siebie, że nagle, z nikąd, zaczynają płakać, bo świat im się kończy. Hormony,
czy jakieś inne cuś. I wówczas prawdziwy mężczyzna przytula i wysłuchuje. Kuba
był prawdziwym mężczyzną.
Kuba, uczyliśmy się
nawzajem, jak to jest w tej naszej danej nam rzeczywistości.
Byliśmy morsami; teraz: ja
jestem morsem.
wtorek, 17 marca 2015
ZAWSZE SŁUCHAM MĄDRYCH LUDZI
Dziękuję, Anonimowy.
Anonimowy
|
o 22:49
| |
Bardzo
wyważony, spokojny, stonowany wpis. Zgadzam się. Od siebie dodam,
Mario, jeżeli sama już jesteś zmęczona tą sytuacją najlepiej zrobisz
usuwając 3 albo 4 ostatnie posty. Oczywiście to Twój blog i zrobisz jak
zechcesz, ale to uspokoiłoby sytuację. – dotyczy posta:
Post nie istnieje.
|
sobota, 7 marca 2015
JUŻ NIE TYLKO GETTO, ALE I ZOO. PIOTRKÓW TRYBUNALSKI. ŚRODKOWA POLSKA
Dom dziecka w Piotrkowie wprowadził zakaz przynoszenia jakichkolwiek pokarmów dla dzieci.
http://piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl/artykul/dom-dziecka-w-piotrkowie-wprowadzil-zakaz-przynoszenia,3301555,artgal,t,id,tm.html
SPECJALNIE DLA EWY
Wiesz, życie to takie cuś,
co raz funduje nam życie w sensie, o którym śnimy, a innym razem życie takie,
które się w koszmarach śni. Bo żyć jest wiele. Kot ma żyć dziewięć, my – dużo więcej.
Nigdy nie wiesz. Teraz jest
źle, ale nie oprzesz się Wiośnie. Wiosna by się po prostu obraziła. A – wierz mi,
nie ma nic gorszego w skutkach, jak obrażona Wiosna.
A teraz piszę do nas obu:
Musisz pamiętać o stracie,
której doświadczyłaś. To Twój obowiązek, inaczej byłaby to zdrada. Musisz kupić
specjalne pudełko, w którym zgromadzisz wszystkie wspomnienia, materialne i
niematerialne. Pudełko to ukryć w najgłębszym miejscu najmniej dostępnej szafy,
żeby go nikt nie znalazł.
Kiedy będziesz chciała,
zawsze wyjmij to pudełko, pochyl się nad nim, płacz, klnij na los. A później z
powrotem schowaj je na swoje, tylko Tobie znane, miejsce.
Niech nigdy, nigdy, to
pudełko nie stoi na wierzchu; to jest Twoje pudełko i tylko Ty wiesz, gdzie ono
jest.
Nie bój się jutra. Jutra
może nie być. To jest tak, jak z wysłanym kuponem lotto: Chryste Jezu, jakbym
chciał wygrać!
Historia jednak nie notuje
wypadków samobójstw z powodu niewygranej w lotto...
Są wydarzenia, po których nigdy nie będzie tak samo. Każdy je ma. Jedni przeżywają rzecz płasko, inni z reliefem. Tak już jest, a nie ma komu w mordę dać. Ja się mocno zamknęłam, oskorupiłam; do tej pory nie wychodzę do świata rzeczywistego. Ale zaczynam czuć potrzebę kontaktu z innymi. Myślę, że z Tobą jest podobnie.
Słuchaj, przebiśniegi
wariują i mają w dupie, czy ktoś je rozdepcze, bo nie zauważy. Najwyżej.
Podniosą się znowu.
Człowiek gorszy od
przebiśniegu? Krokusa? Szarotki, co ona pod ochroną jest, a i tak na każdym
targu ją kupisz? Bagienka, które odstrasza mole, pod ochroną jest, a ja i tak je
kupuję od babiny na targu, bo jest skuteczne?
Tak to jest w tym
nieskończonym cudzie: Życiu.
piątek, 6 marca 2015
WŁADZY ODWALA. BEZKARNEJ WŁADZY ODWALA CAŁKIEM.
No, teraz to doradcy
prezydenta Chojniaka odlecieli już zupełnie. Albo gorzej – odstawili lekarstwa!
Oto pan Krzysztof wystosował był właśnie do swego kolegi po fachu – prezydenta
Komorowskiego, apel o... podjęcie inicjatywy ustawodawczej w sprawie ustanowienia
definicji i standardów ciszy nocnej.
Źródło:
Ja
tam jestem zdania, że pan prezydent Piotrkowa Trybunalskiego jest uroborosem.
Ale nie takim, jakim widzieli go Staroegipcjanie i Grecy, ale takim, jakim widział
go Jung, kontynuator nauki Freuda: „urobor
to metafora wczesnodziecięcej fazy rozwoju, w której jeszcze nie zaszedł proces
różnicowania na świat zewnętrzny i wewnętrzny, a zatem fazy, w której nie
uformowała się jeszcze tożsamość seksualna. Dopiero powstająca świadomość ja”
pozwoli przełamać fazę uroboralną, różnicując świat na matrialchalny i
patriarchalny.” – wiki.
Nie
tylko ja czuję i wiem po działaniach pana Krzysztofa, że chłopak od dawna
stracił kontakt z rzeczywistością...
Nie
wiem, co bym zrobiła, gdybym mieszkała na przeciw kościoła, pracowała na nocną
zmianę, wróciła do domu po szóstej z uzasadnionym zamiarem przespania się po
ciężkiej harówce, a dzwon kościoła zacząłby nawoływać o pół do siódmej wiernych
na modły.
To
znaczy – wiem, co bym musiała zrobić: zainwestować w zatyczki do uszu. Bo co by
mi pozostało?
Wszystko
ustawą, jak kałachem załatwiać potrzeba? To już w takich życiowych sytuacjach
nie wystarczy prawo miejscowe i dobry obyczaj?
NIE WYSTARCZY, BO SIĘ NIE MA TEGO, CO ZWĄ AUTORYTETEM.
A
jeżeli się jakiś obywatel obnaży na środku któregoś fragmentu „Traktu”, zrobi
tam kupę, to ustawę będzie trzeba przez obie izby przepychać, że sranie na
chodniku jest niedozwolone? A ten obywatel powie, że pochodzi z Umbrazgerdaju,
gdzie najwyższym wyrazem szacunku i podziwu jest publiczna defekacja na trakcie
wielu kultur. Wielu – więc także i jego kultury.
I
co?
Się
powoła speckomisję; czterech niezależnych biegłych psychiatrów, dwudziestu
geografów, trzech etnologów, siedmiu antropologów, dwóch niezależnych
specjalistów od protokołu dyplomatycznego... Może się nawet referendum zrobi.
Zapewni
się obstawę siedmiu zgłoszonych w terminie i prawnie dozwolonych demonstracji w
obronie...
Załóżmy
jednak, że prace nad ta „ustawą” zostały podjęte. Będzie się rozpatrywać:
- Jakie jest dopuszczalne dźwiękowe skażenie człowieka w ogóle i w określonych przedziałach wiekowych. Czterystu biegłych plus Macierewicz. Dwie niezależne komisje.
- Które tony są szczególnie groźne dla człowieka w ogóle i w określonych przedziałach wiekowych. Ośmiuset biegłych plus Macierewicz, który podważa opinię poprzednich czterystu biegłych i wnioskuje o powołanie komisji śledczej w sprawie nierzetelnych badań, na co ma dowody, ale na razie ich nie przedstawi.
- Czy gwizd pociągu wjeżdżającego w nocy na stację mieści się w pojęciu zakłócenia ciszy nocnej. PKP twierdzi, że nie; Macierewicz powołuje sześć niezależnych komisji. Mając tak dużo roboty, przybiera sobie do pomocy Włodarczyka. Poprzednie komisje kłócą się o skład komisji. Zarzucają sobie wzajemnie łapówkarstwo.
- Czy i jak należy karać gwałconą kobietę, która swoim rozpaczliwym krzykiem obudziła w czasie ciszy nocnej pół dzielnicy? Do dyskusji wchodzi episkopat. Rozpatruje się kwestię, czy na pewno był to gwałt, jak była ubrana winna zakłócenia ciszy nocnej kobieta i czy nie zaszła przy tym w ciążę. Na wyniki trzeba poczekać. Do protestów dołączają się farmaceuci, którzy nie sprzedadzą za nic w świecie pigułki „po”. Kobieta zostaje aresztowana w celu ustalenia, czy jest w ciąży. Macierewicz milczy w tej sprawie; zajmuje się bowiem sprawą: do jakiego stopnia lasek brzozowy tłumi dźwięki; kiedy brzoza opuszcza liście. W tym czasie zgwałcona kobieta przechodzi na islam, bowiem, jej zdaniem, tam są prawa kobiet przestrzegane bardziej i nie wadzi jej, że będzie szła pięć kroków za facetem, bo w razie czego, to on będzie pierwszy do zgwałcenia.
- W czasie jakiegoś posiedzenia ktoś zadaje pytanie: „w jakich godzinach obowiązuje cisza nocna i co to w ogóle znaczy?” Dziennikarze zostają wyproszeni z sali. Macierewicz milczy.
Jakiś
czas temu mieliśmy w domu awarię i od jedenastej wieczorem do trzeciej w nocy
był wiercony widiem metal. A jest to bardzo cicha dzielnica. Nikt, nikt nie
zaprotestował, Żadne światło się nawet w sąsiednich domach nie zapaliło.
Ponieważ zdarzyło się to po raz pierwszy od kilkudziesięciu lat i ludzie
wiedzieli, że musiała być poważna przyczyna hałasu.
Latem
prawie wszyscy grillują. Zwłaszcza w piątki i soboty. I nie piją przy tym wody
Zuber dla zdrowotności. Ale – w okolicach dziesiątej - jedenastej przenoszą się
do domów. Po prostu.
Kiedy
są popularne imieniny latem i okna są otwarte, a słyszy się: „Sto lat”, to się
zaciska zęby, zamyka własne okna i tyle. Bo tak się toczy życie.
A
co mamy zrobić, jeżeli za ścianą mieszka chore niemowlę, które godzinami
krzyczy i płacze? Że łatwiej jest to znieść, niż wrzaski dziczy młodocianej?
Pewnie, że tak. Ale hałas jest hałas.
Nasza
Starówka, jak każda porządna Starówka, powinna tętnić życiem. Latem, kiedy jest
ciepło przez całą dobę, przez całą dobę powinni móc w ogródkach na zewnątrz
siedzieć ludzie, pić wino i sobie gaworzyć ze sobą.
Niestety,
po tym, co uczyniono z tej dzielnicy, nie będzie łatwo nadać jej, czy też
przywrócić jej właściwą rangę. Zwłaszcza, jeżeli włodarze mają to serdecznie w
dupie, a znaczenia słów: „patriota” i „honor” muszą szukać w internecie.
Wyrozumiale zakładam, że umieją czytać. O bibliotece litościwie nie wspominam.
Pocieszne
jest to, że po postawieniu osławionego „murka” za milion ( GDZIE JEST RIO?!), niedaleko pojawił się jakiś posterunek policji,
czy tam jego jakaś filia. Chyba w celu pilnowania tegoż pomnika, który sobie
postawił pan Ch.
I
nic się nie zmieniło.
Nie
wiem, czy ta tabliczka jeszcze tam jest: do szaleństwa i śmiechu pomieszanego z
gorzkimi łzami doprowadziła mnie mosiężna tabliczka, wmurowana w murek, a
powiadająca, ze dzieciom bez opieki dorosłych nie wolno wchodzić na murek.
Zwykły ceglany murek.
Czytelnicy
spoza miasta łatwo mogą odnaleźć wiadomości o tym, jak pan Chojniak za MILION
złotych postawił na rynku w Piotrkowie ceglany obrys fundamentów dawnego
ratusza. OBRYS.
Starówka
jest cudowna i taka... w sam raz. To nie klienci ogródków i knajpek robią złą
renomę. Trzeba ustawy przeciw hałasowi. Ale – tak właściwie, przeciw komu?
Przecież ci, którzy drą pyski, nie zaopatrują się w tych miłych knajpkach.
Chyba by byli głupi. A ci, drący się, nie są głupi: oni kupują alkohol
nieopodal, za jedną czwartą ceny. I to oni akurat ze zrozumieniem pochylą się
nad „ustawą”.
A problem polega na tym, że
kiedy widzą tych miłych ludzi w miłych knajpkach, to trafia ich szlag najjaśniejszy
i muszą wyładować złość.
„A co ja mam zrobić?” – zapyta
Krzysio. „A gówno mnie to obchodzi,
Krzysieńku, kasę bierzesz za to, żebyś wiedział”.
niedziela, 1 marca 2015
SPECJALNIE DLA SISI
Sisi, ludzie którzy widzą za
wiele, cierpią. Nie jest łatwo poradzić sobie z cierpieniem.
Kiedy Cię boli noga, możesz
kazać ją sobie urżnąć. A i tak Cię to nie uwolni od bólu.
Dusza ludzka waży "21 gramów". Z całą pewnością wiesz o tym. Małe pisklę. A jednak ludzkość nie znajdzie sposobu, żeby się tego ciężaru pozbyć. Próbowano nią handlować, sprzedawać na różne sposoby. Nie da się.
Masz duszę, została Ci nadana bez pytania o zgodę. I będziesz nieść ten ciężar bardzo długo.
The Beatles - Carry That Weight
Subskrybuj:
Posty (Atom)