wtorek, 17 stycznia 2012

TAKI MAŁY ŻARCIK


Gdyby nie przynależne ludziom z marginesu społecznego[1] zachowania, gdyby nie przyjaźń, szeroko pojęta[2], osobników zasiadających w piotrkowskiej Radzie Miasta i gdyby nie spolegliwość[3] Sądów piotrkowskich, Prawo działałoby w Piotrkowie Trybunalskim tak, jak mniej więcej działa w cywilizowanych miejscach w Europie.

Zbigniew Włodarczyk, pan rozmijający się z literą Prawa[4], co kilkakrotnie udowodniły po latach walki wyroki sądowe, doprowadził mnie do nędzy materialnej. Kpi z Prawa i jego nakazów. Jako człowiek, który w wyniku awansu społecznego[5], dorwał się do zarządzania[6], w dupie ma innych, a w szczególnej dupie tych, którzy mu nie czapkują. Z tym, że w tym drugim wypadku, czyli „w szczególnej dupie” oznacza strach, bezsilność i niewyrażalną złość.

Panie Włodarczyk, oddasz mi pan moje kilkadziesiąt tysięcy zaległych poborów. Z odsetkami. Oddasz mi pan inne pieniądze, o których zapomniałeś pan do spóły ze śliczną księgową. Główną, zresztą. Czy ona nie jest przypadkiem po zawodówce, a maturę robiła w szkołach Gabor w Piotrkowie? A pan czasem nie jesteś związany więzami krwi i życia z Gaborem? Co do innych więzów, to się jeszcze zorientuję, bom się wściekła dzisiaj, akurat.

Nie mogę kupić prywatnej rehabilitacji, bo mnie nie stać, a termin mam na 27 marca (NFZ). A nie stać mnie, boś mnie okradł, panie Włodarczyk i okradasz nadal. Doznaję krzywdy; już prawnicy wycenią zadośćuczynienie.

Nie mogę leczyć zębów.
 Nie mogę zapłacić rachunków w terminie, panie Włodarczyk; moi prawnicy dobrze wycenią moją krzywdę i zadośćuczynienie.

Cha, cha, cha, panie Włodarczyk, aleś się pan dał nabrać! Ja żartuję, przecież.

Ciekawe, co wymyślę na pierwszego kwietnia?


Cha, cha, cha!





[1] bandyckie
[2] poplecznictwo, co w Polsce jest karalne
[3] zależność od miejscowych polityków
[4] przestępca
[5] cham
[6] koryta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz