czwartek, 1 grudnia 2011

ZOSTAŁAM PRZYWRÓCONA DO PRACY

Dzisiaj, po rozpoznaniu sprawy przed Sądem Okręgowym, zostałam przywrócona do pracy na dotychczas zajmowanym stanowisku.

Skarga kasacyjna Włodarczykowi nie przysługuje, bo  nie wnosił apelacji od wyroku pierwszej instancji. Miało być pięknie, łatwo i przyjemnie - tak, jak do tej pory. Nic już nie będzie takie, jak przedtem, prawda, panie W.? Od tej pory będziesz pan liczył czas, tak, jak inni: na "before and after". 

Zgłosiłam na piśmie gotowość do pracy, stawiam się jutro po skierowanie na badania kontrolne.

Jeżeli pan dyrektor nie przywróci mnie do pracy, grozi mu kara pozbawienia wolności do roku. No, chyba, że się zsumuje i inne sprawki; wtedy może się okazać, że świat się mocno zmienił w czasie pobytu poza miejscem zamieszkania...

Obiecałam historię Moniki, przełożę ją na jutro. Dzisiaj jestem zbyt szczęśliwa, że (być może) znowu będę gadać z uczniami, pokazywać im świat i tłumaczyć, że zawiłości gramatyki nie są powodem do płaczu...

Pewne osoby nabrały odwagi i jestem bombardowana przypomnieniami o postępowaniu pana W. w różnych sytuacjach. Są to rzeczy i ciekawe, i obrzydliwe jednocześnie. Nie wiem, czy o nich napiszę, bo umiarkowanie mi się podoba to, ze wspomniane osoby mną chcą załatwić swoje porachunki z panem W. Jeszcze się nad tym zastanowię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz