DZIWNE LOSY MOICH AKT OSOBOWYCH
Tu po raz pierwszy chyba - moje akta
osobowe są niedostępne organowi kontroli.
Nie ma
moich akt osobowych przez cały czas trwania spraw sądowych o sprostowanie
mojego świadectwa pracy. Rozprawy są odraczane, trwają przepychanki między
Wydziałami w Sądzie.
Nie ma moich akt ani w toku sprawy IV
P 193/10, ani IV P 269/10.
W dniu
16 czerwca 2010r. wystąpiłam do Sądu Rejonowego w Piotrkowie Trybunalskim o
nakazanie spełnienia podstawowego świadczenia Pracodawcy: wydania mi
świadectwa pracy wolnego od błędów.
Na posiedzeniu Sądu w dniu 29
czerwca 2011r. Sąd zobowiązał stronę pozwaną do złożenia moich akt osobowych
w sądzie. Dyrektor Szkoły nie wywiązał się z obowiązku dostarczenia dowodów
ani nie wytłumaczył się z tego. W moim odczuciu powaga sądu doznała ujmy.
Gdyby nie postawa pozwanego, Z.
Włodarczyka, Sąd dawno rozstrzygnąłby spór, ponieważ trudno moją sprawę
nazwać zawiłą. Dotyczy ona nakazania sporządzenia i wydania pracownikowi
świadectwa pracy wolnego do błędów.
Normalnie, to się chyba odbywa tak:
pracodawca bierze akta osobowe, otwiera w przedziałce, gdzie jest przebieg
pracy pracownika, odnajduje umowy i wklepuje treść w druk świadectwa. Czy ja
się mylę, panie Włodarczyk? Następnie daje się to pracownikowi do łapy albo
wysyła poleconym za potwierdzeniem odbioru i idzie z kumplami na piwo. TAK,
CZY NIE? może jeszcze łyżeczkę chrzanu? Jężeli ktoś lubi?
Nie ma w moich aktach osobowych
umowy, że jestem zatrudniona jako wychowawca świetlicy 26/26h. Nie ma. Z.
Włodarczyk ma cztery wyjścia:
1.
Zjeść moje akta osobowe.
2.
Dokonać ich zniszczenia, na przykład poprzez
podpalenie szkoły (ta szkoła już to przeżyła w podobnych okolicznościach:
chodziło o zniszczenie dowodów winy).
3.
Sfałszować mój podpis.
4.
Przyznać się.
Przy której opcji się Państwo
zaśmiali?
Oprócz
poświadczenia nieprawdy przez funkcjonariusza publicznego, mamy tutaj
jeszcze supeł: niesprostowanie świadectwa pracy uniemożliwia Sądowi
rozpatrzenie apelacji, sygn. akt: V Pa 15/10 w sprawie o przywrócenie do
pracy. Włodarczyk działa celowo; utrudnia pracę wymiarowi sprawiedliwości.
Co na
to niezawisły sąd?
Jeden
rok i pięć miesięcy. Zaczyna już artykułować pierwsze słowa trzysylabowe.
W dniu 16 czerwca 2010r. wystąpiłam
do Sądu Rejonowego w Piotrkowie Trybunalskim o nakazanie spełnienia
podstawowego świadczenia Pracodawcy: wydania mi świadectwa pracy wolnego od
błędów.
Do dnia dzisiejszego żądanie moje
nie zostało spełnione.
Interesy: mój i Pracodawcy są
przeciwstawne: ja domagam się potwierdzenia stanu faktycznego, zaś
Pracodawca stanu tego potwierdzić nie chce i w tym celu ukrywa dokumenty i
dowody, od których zależy ustalenie stanu faktycznego, co pozwoliłoby Sądowi
rozstrzygnąć sprawę bez nieuzasadnionej zwłoki.
Mój wniosek o sprostowanie
świadectwa pracy jest rozpatrywany przez Sąd Rejonowy po raz drugi;
poprzednio toczyły się rozprawy w sprawie sygn. akt: IV P 193/10. Podczas
rozprawy w dniu 2 listopada, zgłosiłam Sądowi wniosek o zobowiązanie
dyrektora szkoły do złożenia w Sądzie umowy o pracę, w oparciu o którą
byłam rzekomo zatrudniona jako wychowawca świetlicy szkolnej 26/26h.
i dołączenie jej do akt sprawy.
Po pięciominutowej przerwie,
zarządzonej przez Przewodniczącego, Sąd oddalił mój wniosek bez podania
przyczyn. I podczas tej samej rozprawy Sąd oddalił powództwo.
Po odrzuceniu mojego wniosku o
sprostowanie drugiego świadectwa pracy – sygn. akt: 269/10 oraz
uwzględnieniu mojego zażalenia na postanowienie Sądu, sprawa powróciła do
Sądu Rejonowego.
Na posiedzeniu Sądu w dniu 29
czerwca 2011r. Sąd zobowiązał stronę pozwaną do złożenia moich akt osobowych
w sądzie. Dyrektor Szkoły nie wywiązał się z obowiązku dostarczenia dowodów
ani nie wytłumaczył się z tego. W moim odczuciu powaga sądu doznała ujmy.
Nie istnieje żadna obiektywna
przyczyna, dla której Sąd nie może zapoznać się moimi aktami osobowymi.
Dyrektor Szkoły Podstawowej nr 8, Z.
Włodarczyk celowo doprowadza do powstania nieuzasadnionej zwłoki w
postępowaniu sądowym. Gdyby nie postawa pozwanego, Sąd dawno rozstrzygnąłby
spór, ponieważ trudno moją sprawę nazwać zawiłą. Dotyczy ona nakazania
sporządzenia i wydania pracownikowi świadectwa pracy wolnego do błędów.
Wyrok Sądu, na który powołuje się Z.
Włodarczyk uprawomocnił się 11. stycznia 2011 roku.
Z. Włodarczyk bezprawnie zwolnił
mnie 23. maja 2010 roku.
21. października 1011r. Sąd nakazał
sprostowanie świadectwa pracy. Ale sobie jeszcze na nie poczekam, bo chcę
przeczytać wyrok i jego uzasadnienie.
Kilka słów o sposobie prowadzenia
moich akt osobowych.
Przede wszystkim – moje akta osobowe
mogłam zobaczyć dopiero w sądzie, przed sprawą z 21. października 2011r.,
kiedy szkoła raczyła je wreszcie Sądowi udostępnić. Co ja tam widzę?
Przede wszystkim nie istnieje część
C. Dokumenty związane ze zwolnieniem mnie są umieszczone w żółtym
segregatorze, dołączonym do akt. Bez jakiegokolwiek porządku
chronologicznego. Bez numeracji. Bez wykazu dokumentów. Wykaz dokumentów
kończy się na numerze 214 i jest to pismo: „Stanowisko pracodawcy
po rozpatrzeniu sprzeciwu...” z dnia 19. października 2009 roku. Nie, nie
pomyliłam się w dacie.
Przede wszystkim brak karty 186.
Brak karty 189. Po numerze 185 numery są poprawiane korektorem. Co na to
PIP?
Przypominam, że moje akta osobowe w
opisanym stanie widział Sąd...
Ponadto we wspomnianym żółtym czymś
znajduje się kserokopia mojego zwolnienia lekarskiego od 2.06.2010r. do
25.06.2010r. Jest tam pieczątka z datą wpływu: 07.06.2010r. Jakimż to się
cudem stało, skoro tego dnia miała miejsce osławiona awantura o to, że
sekretariat nie przyjął mojego zwolnienia, które później wysłałam pocztą i
które do mnie pocztą wróciło...
Przepisy dotyczące zasad związanych
z prowadzeniem akt osobowych pracowniczych zawiera rozporządzenie Ministra
Pracy i Polityki Socjalnej z dnia 28 maja 1996 r. w sprawie zakresu
prowadzenia przez pracodawców dokumentacji w sprawach związanych ze
stosunkiem pracy oraz sposobu prowadzenia akt osobowych pracownika (Dz. U.
Nr 62, poz. 286 z późn. zm.). Zgodnie z § 6 ust. 3 rozporządzenia dokumenty
znajdujące się w poszczególnych częściach akt osobowych powinny być ułożone
w porządku chronologicznym oraz ponumerowane; każda z tych części powinna
zawierać pełny wykaz znajdujących się w nich dokumentów.
Czy będę oskarżona i skazana za to,
że nazwę ten stan rzeczy „burdelem”, czy raczej powinnam powiedzieć, że jest
to „dom publiczny”? A może „agencja towarzyska”?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz