sobota, 19 października 2013

NOWY POST

Ja bardzo przepraszam, ale nie potrafię się pogodzić z tym, że jeden żywy , i z natury swojej - grzeszny, człowiek, obwołuje innego, zmarłego i z natury swojej - grzesznego człowieka, świętym.


Jak nie lubię Sienkiewicza, bo zrobił mi krzywdę, tak teraz poproszę o szczebel z drabiny, która się przyśniła Świętemu Jakubowi (chyba).

Dlaczego krzywdę zrobił mi Sienkiewicz Henryk? Ano - bo się nauczyłam, że "najpierw mścić się, a później ratować". "Panienka ci wybiła jedno oko, a ja ci drugie..."  I tak dalej. To było ku pokrzepieniu serc. Moje pokrzepiło o tyle, że zapamiętałam: najpierw mścić się, a później ratować. 

Przy świętych jesteśmy.  Żeby zostać świętym, to chyba jakieś cuda nad cudami udowodnić? Oksymoron, jak jasna cholera. Jakim cudem można udowodnić cud? No to ja w swoim życiu przeżyłam parę cudów.I mam na to świadków.

Pierwszym z cudów były kotlety pod kanapą. Siedzimy sobie w kilka osób na kanapie, gadamy o rzeczywistości, telewizor sobie mruczy w tle i nagle mój pies rzuca się między nogi siedzących i zaczyna z lekka wyć. Przepędzany - nie odpuszcza. Furt pod tę kanapę. Zmęczeni zachowaniem psa, podjęliśmy decyzję, że podniesiemy kanapę w celu oględzin.

Pod kanapą były świeżutkie kotlety mielone, w liczbie, chyba czterech, czy pięciu. Równiutko poukładane w rzędzie.Pierwsza odezwała się Hanka: "To nie moje, ja nie robię takich.". Moje one też nie były. Ewka zaczęła się śmiać.To także nie były kotlety jej roboty.

Po dziś dzień sprawa kotletów mielonych nie została wyjaśniona. Cud?

Świat zagrzęzł w bagnie. Świat już jest u kresu. Ta syfilizacja umiera.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz