piątek, 22 listopada 2013

KU PAMIĘCI - DO EWY B.

Ponieważ wynikła sprawa pani Ewy, która kiedyś była fajną kobitą, dopóki nie poszła w dyrektory z Chojniakiem, mam przymus skierowania paru słów do niej:

A, pamiętasz, Ewa, jak kombinowałaś smoczki dla moich  kociąt?

A, pamiętasz, jak wesoło i nieświadomie pakowałaś kalendarzyk w pysk automatu, zamiast karty telefonicznej?

A, pamiętasz, jak pan Fidelus wpychał chusteczkę higieniczną pod kratę szatni? 

Albo jakieś durnoty na temat Emilki Plater? Podczas "szkolenia", czy jakkolwiek to zwał, w SP8? Z.W. to naprawdę taki wiracha?

Twoje włosy zrzedną wcześniej, czy później. Staniesz się "Panią Basią" z you tube. Sera przestaną działać. Zorientujesz się, że kosmetyki - to oszustwo. Nie możesz wiecznie być młoda. Chyba, że zaopiekuje się tobą specjalistyczny zakład. I nie mam tu na myśli zakładu odnowy biologicznej. Cóżeśty zrobiła.

Nigdy nie zrozumiem, zawsze zostanę tą głupią.

Nigdy nie zrozumiem, jak można dać się zauroczyć, dać swoim majtkom zwilgotnieć przez takie troglodyty.

Mam nieodparte wrażenie, że zadziałała tu reguła Petera: KAŻDY KIEDYŚ PRZEKRACZA SWÓJ PRÓG KOMPETENCJI. Byłaś niezłym nauczycielem; mało było? Niezłą matką i żoną przy tym; mało ci było? No, to masz więcej.

Po jaką cholerę ci to było? Mało ci było? Masz tyle lat, ile masz. Plastikowa karta identyfikacyjna ci ich nie odbierze. Starzejesz się, jak każdy i jak każdy jesteś oceniana jako stara. Twoje rozpuszczone, czy nie rozpuszczone włosy nie bardzo mają znaczenie dla uczniów lub ich opiekunów. Dżinsy nie świadczą o młodości.

Powodzenia w nowej odsłonie.

Maria Gładysz

 




czwartek, 21 listopada 2013

WIARA

Ponieważ nie możemy z Kubą spać w jednym, wąskim łóżku, to znaczy - na rozkładanej kanapie, postanowiłam dostawić drugą rozkładaną kanapę obok, żebyśmy byli obok siebie i mieli dosyć miejsca. 

Kuba, jak pisałam, ma przerzuty do płuc, więc czasami kaszle, często się budzi, zwija w precel na łóżku i ma wyrzuty, że budzi mnie przy tym.

Przez jakiś czas spaliśmy w osobnych pokojach, ale to nie jest rozwiązanie dla ludzi, którzy się kochają.

Postanowiłam więc, że kanapę z salonu, na której sypiam, przetransportuje się do sypialni, postawi obok i w ten sposób będziemy obok siebie, nie przeszkadzając sobie wzajemnie w nocnych kaszlach i płaczach.

Miało wyjść z tego (i wychodzi) gigantyczne małżeńskie łoże. 

Trzeba było  jedynie przenieść kanapę z salonu do sypialni...

Właśnie skończyłam.

Nie mogłam dopuścić do tego, żeby Kuba mi pomagał. Kanapa jest cholerycznie ciężka, a On jest osłabiony. Jest taki, jak te śliczne owady, które Ewka F. nazywała: złotooczki; o przezroczystych, mieniących się tęczą skrzydełkach.

Zajęłam się więc tą kanapą sama. Nie wiedziałam, że jest tak ciężka, a przejście z salonu do sypialni tak wąskie. Przesunięcie mebla nie było trudne. Schody zaczęły się w drzwiach.

Na wznak kanapa nie wejdzie. Trzeba by rozkuć futryny w drzwiach. Należy ją postawić na sztorc. Do tego elementu pracy podchodziłam pięć razy, za każdym uznając, że nie dam rady. Pękał mi kręgosłup, mięśnie rąk same wypuszczały mebel z rąk. Materia stawiała opór.

Nie powinnam tego robić sama, ale chciałam Kubie zrobić niespodziankę.

I nagle mnie olśniło: przecież ja wierzę!

Pomyślałam: "Dobry Boże, to nie jest ani szantaż, ani obietnica, ale jeżeli przetargam tę kanapę, to jest znak, że Kuba wyzdrowieje".

Przetargałam.






poniedziałek, 11 listopada 2013

REAKCJE


Załóżmy:

Mała dziewczyna. Dziesięć – jedenaście lat. Matka – nieciężkich obyczajów, dokładnie nie wiadomo, gdzie jest ; ojciec w pudle za kradzież. Rodzeństwo dawno się po świecie rozeszło.

Samotna, jak odrzucony pies zimą.

Zaczyna się nią interesować ksiądz. Czym dziewczynka zapłaci za ciepło? Za pocieszenie?

Kurwa, jeżeli sprawa pana Irka nie znajdzie rzetelnego końca, to jest koniec tego państwa. Co, zresztą, wiedzą już na innym kontynencie.

„W obronie księdza Bochyńskiego”. Nie, no ja nie mam nic przeciwko obronie kogokolwiek. Ale- w cywilizowanym kraju, tak, jak nie mają nic do powiedzenia zwolennicy linczu, tak i nie mają nic do powiedzenia zwolennicy dziwnego księdza.

Pycha poprzedza upadek.

Dziesięcio - jedenastoletni chłopak, proszę namaszczonego księdza,  zaczyna odczuwać nieprawdopodobne napięcie seksualne. Pamięta pan, panie Irku? Zaczyna walić gruchę, marszczyć freda, męczyć wacka, walić konia, czy jakkolwiek sobie jaśnie pan to nazwie. Taka natura człowiecza. Ma się powstrzymywać, aż sprawa wybuchnie w zbiorowym gwałcie?

Tak, TAK, jedenastoletni chłopak potrzebuje zaspokojenia. Raczej - uwolnienia się od napięcia. Jeżeli jakikolwiek skurwysyn - ksiądz to wykorzystuje, lub - choćby - tłumaczy - zasługuje na celę z określonego rodzaju skazanymi.

Mała dziewczyna, jedenaście lat. Przyjdzie do twojego łóżka, bo jej kazałeś. I czekając na nią, ześliniłeś się z pięć razy. I na koniec ona przyszła. Zlękniona, ufająca. Przytuliłeś ją i pomalutku wepchnąłeś swoje stęchłe paluchy w jej czystą pochwę...

Świnio i draniu.

A ty naprawdę wierzysz w Boga, czy tylko tak bełkoczesz, bo wypada?

czwartek, 7 listopada 2013

JA NAJMOCNIEJ PANSTWA PRZEPRASZAM

...ale jestem tak wściekła, że muszę jeszcze coś dodać. Dla mnie ksiądz B. (używam pierwszej litery w nadziei, że już knot jest oskarżony), niczym, niczym, ale to niczym nie różni się od Trynkiewicza.

Tamci chłopcy też poszli z własnej woli. Kurwa mać. Kuria się odcina?!

Niech kuria jemu obetnie.

Ma zakaz wypowiadania się? A czemuż to? Niech mówi. Przecież jest wolnym człowiekiem w wolnym kraju.

Kolejne ścierwo hołubione przez wadze PT. Bo nie uwierzę, żeby przy dobrym winku nikt nie poznał światopoglądu knota.

Co za gnój.

Panie Chojniak, gdybym była na panskim miejscu (Bogu dzięki, nie jestem), już kilka dni wstecz odebrałabym odznaczenie. Mowa byłaby krótka: "W związku z zaistniałą sytuacją, z przykrością czuję się w obowiązku odebrać przyznane odznaczenie". Koniec, kropka.

Taaaa... Jaja trza mieć...

TELEFONY


Telefony otrzymałam: „Napisz jaśniej, bo wielu cię nie zrozumie”.

No, to piszę jaśniej. Załóżmy:

Jestem dosyć znaną i szanowaną osobą w mieście. Miejscowy tygodnik proponuje mi wywiad, na który chętnie się godzę. I w tym wywiadzie mówię: „ Jestem zdania, że przyjmowanie łapówek przez lekarzy jest w porządku. Jeżeli ktoś chce dać łapówkę, nie widzę w tym nic złego. Ostatecznie – nikt nikogo nie zmusza do dawania łapówek. Są jednak ludzie, którzy bezczelnie wpychają lekarzom koperty ze znacznymi sumami pieniędzy, aby ci wykonali określone czynności. Ci ludzie po prostu odczuwają przymus dania łapówki”.

Po takiej wypowiedzi publicznej prokuratura pyta mnie, czy znam osobiście ludzi, którzy dawali łapówki oraz lekarzy, którzy je przyjmowali. Ja mówię, że nie znam. I koniec pieśni.

No to ja – Gładysz mówię teraz:

Znam ludzi, którzy zasługują na śmierć. Których zachowanie prosi się samo o śmierć. Ja wiem, że jest to prawnie zakazane, ale wiem też, że należy uśmiercać ludzi, którzy proszą się lub proszą o śmierć.



Jeszcze jaśniej?

Córka sąsiadów, dziewczynka jedenastoletnia, odkryła niedawno cud własnego ciała. Jej młodziutkie piersi, tak wrażliwe na dotyk; ledwo pączkujące, zaczęła słusznie uznawać za swój atut. Przyszły atut. Ale – weź i wytłumacz dziewczątku, że jej czas dopiero nadchodzi...

Chce czerpać dobrodziejstwa dorosłości, przy braku obowiązków... Cudowny czas...

Chce być podziwiana przez mężczyzn, pragnie czuć się kobietą; tyle, że nie wie jeszcze, co to znaczy. Pragnie tulipanów i błyszczących broszek. Komplementów i zachwytów. Nawet nie chce się jeszcze przejechać saabem; wystarczy jej czułość.

I w tym ustępie spotyka troglodytę typu ksiądz B.

Pójdzie z nim? Jasne, że pójdzie. Od pieszczoty włosów, po muskanie szyi i pleców; klisze: „ Nigdy nie spotkałem tak wrażliwej istoty... Jesteś stworzona przez samego Boga.... Twoje piękno jest porażające... Może, idź już, bo ja tego nie zniosę... Porzuciłbym wszystko, żeby być tylko z tobą...

I tak tym podobne.

Gwałt? Który biskup przyzna, że to był gwałt, skoro dziewczynka sama rozłożyła nogi? Przecież tego chciała.

Z chłopakami jest prościej i szybciej.




Wierzę w Boga. Nie wierzę w Kościół. Chociaż spotkałam dwóch prawdziwych duszpasterzy. Z całą resztą spotkamy się zielonych łąkach.



Quousque tandem abutere, urząd panstwowy, patientia nostra?


TIAAAA....

Wypowiedziami księdza Bochyńskiego zajął się prokurator
Prokuratura w Piotrkowie Trybunalskim wdrożyła czynności sprawdzające w sprawie dotyczącej ks. Ireneusza Bochyńskiego.
Przypomnijmy, ksiądz udzielił wywiadu na łamach „Tygodnia Trybunalskiego”, w którym stwierdził, że zna przypadki, kiedy dzieci "wchodzą dorosłym do łóżek". Prokuratura chce uzyskać informacje od księdza na temat ewentualnych przypadków kontaktów seksualnych osób dorosłych z dziećmi.

- Postępowanie to zostało zainicjowane treścią wypowiedzi medialnej księdza, z której wynika, że może on posiadać informacje o konkretnych przypadkach takich kontaktów seksualnych - mówi Witold Błaszczyk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim. - To spowodowało, że wdrożono czynności sprawdzające. Prokuratura będzie chciała w najbliższym czasie uzyskać na ten temat wypowiedź księdza.

Czynności zostały wdrożone z urzędu.

 http://www.epiotrkow.pl/news/Wypowiedziami-ksiedza-Bochynskiego-zajal-sie-prokurator-,16709


O czym mowa? Cytuję:
"Prokuratura chce uzyskać informacje od księdza na temat ewentualnych przypadków kontaktów seksualnych osób dorosłych z dziećmi."
To żart. Piotrkowska hołota prokuratorska (określenie nie moje) znowu prowadzi dochodzenie obok.
Tu idzie o podżeganie do popełniania przestępstwa, a nie o wiedzę, czy ktokolwiek je popełnił.
Znowu robią z nas durnych cweli.

Zamotają, przekręcą, a ksionc zostanie pomazanym świętym. 

Ja w ostateczności naprawdę zacznę wierzyć w życie po życiu i rozliczanie z doczesnych postępków, kiedy nastanie Armagedon.

NO, NIE


„... Duchowny powiedział m.in.: "Ale mamy i dzieci 10-letnie, trochę starsze i znam przypadki, gdzie ich życie intymne potrzebowało wcześniejszego zaspokojenia. Same dzieci 'wchodziły' do łóżek dorosłych, chcąc być spełnionym. I to był wybór dziecka".

Nie, no, znowu oszołomowi muszę przyznać rację, tak, jak kilka wpisów wstecz, przyznałam Pawłowicz, czy jak jej tam.

Panie kochany, a kiedy pan będziesz sobie siedział nad rzeką jakaś i odpoczywał; załóżmy, że to będzie Pilica albo inna Warta, i zobaczysz pan, że dziesięciolatek chce się popisać swoją dorosłością i zamierza skoczyć ze skałki na nieznaną wodę, to, Bochenski go zachęci... co?  No, niech się chłopak realizuje, dość dorosły już jest na to...

Blancika sobie na oczach księżuli skręci – no – przecież już dorósł do tego... Trynkiewicz chłopaka dorwie i zajebie w mękach na śmierć, a ks. rector powie: „Sam widziałem; chłopak był na to gotowy”.


Jezu drogi, jeżeli ta postać nie zniknie raz na zawsze z życia Piotrkowa Trybunalskiego,...


środa, 6 listopada 2013

DOPOWIADAM

To jest jakiś obłęd  i totalne niedouczenie. E, tam, niedouczenie, zwyczajne nieuctwo.

Poczytajta se , dobrzy  ludzie, psychologię rozwojową. Nieważne, czyjego autorstwa. Dowieta się wtedy, co się dzieje z umysłem i ciałem dziewięcio-dziesięciolatka. 

Czego pragnie, co odkrywa w sobie, czemu się dziwi... 

Ktokolwiek to wykorzystuje dla zaspokojenia własnej chuci jest draniem, przestępcą, skurwysynem najwyższej miary. Należy go zlinczować. Ha! Trynkiewicz niezabawem wychodzi. Kurwa mać, w hostelu znajdzie przytulenie?

Gdybym była ks. Boch., za co dziękuję Stwórcy, że nie jestem, poprowadziłam rozmowę mniej więcej tak:

  - Widzisz, twoje ciało jest skonstruowane tak, że nie zawsze nad nim panujesz. Kiedy byłeś taki mały, jak królik, sikałeś bezwolnie.  Rodzice zmieniali ci pieluchy. Tak już jest. Później nauczyli cię siadania na nocniku, ale i tak zdarzało się, że nie zawsze zdążyłeś, prawda? To żaden wstyd. Po prostu tak jest.

Teraz zaczyna się następny etap twojego życia: twój siusiak, fifiurek, czy jak go tam sobie nazywasz, zaczyna dorastać i przystosowywać się do następnej roli. Za parę chwil będzie gotowy do wydzielania spermy, którą będziesz mógł zapłodnić wybraną kobietę. Wówczas nastąpi cud poczęcia nowego życia. Na początku nie będziesz wiedział, co się dzieje. Będziesz niespokojny i napięty, ale to minie. Będzie bolało. ale - czy ząb czasami nie boli?

Szanuj swoją spermę; jeżeli musisz, pozbądź się jej nadmiaru w ustronnym miejscu.  Nie pozwól nigdy na to, żeby jakaś zła kobieta albo zły mężczyzna skorzystał z twojego napięcia. Nie pozwól się dotykać. Nie pozwól, aby twoja sperma dostała się w niepowołane ręce lub usta. To jest twoja i wyłącznie twoja własność.

Jeżeli poczujesz, że dotyka cię osoba, która nie chcesz, żeby cię dotykała, uciekaj. Wrzeszcz, kop, pluj, gryź do krwi, albowiem bronisz siebie dla tej jedynej/tego jedynego, którego na pewno spotkasz."

Panie Bochenski, jest wielu terapeutów; z pewnością znajdzie pan coś dla siebie.


KLASYCZNY KSIĄDZ


Niejaki Bochenski, ksiądz z Piotrkowa Trybunalskiego, miasta godnego i pełnego tradycji wszelakich, poczuł się na tyle dobrze, że zaczął bredzić w poczuciu bezkarności.

Tak to jest, jak komuś palma odbije, a na tej palmie w dodatku urodzą się piękne orzechy.

Czuje się Bochenski bezkarny całkiem – i bardzo, zresztą, słusznie. Kręcąc lody z wadzami Piotrkowa, będąc beneficjentem niemałych sum i udziałów, może Bochenski śmiało rżnąć pastoralne winko z przyjaciółmi. Podobnie, jak Włodarczyk Zbigniew, gdzie pan K. Chojniak był powiadomiony o przestępstwach Z.Włodarczyka i dwa razy mu dał nagrodę prezydenta w tym czasie. Nienachlane te ścierwa są.

Gdyby był ów Bochenski normalnym, podlegającym konstytucyjnemu prawu mojego Panstwa, obywatelem, od świętej pamięci byłby był osądzony, skazany i odbywający karę, która sprawiałaby mu przyjemność – za nawoływanie do czynów przestępczych.

To taka specyfika piotrkowskiego getta: przestępcy są nagradzani i czczeni; osoba, która się na to nie godzi – ląduje w przytułku. Może toto bezkarnie popierać pedofilię, w dodatku winą obciążając skrzywdzonego. Boże, skąd ja to znam? Skąd ja to znam? Skąd ja znam ten mój przypadek, kiedy ze zelżonego, zniszczonego człowieka zrobiono przestępcę?

Ja jeszcze poczekam, jeszcze poczekam, aż wyłoży się jeszcze ktoś. Poczekam spokojnie i nie nerwowo.

Jak zwykle – wieczorami czytam Biblię. Takiej Poezji i Mądrości nie ma na świecie. Pisana przez tysiąc lat, musi zawierać Prawdę.

„Ty dociekaj prawdy, zaś zemsta należy do mnie” – powiedział Pan.

Jezus dodał do tego przykazanie miłości. Ale – czy Syn mógł zniweczyc postanowienia Ojca-Boga? Raczej nie. Musieliby się pobić, a Biblia nic o ustawce tego typu nie mówi.

Zatem Ociec nadal jest mściwy i bezlitosny. Na to liczę.

piątek, 1 listopada 2013

e- piotrkow.pl


http://www.epiotrkow.pl/forum/kom,Piotrkow.-Kto-na-prezydenta,16626,news,0,1
http://www.epiotrkow.pl/news/Piotrkow.-Kto-na-prezydenta,16626,0,4#coment

Rzadko to robię, ale tym razem chcę.

Rzadko przytaczam wypowiedzi z portalu, ale - tym razem - chcę.

Pan Chojniak podpisuje rzeczy nie do pojęcia. Albo stawia faksymilkę; mnie tam rybka, nie przyglądałam się, bo mi szkoda oczu.

W każdym razie - oryginały dokumentów mam. U ciotki w Kaliszu, rzecz jasna.

Niepokalany skurwysyn, istnieje? Jasne. Jeżeli może istnieć niepokalane poczęcie płci męskiej, to i może istnieć niepokalany prezydent.



Ale: nie bójta się wójta, wójt nie ukrzywdzi. 

Wiara czyni cuda, prawda, panowie?

Nie wolno kilkakrotnie przystępować do Eucharystii tego samego dnia; naturalnie są wyjątki: kiedy ktoś kogoś zabije, na przykład i bardzo tego żałuje...

A pan Chojniak, podobno, niedziele spędza w kościołach... Nie wiem, nie bywam tam tak często.

Ja to nawet nie sądzę, o czym już pisałam, żeby ten pan wiedział dokładnie, co się wokół niego dzieje. Niestety, panie prezydencie, jeżeli nawet ktoś w urzędzie krzywo pierdnie - pan za to odpowiada.
Więc nie udawajmy, że głosujemy na czy przeciw kukle; zastanówmy się dobrze, kto może dalej pociągać za sznurki.


Szanowny panie!
Szanowny  panie Chojniak,
Pan jesteś prześlicznym zwierzaczkiem w rękach ludzi, którzy raz przytulają; innym razem dają baty, wedle woli. Łaska pańska na pstrym koniu jeździ. I to nie pan jesteś łaskawcą.

Z upływem czasu i rzeki, będzie pan chciał uczynić "coś dobrego". Ale przecież jest pan odcięty od rzeczywistości; "dobrzy ludzie" nie pozwolą panu na samodzielne działanie. Chuj z działaniem, Nie pozwolą panu myśleć samodzielnie. Zanim pan cokolwiek pomyślisz, "doradcy" będą o tym wiedzieć.

Skołowany i udupiony, będziesz pan ostatecznie szczęśliwy, do historii tego miasta wejdziesz jako dupek i destruktor.
Ach, gdyby znalazła się osoba, która udostępniłaby ci ten wpis, CHOJNIAK...

W domu, prywatnie, też jesteś pan ubezwłasnowolniony?

A ty masz w ogóle jakichś doradców? Nie od tak zwanego piaru (nie lubię tego określenia szczerze), ale do rzeczywistości? Bo kiedyś pański czas, czyli przysłowiowe pięć minut, się skończy. Wówczas powrót do rzeczywistości może być mocno bolesny.

Marysia

SMUTNE ŚWIĘTA

Na te smutne święta życzę wszystkim Panstwu, abyście nie musieli za rok doklejać kolejnego nazwiska na płycie rodzinnego grobu.


Odpocznijmy trochę od trosk przez te kilka dni. Wszystkich nas czeka ten sam los. Miss Wykidajło jednako nam wyłączy prąd w środku dnia...

 I temu, któremu się wydaje, że włada światem, i Anieli z pobliskiego dworca. Wszyscy zabierzemy ze sobą dokładnie to, z czymeśmy się urodzili. Wzbogacone o nasze szlachetne lub mniej godne uczynki.

Dopóki żyjemy, mamy czas i szansę, aby zastany świat zostawić troszeczkę, troszeczkę lepszym...




Pana W. zaś zapewniam, że grasuje po okolicy szary króliczek w różowe kropki, który zrobi porządek ze złoczyncami.