środa, 22 sierpnia 2012

DIALOG


„Prawo jest takie i tak stanowi, że jeślibyś oblała tego drania kwasem solnym, to on by odpowiadał za to, że cię do tego doprowadził. Tylko ty jesteś zdrowo walnięta. Nie wykorzystujesz swojej mocy. W życie pozagrobowe chyba wierzysz? Trzeba mieć tylko dobrego adwokata. Sprzedaj, co masz, wynajmij kogoś, kto ci poprowadzi sprawę tak, że dostaniesz niewyjęte odszkodowanie. Masz przecież tego adwokata z P.? Odkupisz to, co sprzedałaś i jeszcze cztery razy więcej. Jeżeli nie masz pieniędzy, poszukaj takiego, z którym się ugadasz na procent od wygranej. W chuj takich jest. W dodatku niegłupich.”

„Nie”, odpowiadam, „na razie jeszcze zachowuję szczątki wiary, później myślałam o telewizji”. „Jedno wspomaga drugie, co ty, naprawdę taka głupia jesteś?” „Nie jestem głupia, tylko się brzydzę”. „No to przestań się brzydzić, bo zaczną się brzydzić tobą. Tu każdy ma za uszami, a W. zaczyna im przeszkadzać. Z tego, co czytam, to jełop jakiś jest, a bronią go tylko dlatego, że się boją. I niech cię nie interesuje, jak się wszystko dzieje i kto ma za uszami. Ty masz dostać swoją kasę. Za rok pracy, ustawa tak mówi, a oni se piszą do najwyższego. Dobrze, że nie do Watykanu, jeszcze. I odszkodowanie, niech cię nie interesuje od kogo.

Za to, że ci wątroba wysiada od leków, których nie brałaś wcześniej, bo nie musiałaś; za dwie próby samobójcze. Za to, że ci dach przecieka, bo nie masz na remont, który zaczęłaś i którego nie możesz skończyć, bo cię w majestacie okradziono. Za to, że w 2009 wróciłaś do pracy pełna pomysłów i nieźle podleczona, a zgwałcono cię. Przecież, do cholery, wysłałaś do szkoły swój, ledwie dwutygodniowy dorobek, wiedzą, jaka byłaś sprawna? Zaprzeczą? Masz to zarchiwizowane, kobieto. Masz nagrania i nawet sam Bóg nie zaprzeczy, że są oryginalne. Za ZUS.

Za to, że odwiedzał każdego w jego domu pod byle pozorem i zbierał dane, jak najgorszy szczur. Za to, że dobrowolnie napisałaś za niego protokół końcowy, bo by pięciu zdań po polsku nie umiał sklecić, a ty się ulitowałaś nad draniem.

Ty po prostu jesteś walniętą patriotką lokalną jakąś. ”.

„Nie, ja po prostu czekam na dobry moment. Kosztuje mnie to wiele; bywa, że dupę podcieram szmatką, którą następnie piorę w deszczówce i suszę na słoneczku Bożym. Żeby spłukać kibel, nabieram wody z wanny, z wczorajszej kąpieli, wiaderkiem. I, jak Bardzo Cię, Boże, kocham, potrafię zrobić obiad z tego, co zostało na targu, kiedy sprzedawcy już się zwinęli do swoich obowiązków. Staję się przy tym  coraz podlejsza; z tym kwasem, to ja sobie jeszcze przemyślę temat.”

Tak, mam telewizję satelitarną, w podstawowym wymiarze. To prezent od mojego Syna, który powiedział: „Mama, ja Cię nigdy nie opuszczę. Dzwoń wreszcie do telewizji”.



Jak to dobrze mieć Przyjaciół i Rodzinę. Nawet, jeśli się rzadko z nimi utrzymuje kontakt i to w dodatku z obcego komputera.




„- Już ty się nie dochodź o nic. Tu sprawę w swoje ręce wezmą ludzie silniejsi od ciebie.
- Czy ja się staję przedmiotem?
- Tak, stajesz się przedmiotem w rękach innych sił. I nie masz nic do powiedzenia. Coś mi się zdaje, że już raz to przeżyłaś i wygrałaś na dłuuugie lata dzięki temu, że uznałaś, iż jesteś jedynie przedmiotem.
- Pamiętam. Bardzo bolało.
- I ma boleć. To nie malowanie paznokci, tylko cholerny głęboki liffffftinggg...”


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz