niedziela, 7 października 2012

PO PRZERWIE

Stare powiedzenie prawi: „Nie uczynisz ze świni konia wyścigowego. Co najwyżej, możesz z niej uczynić bardzo szybką świnię”.

Żeby uniknąć dość żenujących i czasochłonnych wizyt na Policji, od razu mówię, że nie mam tu na myśli Zbigniewa Włodarczyka, tylko tak w ogóle.

Czekam i czekam na uzasadnienie wyroku w sprawie mojego świadectwa pracy. Przedstawię Państwu wówczas całe kuriozum. Ale – na razie nie mam czarno na białym. A termin już minął...

Co wolno wojewodzie... Spróbowałbym ja się spóźnić z terminem...



Proszę Państwa, zostałam zatrudniona w roku 1993 jako mianowany nauczyciel języka polskiego w SP nr 8. Jest to ostatnia ważna zawarta ze mną umowa o pracę. Innej nie ma. Nie ma.

Po powrocie z ustawowo przysługującego mi urlopu dla poratowania zdrowia, zostaję kopnięta w dupę i wbrew prawu pozbawiona możliwości wykonywania pracy na poprzednim stanowisku. Robi to Zbigniew Włodarczyk, który objął był stanowisko i poczuł się właścicielem państwowej szkoły (to moje domysły – odnośnie do tego właścicielstwa). Robi to dlatego, że kryje i popiera go piotrkowska wadza. Greatboy jest poza tym w „Spółkach”. Czesze kasę skąd się da i jak się da.

Mój etat zostaje rozparcelowany między kumplostwo.

Ludzie planują swoje życie; przewidują na co ich stać. Z dnia na dzień zostałam pozbawiona należnych mi środków. Ponieważ z nieznanych mi powodów Zbigniewowi Włodarczykowi powierzono Szkołę. Nie jestem w stanie spłacić zaciągniętych zobowiązań, ponieważ Zbigniew Włodarczyk pozbawił mnie wbrew prawu -  pracy. Komornicy się prześcigają. Nie stać mnie na podstawowe rzeczy. Moja renta wynosi w tej chwili 613 złotych. Było osiemset kilka, ale zajął jedną trzecią bank.

Jest bardzo źle.

A jednak nie uczuwam nędzy. Włodarczyk, zgadnij, chłopie, dlaczego?

Poczekam. Mam czas.

Domyślam się, że część z Państwa jest zainteresowana tym, co z Kubą. U Kuby stwierdzono wznowę i przerzuty. Czeka Go chemio i radioterapia. Profesor Jacek powiedział, ze ma w porywach 15% szans.  Ja wiem, że ma 100% szansy.

Włodarczyk, znaj pańskie serce: nie upublicznię twojej wizyty na Belzackiej. Bo ja wiem, że kancer czeka za rogiem i ty będziesz następny. A ja się nigdy nie mylę.

Ponieważ jest z ciebie ludzkie panisko – życzę ci dokładnie tego samego, coś zgotował mnie. Amen.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz