poniedziałek, 3 marca 2014

PRAWO PONAD PRAWEM



Trynkiewicz, gdybyś miał wybór, co byś wybrał? 


***

Co to znaczy: jest niebezpieczny i czeka, aż jego niebezpieczność się uprawomocni? Dopiero po uprawomocnieniu się wyroku stanie się niebezpieczny? Dopiero po uprawomocnieniu się wyroku można go izolować, bo jest (jakoby) niebezpieczny? To znaczy – do tego czasu nie jest. Nie jest niebezpieczny, dopóki się wyrok nie uprawomocni. Może chodzić ulicami miast i zabijać, jeżeli jest dosyć sprytny, żeby go nie złapano. Ma zakaz opuszczania domostwa, jakie zajmuje w nocy. Przypominam, ze zbrodni dokonał w dzień.

Nie wykazał skruchy. Więc będzie się go trzymać w psychuszce, bo nie wykazał skruchy. Nie rozpłakał się, jak dziecię, które doznało objawienia; nie załkał: „Ach, cóż jam uczynił, co uczyniłem, ja nieszczęsny.  Życia czyż mi starczy na wynagrodzenie krzywd...”.

Tu powinno nastąpić ujęcie skrzywdzonej matki, jej łzy. Zależnie od kanału, na którym pokazałoby się scenę – możliwe wzajemne rzucenie się sobie w ramiona: oprawcy i rodziców zabitych dzieci.

Następnego dnia kilkaset tysięcy ludzi stoi murem za T. Zwłaszcza na FB.



W moim domu niewiele jest niewzruszalnych praw. Ale te, które istnieją, są niewzruszalne. Należy do nich ścisły post trzy dni w roku: w Popielec, w Wielki Piątek i w Wigilię. Nie ma takiej siły, żeby moi domownicy nie pościli. Dura lex. Nie zwalnia od postu nawet obłożna choroba. I szokiem było dla mnie, kiedy się okazało, że jakiś purpurat „zniósł post” w moim kraju w Wigilię. Znieść to on sobie może jajko, jak potrafi.



Tak sobie czasami myślę (myślenie nie jest jeszcze zabronione, czy już należy mnie izolować?), że gdybym była psychopatą – mordercą, to na miejscu T. zabiłabym jeszcze raz, dla przykładu. Nikt mi nie powie, że psychopata nie jest w stanie oszukać ogona i wymknąć się, choćby z publicznej toalety. Nikt mi nie powie, że psychopata nie jest w stanie zachowywać się tak, jak chcieliby badający psychiatrzy podczas półtoragodzinnej, zaledwie, rozmowy. Bo przecież na podstawie tej rozmowy wydaje się dzisiaj wyrok.




Zaraz: mówimy o obowiązującym prawie, czy o tak zwanym poczuciu sprawiedliwości społecznej, która krucha jest, jak jesienny liść na drzewie, targany wiatrami? Załóżmy sytuację możliwą i wcale nie tak nieprawdopodobną: Mariusz T. podczas najbliższej kumulacji w lotto wygrywa dziesięć milionów. 10000000. Los wysłał jako wolny człowiek, dajmy na to – 20. marca.

I CO TERAZ?

Zabrać, zabrać; przecież to niemożebne jest, żeby bestia wygrywała i dostała taką kasę! Najlepiej, żeby ustawodawca natychmiast, ale to natychmiast, uchwalił ustawę, że mordercom wygrana w lotto się nie należy.

Mariusz T. wyrokiem sądu w Strasburgu dostanie odszkodowanie; jego prawnik robi karierę.

Bardzo lapidarnie i dosadnie określił zaistniałą sytuację Internauta:

huston_mamy_problem


kmioty z wiejskiej łamią podstawowe prawa człowieka. Człowiek po odbyciu kary JEST WOLNY kmioty niedouczone.”


Sąd cywilny zdecydował o pozbawieniu wolnego człowieka wolności. Kto następny?



Nie opowiadam się po żadnej ze stron. Twierdzę tylko, że Rzeczpospolita nierządem stoi.