I am the walrus.
Słuchaliśmy tego do
upojenia. Płakaliśmy ze śmiechu. I goryczy. „Nie, no, weź, no puść jeszcze raz
tamten fragment...”. Tak nam potrafiły zejść całe godziny.
Oboje kochaliśmy absurd i
oboje baliśmy się absurdu wprowadzanego w życie.
Kiedy udało się przekonać
Kubę, że pokolenie Woodstock to to samo, co black metal, tylko inaczej się
wyrażało, pokochał Beatlesów. Mnie (przepraszam, Kuba) nie udało się pokochać
black metalu. Za dużo tam słyszałam wrzasku, a dla mnie wrzask zawsze oznaczał
bezsilność. Kiedy nie masz wyjścia – wrzeszcz i zabijaj. Sam wrzask jest głupi.
I - ale – jeżeli możesz – mów i przekonuj. A potem – wrzeszcz i zabijaj.
Próbowaliśmy nawet przez
jakiś czas prowadzić porządne życie: w czwartek pranie, w piątek obejście, w
sobotę dom, w niedzielę schabowy. Kładziemy się spać o właściwej porze i
wstajemy, jak pan bóg przykazał. Przez półtora miesiąca się dało. Niestety,
artyści mają to do siebie, że po półtora miesiąca wysiadają z tego pociągu.
Wariaci, którzy do Przygłowa
jadą po bezpańskiego psa. Pies nazywa się Warka i żyje; do wglądu. Ostatnia
żywa istota, która nas łączy. Moim sygnałem telefonicznym, kiedy dzwonił Kuba,
był temat z „Ojca chrzestnego”. Później uczyniłam to dzwonkiem uniwersalnym. Po
dziś dzień Warka podrywa się ze skowytem radości, kiedy telefon daje głos...
Jestem morsem.
Słyszę, jak Kuba mówi w
telefon: „Nie mogę, bo mi kobita w rynnę poleciała...”
Tak, kobiety maja to do
siebie, że nagle, z nikąd, zaczynają płakać, bo świat im się kończy. Hormony,
czy jakieś inne cuś. I wówczas prawdziwy mężczyzna przytula i wysłuchuje. Kuba
był prawdziwym mężczyzną.
Kuba, uczyliśmy się
nawzajem, jak to jest w tej naszej danej nam rzeczywistości.
Byliśmy morsami; teraz: ja
jestem morsem.
Dziekuje za ten wpis Mario... Byliscie fajna " morsowa " para. Nie dla Was bylo planowanie i glupoty ! Bo Artysci mysla inaczej , czuja inaczej i robia inaczej. Tak juz jest . Kropka . A poza tym nigdy nikt ich nie zrozumie.... Tzn - niewielu bedzie sie przynajmniej starac zrozumiec... I niewielu sie uda... A ja Cie zrozumialam Mario - i od zawsze wiedzialam , ze chcialas dobrze, bo masz serce na wlasciwym mjiejscu. Cos z nami nie tak ? :-))) Nie znalam tego utworu Beatlesow. Nigdy go nie slyszlam , wiec dziekuje tym bardziej :-))) Dobrej wiosny Ci zycze.... Poglaskaj Warke... tez teskni... Usciski. Ewa,
OdpowiedzUsuńPięknie to Pani napisała.
OdpowiedzUsuńPięknie to Pani napisała.
OdpowiedzUsuń