Dlaczego strona się nie rozwija, czemuż to nie ewoluuje?
Ponieważ strona powstała jako, z przeproszeniem literatów,
jako dzieło literackie z dziedziny literatury faktu. Jako taka, strona jest
dziełem zamkniętym, co, oczywiście, nie oznacza niemożności dopisywania ciągu
dalszego. Ale – z punktu widzenia teorii literatury – jest to możliwe jedynie w
innej formacji ukształtowania utworu. Jednym słowem – co było w poprzedniej
części dzieła praesens historicum, w następnej, śledzącej obecną rzeczywistość,
może jedynie zaistnieć jako present simple. Strona ukazała się w internecie rok wstecz w identycznym
kształcie, w jakim jest teraz.
Ładnie piszę? Mogę tak długo, tylko się brzydzę.
Przeleciałam z łaciny gładko do łaciny współczesnej, nieprawdaż?
Nikt mi nie zarzuci, że nie uprzedzałam, żeby mnie nie
czytać, bo to może być szkodliwe.
Otóż: jakiś czas temu zostałam zawezwana na Policję,
ponieważ Zbigniew Włodarczyk o cóś znowu mnie oskarżał w związku z moim dziełem
literackim. Pisałam o tym na blogu we wpisie na temat niezamierzonej reklamy. Bo
Z.W. zadał komuś trud rzucenia całej mojej strony (podobno 173 strony) i
zadania Policji trudu udowodnienia mi, że jestem przestępcą. Recydywistą,
chyba. Rzecz nie wypaliła, jak sądzę, bo obecnie siedzę sobie i piszę
swobodnie. Ale – co Policja i Prokuratura miała uciechy, to ich.
Teraz po ludzku:
Zostałam wezwana na Policję, ponieważ Zbigniew Włodarczyk złożył
doniesienie o popełnieniu przeze mnie przestępstwa w postaci opublikowania
mojej strony internetowej, która, podparta dokumentami nawet debilowi
uświadomiłaby, że Z. W. ma coś na sumieniu.
Sprawa nie nabrała biegu, bowiem w Piotrkowie też się
zdarzają przytomni ludzie. Znam ich nazwiska, ale ich nie ujawnię, dopóki
Piotrków trwa w oparach.
Prawie w tym samym czasie byłam przesłuchiwana w sprawie
doniesienia o przestępstwach Z. W. Słuchała mnie miła pani. Jest już sierżantem
sztabowym. Niebawem udostępnię wynik tej rozmowy.
Wszystkich Państwa przepraszam za chaos, jaki jest na moim
blogu. Wynika on stąd, że od 3. czerwca 2009 roku jestem systematycznie
zajebywana przez Z. W. (z niewielką pomocą jego przyjaciół).
Wróciłam 3 czerwca 2009roku do
mojej Szkoły po leczeniu; pełna pomysłów i energii. Z. W. mnie zajebał dla
kasy, koneksji i dobrego samopoczucia.
Z uporem twierdzę, że jest to
przestępca. Dotychczas nie postawiono mi zarzutów o to, że go nazywam
przestępcą. Myślę sobie czasami, że młyny sprawiedliwości istotnie mielą
powoli, za to – dokładnie. I – że to jest ten powód.
Zostałam skazana za to, że podobno nazwałam
Włodarczyka chujem. Ja pierdolę, co za syf.
Pan Król wie, co robi. Panią
Dąbrowską polubiłam; nie wiem, dlaczego?
Z całym szacunkiem: czy Zbigniew
Włodarczyk płaci za usługi prawnika, jak każdy śmiertelny, czy już jest
nieśmiertelny?
Oj, zagotują się maszyny od
drukowania faktur wstecz, oj, zagotują...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz