sobota, 18 stycznia 2014

MIŁOŚĆ I ZIEMIA JEST PŁASKA


Istnieją ludzie, którzy działają jedynie na pierwotnym poziomie.

Miłość może przejść obok takiego kogoś; owionąć go swoim zapachem, dotknąć, pocałować. Może najsłodszą muzykę wsączyć do uszu... A ten ktoś i tak nie zauważy i właściwie trudno mu mieć to za złe. Bo – co mnie w końcu obchodzi, czy ktoś czuje, kiedy Dobro i Piękno przechodzą obok i nie chwyta on Ich, nie gna za Nimi. Nic mnie to nie obchodzi, chociaż żal, że podobna do mnie istota, mająca w swoim zasobie prawie taką samą liczbę genów, klepie pacierze bezrozumnie.

Może właśnie mantra jest jej potrzebna? Może bez mantry i Przewodnika nie potrafi istnieć i działać? Może musi mieć jakiś nakaz i zakaz, żeby wiedzieć, jak się poruszać po świecie? Posiadając wolną wolę, bardzo się boi skorzystać z Daru.

Nie jest jednak ta istota pozbawiona rozumu, przeciwnie, bywa, że ma go w nadmiarze nawet. To rozum każe widzieć oczom dziecięcy, niezmącony śmiech u dorosłego. To rozum nakazuje zazdrościć tego śmiechu i potępiać ten śmiech; bo jakże tak – śmiać się beztrosko, kiedy wokół sama dżuma i syfilis! To niepoważne. To nieodpowiedzialne.

Rozum tej istoty nakazuje postrzegać i analizować jedynie to, co postrzegają zmysły. Jest ich pięć. Jednakowoż jest jeszcze coś.

Zawiodę teraz Czytelnika, bo nie mam na myśli intuicji, wróżek ani jasnowidzów, chociaż staram się nie wypowiadać na ten temat, rozumiejąc, że to, czego nie rozumiem, niekoniecznie nie istnieje.

Stawszy na pustyni i patrząc przed siebie - nie tak znowu dawno, byłam gotowa przysiąc na kolanach, że Ziemia jest płaska.

Mam w zamiarze napisać o snach.

Żaden człowiek nie zaprzeczy, że sny istnieją i że są integralną częścią naszego życia. Oniryczny bełkot, lustrzane odbicie jawy; labirynty, potwory, przepaście, unoszenie się nad ziemią; suto zastawione stoły, jakaś szczotka, na widok której dostajemy orgazmu... Schizofreniczny świat, z którego budzimy się z ulgą.

Czasami jednak budzimy się i ulga trwa tyle, ile nasze przejście od snu do jawy – ułamek sekundy. Powraca słoń w żołądku i strach. Jasne, Rzeczywistość stała przy łóżku i czekała, kiedy się ockniemy z tych niegroźnych potworów.

Posłuchaj mnie dobrze, Włodarczyk. 




Z całego serca i bardzo szczerze, życzę ci, żeby, kiedy przyjdzie taki czas - a on przychodzi zawsze, wcześniej, czy później - żeby odpowiednie służby i odpowiedni lekarze zadbali o to, żeby w porę zaintubować i zrobić, co trzeba twojej ukochanej osobie.



Kuba jest po tracheotomii i po gastrostomii. Przypominam ci, Włodarczyk, że to jest ten sam Człowiek, który bronił mnie przed twoimi, wspieranymi przez lokalne wadze, szalbierstwami.

Przypominam ci, że ludzie spotykają się zazwyczaj dwa razy.

Przypominam ci, że swoim złodziejstwem i sobiepaństwem spowodowałeś wiele zła. I zaprawdę, nie pojmuję, jak masz czelność rozmawiać z Chrystusem podczas niedzielnych mszy.

Przypominam ci, że bardzo cierpliwy Jezus został kiedyś wyprowadzony z równowagi i rozpierdolił kiermasz przed świątynią. 

A poza wszystkim: stopnie każdej drabiny są mocno śliskie, zwłaszcza, kiedy  ktoś na nie napluje.



PS: Brak przecinków w tytule jest zamierzony.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz