piątek, 14 grudnia 2012

ZIMOWY WSTĘP

Oto za chwilę będzie Yule. Dwanaście magicznych nocy, które zaczynają się od przesilenia zimowego. Podczas tych dwunastu nocy Wotan z całym orszakiem najeżdża wioski.

Ludzie z jednej strony cieszą się, że od tej pory dzień staje się dłuższy, a z drugiej strony, przez te dwanaście nocy żyją w lęku, bo Dziki Gon w każdej chwili może najechać ich domenę.

Dziki Gon – to Ansuzgarðareiwo. To orszak Wotana, Odina, czy jakkolwiek Go nazwać, który okrutnie wiedzie za sobą umarłych i z dzikim wrzaskiem, zwanym: „oskorei”, napada na ludzi. Ponieważ Wotan nie jest takim dobrym ojcem, jaki się jawi w eddaicznych poematach. Bywa okrutny i często zbiera krew niewinnych.

Ci umarli – to ci, którzy nie mieli zaszczytu umrzeć w bitwie, biedota, nie wybrana przez walkirie; ci, którzy szli później do Krainy Mgieł, Niflheim.
Tam bogini Hel trzymała ich i nic nie mieli z życia po śmierci.
Ci, których wybrały walkirie, szli do Walhalli. Walkirie wybierały z pól bitew poległych w mężnej walce z mieczem w dłoni. Tam wybrani zasiadali przy stole razem z Odynem Wotanem, jedli mięso odyńca, które nigdy się nie kończyło, pili miód, który nigdy się nie wyczerpywał i ćwiczyli się do walki na Ragnarökkr. A walkirie usługiwały wówczas do stołu: kroiły mięso, polewały kielichy...

Ragnarok to jednocześnie koniec i początek.

Więc Yule, te dwanaście dni i nocy jest wypełnione radością i przepotwornym lękiem.

Bowiem Dziki Gon jest rzezią.  

Po rzezi nastawał nowy cykl: Koło Słoneczne się obracało i nastawało Nowe Słońce. Do następnego Dzikiego Gonu życie się odradzało; trawa wschodziła, drakkary zaczynano naprawiać; wszyscy świętowali: bo oto dzień jest dłuższy od nocy; nastał nowy cykl, zaczyna się nowe życie.


2 komentarze: