Dzisiaj znowu siódmy. Dziewiąty siódmy miesiąca.
Nie wiedziałam, że można tyle czasu przebyć bez widzenia Ciebie. A jednak żyję.
Nie chodzę już na cmentarz i nie będę. Tam Ciebie nie ma. Jest gustowna, ładna płyta, w którą wkomponowano Twoją fotografię, kiedy miałeś, mniej - więcej dziewiętnaście lat.
Wyglądasz na tej pośmiertnej fotografii, jak skończona lebiega, żałosny kundel. A przecież, wcale taki nie byłeś.
Mam Twoje zdjęcia ostatnie. Myślę, że osoby fundujące pomnik, także je mają.
Kubunio, nigdy Cię nie zapomnę i nigdy nie przestanę Cię kochać. Dałeś mi coś, czego ludzie daremnie szukają latami. I - wzajemne: Kiedy mówiłeś: "Czuję się kochany", to było tak, jak gdyby wylał się na nas kocioł z letnim krochmalem.
Byliśmy otuleni sobą , z naszymi lękami i pytaniami.
Wiedzieliśmy, jak odczytuje nas otoczenie i nie było jak powiedzieć, jak silny jest nasz związek.
16.02.2012. Kuba pisze, między innymi:
Jeżeli moja Rodzina postanowi postawić jakąkolwiek płytę nagrobną, nie może się na niej znaleźć żaden symbol mający coś wspólnego z judeochrześcijańską religią. Możliwe są tylko znaki runiczne, które w odpowiednim czasie przedstawię mojej Partnerce i mojej Rodzinie.
I właśnie dlatego, Kuba, nie chodzę już do Ciebie na smętarz i chodzić nie będę. Nie pierwszy raz widzę, kiedy ktoś SOBIE postawił pomnik....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz