Niejaki
Bochenski, ksiądz z Piotrkowa Trybunalskiego, miasta godnego i pełnego tradycji
wszelakich, poczuł się na tyle dobrze, że zaczął bredzić w poczuciu
bezkarności.
Tak
to jest, jak komuś palma odbije, a na tej palmie w dodatku urodzą się piękne
orzechy.
Czuje
się Bochenski bezkarny całkiem – i bardzo, zresztą, słusznie. Kręcąc lody z
wadzami Piotrkowa, będąc beneficjentem niemałych sum i udziałów, może Bochenski
śmiało rżnąć pastoralne winko z przyjaciółmi. Podobnie, jak Włodarczyk Zbigniew, gdzie pan K. Chojniak był powiadomiony o przestępstwach Z.Włodarczyka i dwa razy mu dał nagrodę prezydenta w tym czasie. Nienachlane te ścierwa są.
Gdyby
był ów Bochenski normalnym, podlegającym konstytucyjnemu prawu mojego Panstwa, obywatelem,
od świętej pamięci byłby był osądzony, skazany i odbywający karę, która
sprawiałaby mu przyjemność – za nawoływanie do czynów przestępczych.
To
taka specyfika piotrkowskiego getta: przestępcy są nagradzani i czczeni; osoba,
która się na to nie godzi – ląduje w przytułku. Może toto bezkarnie popierać
pedofilię, w dodatku winą obciążając skrzywdzonego. Boże, skąd ja to znam? Skąd
ja to znam? Skąd ja znam ten mój przypadek, kiedy ze zelżonego, zniszczonego
człowieka zrobiono przestępcę?
Ja
jeszcze poczekam, jeszcze poczekam, aż wyłoży się jeszcze ktoś. Poczekam
spokojnie i nie nerwowo.
Jak
zwykle – wieczorami czytam Biblię. Takiej Poezji i Mądrości nie ma na świecie. Pisana
przez tysiąc lat, musi zawierać Prawdę.
„Ty
dociekaj prawdy, zaś zemsta należy do mnie” – powiedział Pan.
Jezus
dodał do tego przykazanie miłości. Ale – czy Syn mógł zniweczyc postanowienia
Ojca-Boga? Raczej nie. Musieliby się pobić, a Biblia nic o ustawce tego typu
nie mówi.
Zatem
Ociec nadal jest mściwy i bezlitosny. Na to liczę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz