HISTORIA ZWOLNIENIA MNIE Z PRACY:
KALENDARZ WYDARZEŃ
Jestem nauczycielem języka polskiego, zatrudnionym na podstawie mianowania.
Moja ostatnia umowa o pracę jest datowana na 1. września 1993r. Mój staż
pracy wynosi 26 lat.
3.
czerwca 2009r. wracam do pracy po rocznym urlopie dla poratowania zdrowia.
Realizuję cztery godziny lekcyjne, zgodnie z dostarczonym mi na ten dzień
planem. Przed ostatnią godziną lekcyjną zastaję pod drzwiami do klasy
niezapowiedzianych gości: dyrektora Zbigniewa Włodarczyka, wicedyrektor Ewę
Naporę oraz nieznane mi dwie osoby. Jak się później okazało, są to rodzice
uczniów mojej szkoły; z tym, że jeden z nich – pan Adam Wolski nie ma
dziecka w klasie, w której prowadziłam lekcję. Ani przedtem, ani potem pan
Włodarczyk nie odbył ze mną żadnej rozmowy.
Uważam, że wprowadzenie dwojga nieznanych mi osób na lekcję w pierwszym dniu
mojej pracy bez uprzedzenia mnie było nietaktem.
Wiem,
jak się ma do tej sytuacji Ustawa o Ochronie Danych Osobowych. Uważam, że
wejście dwóch obcych osób, z których żadna nie jest związana z Oświatą na
lekcję bez pozwolenia Rodziców uczniów jest bezprawne. Nie każdy ma prawo
patrzeć na występy dziecka pod tablicą. Niekiedy uczeń się pokpi ze
zdenerwowania, niekiedy się rozpłacze. Na to wszystko patrzy osoba obca
i bez wiedzy rodzica dziecka.
Tym
bardziej, że dla uczniów sytuacja była i tak już stresująca – pierwsza
lekcja z nauczycielem po długiej nieobecności.
Pan
Adam Wolski nie jest w żaden sposób związany ze sprawami oświaty. Po
zakończonej lekcji powiedział: „Przyszliśmy zobaczyć, jak pani sobie radzi”.
Pan
Wolski nie jest osobą uprawnioną do wydawania jakichkolwiek sądów o mnie,
zwłaszcza w zakresie moich umiejętności zawodowych.
Kieruję do dyrekcji pismo z zapytaniem o podstawy prawne Pytam o które oparł
się dyrektor Włodarczyk w swoim działaniu.
Dotychczas brak odpowiedzi.
Tego
samego dnia – 4. czerwca 2009r. otrzymuję informację, o realizacji mojego
18-to godzinnego pensum do końca roku szkolnego w następujący sposób:
9 godzin lekcyjnych w bibliotece i 9 godzin lekcyjnych w świetlicy szkolnej.
Jest to logiczne, bo zbliża się koniec zajęć i to nauczyciele uczący przez
cały rok szkolny winni wystawić końcowe stopnie i oceny.
Czuję się spokojna, wierząc, że dyrektor Z. Włodarczyk będzie przestrzegał
prawa, które mówi jednoznacznie, że pracodawca ma
obowiązek zapewnić nauczycielowi powracającemu do pracy po urlopie
zdrowotnym to samo stanowisko pracy, na którym nauczyciel wykonywał
obowiązki służbowe przed pójściem na ww. urlop (art. 22 § 1 Kodeksu pracy
oraz art. 73 Karty Nauczyciela).
Obowiązek
zapewnienia nauczycielowi, który wraca z
urlopu zdrowotnego,
tego samego miejsca pracy wynika z istoty stosunku pracy, jaki łączy
nauczyciela z zatrudniającą go placówką. Istota ta sprowadza się do tego, że
nauczyciel zobowiązuje się w okresie zatrudnienia go w ramach stosunku pracy
do wykonywania pod kierunkiem pracodawcy ściśle określonej pracy (a więc
pracy na określonym stanowisku pracy, w określonym miejscu i czasie) za
wynagrodzeniem (art. 22 § 1 Kodeksu pracy).
Pracodawca nie może dowolnie - na drodze polecenia służbowego – kształtować warunków zatrudnienia nauczyciela i określać jego miejsce pracy.
Jeśli powracający
do pracy nauczyciel zgodzi się objąć inne stanowisko pracy zamiast tego,
które zajmował przed urlopem, taka zmiana jest w pełni dopuszczalna,
albowiem odbywa się ona na drodze porozumienia zmieniającego dotychczasową
treść stosunku pracy łączącego strony.
Podstawa
prawna:
- art. 22 § 1 ustawy z 26 czerwca 1974 r. - Kodeks pracy (Dz.U. z 1998 r. Nr 21, poz. 94 ze zm.),
- art. 73 ustawy z 26 stycznia 1982 r. - Karta Nauczyciela (Dz.U. z 2006 r. Nr 97, poz. 674 ze zm.).
30.
czerwca ma miejsce posiedzenie Rady Pedagogicznej, podczas którego dyrektor
Włodarczyk podaje przydziały zadań dla nauczycieli na następny rok szkolny.
Przy moim nazwisku odczytuje: 26/26 wychowawca świetlicy szkolnej.
Parokrotnie oświadczam, że nie wyrażam zgody. Przytaczam stosowne zapisy
prawne z Ustawy KN i UoSO, także KP. Są zapisy w księdze protokołów.
Posiadam całkowity i wyraźny zapis audio posiedzenia tej rady.
13.lipca 2009r., broniąc się przed bezprawiem, kieruję pismo do Referatu
Edukacji I Kuratorium Oświaty.
Na
dzień 17. lipca 2009r. jest datowana odpowiedź. Innych pism w tej sprawie ze
strony RE nie było. Dyrektor Włodarczyk nadal ze mną nie rozmawia. Bóg nie
zniża się do rozmowy ze śmiertelnikiem.
28.
sierpnia 2009r. ma miejsce posiedzenie Rady Pedagogicznej. Pan Włodarczyk
nadal, mimo wielokrotnych sprzeciwów, podtrzymuje swoje stanowisko. Reaguję
dosyć gwałtownie, bo nikt nie ma prawa mienić się dysponentem mojego życia.
Posiadam nagranie audio ze wspomnianego posiedzenia Rady.
2.
września 2009r., zajmuję się dziećmi przyprowadzonymi do świetlicy szkolnej.
Nauczyciele rozeszli się do swoich zajęć; dzieci stały zdezorientowane, ktoś
musiał coś zrobić. Rodzice dzieci chcieli iść do pracy. Mój błąd wówczas
polegał na tym, że zajęłam się tymi dziećmi. Powinnam była wówczas siedzieć
w pokoju nauczycielskim i czekać na przydzielenie mi obowiązków zgodnie z
prawem.
Przypominam, że ostatnia, ważna prawnie moja umowa o pracę jest, jak podałam
wcześniej, następująca:
2. lub
3. września pani Sekretarz Szkoły, Urszula Księzka przynosi mi do świetlicy
dokument, którego przyjęcia odmawiam. Brak podstaw prawnych, brak podania
trybu odwoławczego. To nie jest dokument urzędowy.
Ponieważ pan dyrektor Włodarczyk nadal nie rozmawia ze mną, uznaję, na
podstawie posiadanych dokumentów i obowiązujących aktów prawnych, że jestem
zatrudniona na 26 godzin przy moim etacie 18 godzin, co daje 8 godzin
ponadwymiarowych. Z mojej wiedzy wynika, że osoba w mojej sytuacji musi
wyrazić zgodę na taki stan. Zatem, dnia 15. września 2009r. składam do
dyrektora Włodarczyka pismo, w którym wyrażam zgodę na realizację godzin
ponadwymiarowych w liczbie ośmiu tygodniowo. Zdaję sobie sprawę, że daję
jedynie powód do śmiechu dyrektorowi, chociaż Prawo jest po mojej stronie.
Tego
samego dnia, 15. września odbywa się posiedzenie Rady Pedagogicznej. Między
innymi sprawami dotyczącymi szkoły, Pan Włodarczyk wymienia do protokołu
osoby, które złożyły wnioski o rozpoczęcie stażu na kolejny stopień rozwoju
zawodowego. Nie ma mnie tam, mimo, że wniosek złożyłam w terminie i zgodnie
z prawem. Zarzucam panu Włodarczykowi bezczelność i łamanie prawa. Bez
reakcji. Zapowiadam wezwanie Policji na dzień następny, aby spisana została
notatka potwierdzająca, iż nie pozostawiam dzieci bez opieki, a jednocześnie
odmawiam pracy bez zapłaty, bo jest to niezgodne z obowiązującym prawem.
Dysponuję nagraniem audio posiedzenia tej rady.
16.
września kieruję pismo do pana Włodarczyka z żądaniem wyjaśnienia
istniejącego bałaganu związanego z moim zatrudnieniem.
16.
września, tego samego dnia, pan W. wręcza mi do „poprawy” złożony przeze
mnie plan rozwoju zawodowego.
Podczas tej „rozmowy” po raz kolejny pytam o mój status zawodowy i po raz
kolejny otrzymuje odpowiedź, że pracuję w świetlicy szkolnej… Na moje
pytanie o podstawy prawne otrzymuję zniewalający uśmiech. Tymczasem, zgodnie
ze stanem prawnym, jestem nauczycielem zatrudnionym na podstawie mianowania
w wymiarze 18/18 etat.
Po raz
kolejny zapowiadam wezwanie Policji w celu sporządzenia notatki służbowej.
Moim zamiarem było zostawienie śladu na temat tego, że moje pensum wynosi 18
godzin/etat + godzina wynikająca z KN.
17.
września 2009r. dyrektor Włodarczyk przynosi mi pismo, na które natychmiast
odpowiadam.
Pismo
podpisane przez dyr. Z. Włodarczyka jest wewnętrznie sprzeczne: jeżeli
jestem zatrudniona na podstawie ważnej umowy o pracę, to nie
realizuję obowiązków nauczyciela – wychowawcy świetlicy. Pismo nadal
pozbawione jest znamion pisma urzędowego.
Tego
dnia o godzinie 10:20 wzywam Policję w celu sporządzenia notatki służbowej;
że i dlaczego kończę pracę i że nie odpowiadam za bezpieczeństwo dzieci
pozostawionych bez opieki po zakończeniu mojej bezpośredniej pracy z nimi.
Mam trochę kłopotów z wyegzekwowaniem swoich praw, ale ostatecznie notatka
zostaje sporządzona. Jestem w posiadaniu nagrania audio z wizyty Policji w
szkole w tym dniu.
Ciekawa jestem, co się stało z tą notatką; wielu ludzi ją podpisało. Z moich
wiadomości wynika, że wszyscy żyją.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz