czwartek, 23 sierpnia 2012

KUBA I SĄD


Kuba właśnie wrócił z sądu. Kuba został, jak Państwo pamiętają, skazany za to, że pan Z.W. włączył tryb głośnomówiący, kiedy Kuba nazywał go cwelem i w poczuciu bezradności powiedział, ze go zajebie. Podczas prywatnej rozmowy telefonicznej.

Z.W. uczuł niebywały strach o swoje życie i skierował sprawę do Sądu. Kuba został prawomocnie skazany na grzywnę: sto stawek dziennych po dziesięć złotych każda. Plus koszta postępowania.

Ponieważ Kuba jest  outsiderem, życiowym banitą (nie mylić z anarchistą), nihilistą i w głębi duszy hippisem, zamieniono mu karę grzywny na prace społ-uż.

Tych prac społ-uż. nie może wykonywać, bo umiera na raka.

Dzisiaj Sąd odroczył, czy też zawiesił, sprawę na rok.

Wraca mi wiara w człowieka. Sąd, z całą pewnością obarczony mnóstwem innych spraw, dał Kubie rok. Sąd pewnie czytał o tym, jakie są rokowania w chorobie, na którą zapadł Kuba.

Tu słowo wyjaśnienia: od tej chwili nie żartuję ani nie jestem po swojemu prześmiewcza.

Sąd okazał mądrość. Przez rok – Kuba albo umrze, albo dojdzie do siebie na tyle, że z radością chwyci miotłę. Jeżeli Kuba przeżyje – miotła będzie najcudowniejszym przedmiotem, jakiego kiedykolwiek dotykał.

Jest taka powiastka o Chińczyku. Pewnie można ją znaleźć w necie; ja cytuję z pamięci:

Pewien Chińczyk został przez srogiego cesarza skazany na karę śmierci. Jakoż i jego rodzina. Skazaniec poprosił cesarza o audiencję i ją otrzymał. Rzekł:

„Czcigodny Cesarzu, wiem, że zasłużyłem na karę śmierci. Ale daj mi szansę: oto posiadam niezwykłą umiejętność – w ciągu roku nauczę Twojego konia fruwać”.

Cesarz okazał ciekawość i darował skazanemu rok.

Z tą wieścią skazaniec powrócił do domu i przekazał ją żonie. Żona zaczęła lamentować: „Przecież wiesz, ze to niemożliwe, zginiemy wszyscy...”

„Moja droga” – odrzekł Chińczyk – „Przez rok może się wiele wydarzyć. Oto może nastąpić rewolucja i cesarstwo runie; cesarz może umrzeć; jeżeli nie on, to może umrzeć jego koń... A poza wszystkim – może ja rzeczywiście nauczę tego konia fruwać?...”



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz