piątek, 31 lipca 2015

PALIŁYŚMY Z EWĄ SKRĘTY





W skrętach nie ma nic takiego, poza tym, że pozwalają bezboleśnie dojść do samoświadomości.


Po dwóch tysiącach lat Jezus postanowił zejść na Ziemię i popatrzeć, jak tam obecnie jest.

Zszedł zatem i spotkał siedzącego na schodach uśmiechniętego człowieka. Uśmiechnął się również i podszedł doń.

- Chcesz skręta, Broda? – zapytał mężczyzna.
- Nie bardzo wiem, co to jest? – odpowiedział Jezus.
- Zapal, Broda, to się dowiesz.

Jezus wypalił; nic się nie wydarzyło...

- I jak tam, Broda?
- Nic takiego nie czuję. Ale – ja nie jestem Broda, ja jestem Jezus.
- I o to właśnie w tym chodzi, Broda...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz