wtorek, 17 stycznia 2012

SĄD I ZASŁYSZANE CZ II

No, cóż, pani księgowa zapomniała o wypłaceniu mi odsetek w terminie... Sama jest na stanowisku jednoosobowym i pewne rzeczy jej umykają...

Przedtem nie miała pieniędzy, no bo jak niby miała zaplanować terminową wypłatę należności sprzed roku w roku następnym? Pełnomocnik pana W. ma wrażenie, że ja żądam kapitalizacji odsetek, co nie ma zastosowania... Nie, ja się domagam wypłaty niedopłaconych odsetek, a nie wypłaty odsetek od odsetek. Chociaż i do tego mam prawo, od chwili złożenia pozwu, czyli od 13 lipca zeszłego roku. Pan to przekaże pani pełnomocnik w moim imieniu, panie W., dobrze? Trza będzie trochę pogrzebać w kc, nie mylić z Komitetem Centralnym. Wiem, że zobowiązania to wyjątkowo upierdliwy dział, ale nie dla kogoś, kto studiował prawo na UŁ, prawda?

Nie chce mi się pisać o tym, bo to zbyt dla nas wszystkich smutne i wstydliwe. Wyrok za dwa, tak, dwa tygodnie. Tyle trzeba, żeby pozbyć się złudzeń: cyferki są równie smutne i - nieubłagane, jak wspomniałam.

Ale za to:

Wychodzimy z sądu i spotykamy znajomą, matkę dziecka, które uczyłam. I ta znajoma opowiada nam historię, jak z komedii romantycznej z umiarkowanie szczęśliwym zakończeniem:

Podobno  zatrudniona na zastępstwo za mnie podczas mojego pobytu na urlopie dla poratowania zdrowia i pozostawiona bezprawnie w mojej Szkole na wieki wieków amen pani, szczupła blondynka o popularnym nazwisku, wdała się w romans ze swoim chlebodawcą. Tego nie zniósł jej mąż, wyśledził niewierną i rozwiódł się z nią.

Więcej nie wiem, ale chętnie przy kawie posłucham; umówiłyśmy się z matką dziecka, które uczyłam, na kawę. Aż mi się wierzyć nie chce: żeby bogobojny człowiek, pobożny, sprawiedliwy, mający piękną żonę i udane dzieci... Arbiter moralności... Ulubieniec Macierewicza...

To muszą być pomówienia.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz