W skrętach nie ma nic takiego, poza tym, że pozwalają
bezboleśnie dojść do samoświadomości.
Po dwóch tysiącach lat Jezus postanowił zejść na Ziemię i
popatrzeć, jak tam obecnie jest.
Zszedł zatem i spotkał siedzącego na schodach uśmiechniętego
człowieka. Uśmiechnął się również i podszedł doń.
- Chcesz skręta, Broda? – zapytał mężczyzna.
- Nie bardzo wiem, co to jest? – odpowiedział Jezus.
- Zapal, Broda, to się dowiesz.
Jezus wypalił; nic się nie wydarzyło...
- I jak tam, Broda?
- Nic takiego nie czuję. Ale – ja nie jestem Broda, ja
jestem Jezus.
- I o to właśnie w tym chodzi, Broda...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz