Tabletka „po”, tak się ma do
środka wczesnoporonnego, jak aluzja do żaluzji. Od lat powtarzam uparcie: nade
wszystko – edukacja.
Na głupocie i niewiedzy władza
jedzie dowolnie daleko. Czasami jest to polityk z wyższej półki, czasem
szmondak lokalny; a czasem farmaceuta z apteki obok.
Z niedouczonego
społeczeństwa, czy też społeczności lokalnej, czyni się skołowanych kretynów.
Rozumiem i szanuję lekarzy,
którzy odmawiają aborcji „na żądanie”, bo jest to sprzeczne z ich sumieniem. I,
tymczasowo, prawem. Jeżeli jednak lekarz widzi absolutnie zdesperowaną kobietę,
co do której podejmie podejrzenie, że ta pójdzie na tory – jego obowiązkiem
jest wskazać rozwiązanie sytuacji. Albowiem: po pierwsze – nie szkodzić. Przypominam
łagodnie, że jeżeli zrozpaczona kobieta w ciąży popełni samobójstwo, to nici z
dziecka in spe.
Tabletka „po” nie jest środkiem wczesnoporonnym.
Wczesnoporonnym jest: RU-486. Dostępne od lat po dziś dzień na bazarze.
Ponieważ progesteron jest hormonem nieodzownym dla podtrzymania ciąży, zablokowanie jego działania powoduje poronienie. Progesteron jest także konieczny dla zachowania prawidłowego rozwoju śluzówki macicy, która stanowi podłoże dla implantacji i rozwoju poczętego dziecka. Na skutek podania RU-486 progesteron zostaje zablokowany, a śluzówka macicy nie jest w stanie dłużej odżywiać rozwijającego się dziecka, które głoduje, obumiera i zostaje wydalone.”
Źródło: http://www.oaza.pl/cdz/index.php/pl/aborcja/25-na-czym-polega-dziaanie-ru-486.html
Chyba nikt mi nie zarzuci, że źle wybrałam źródło informacji?
Jestem nawet w stanie zgodzić się z lekarzami, którzy odmawiają aborcji, na którą zezwolił Sąd. I w tym układzie słuszna jest lista takich ginekologów: ot, po to, żeby pacjentka nie traciła czasu. Bo każdy kolejny dzień ciąży przed jej usunięciem grozi coraz poważniejszymi komplikacjami po zabiegu. A przecież: po pierwsze, nie szkodzić.
Podziwiam bohaterki, które postanawiają urodzić dziecko, mimo pewności, że to zagraża śmiertelnie im samym. Ale to jest wyłącznie mój prywatny podziw wobec ich prywatnej decyzji.
Wątpliwości zostawiam; życie funduje nie takie scenariusze.
Co się stanie? Ano, stanie się to, że kobiety zaopatrzą się na zapas w specyfik. Znajdą, nie tu, to tam, aptekę, która sprzedaje. Wzajemnie się będą ratować w potrzebie.
Bo to jest tak: wolno mi mieć zapas win i wódek w mojej piwniczce do woli. Cztery tysiące butelek piwa. Wszystko z akcyzą i poparte fakturą vat, nawet. Kiedy będę chciała – otworzę butelkę. Albo nie otworzę, bo nie chcę. Kiedy będę chciała, poczęstuję spragnionych gości albo – nie poczęstuję.
Bo mam do tego prawo i jest to legalne.
Capisci?
Znakomite!
OdpowiedzUsuń