niedziela, 4 listopada 2012

KALENDARZ, CIĄG DALSZY


18. września, po konsultacji z prawnikiem, kieruję pismo do Prokuratury. Zmagania z Prokuraturą piotrkowską opisuję w rozdziale „Prokuratura”.
21. września 2009r. dyrektor Włodarczyk wręcza mi dwa pisma: notatkę służbową i porozumienie zmieniające.                     



               


                       


30 września dyrektor wręcza mi pismo o „zmniejszeniu uposażenia”. Bez podstaw prawnych, bez trybu odwołania. On naprawdę mi ukradł te pieniądze.

Proszę zwrócić uwagę na daty. Pan Włodarczyk samowolnie i bezkarnie obcina mi uposażenie nawet zanim  cokolwiek mi zaproponował. Nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego jego przełożeni, poinformowani o tym nic nie robią.
Poza tym, na jakim rachunku zostały zaksięgowane moje pieniądze?


               

                       

Od tej pory konsekwentnie kieruję do dyrekcji pisma z prośbą o zapewnienie uczniom bezpieczeństwa.


                       


W dalszym ciągu składam regularnie pisma z prośbą o zapewnienie opieki dzieciom od chwili, kiedy mija czas bezpośredniej pracy z uczniami, zgodnie z posiadaną ważną umową o pracę. Odpowiadam również na notatkę służbową.


                       


                       


 
Piszę w tej sprawie do różnych instytucji, bez skutku. Jestem odsyłana do sądu pracy… O Sądach Piotrkowskich – w innym miejscu.

1. października 2009 roku odbywam rozmowę z dwojgiem wizytatorów, którzy próbują mnie przekonać… O tym – w rozdziale: „Wizyta w szkole”.


                       


8. października ma miejsce posiedzenie Rady Pedagogicznej. Jest to czwartek. We czwartki nauczyciel – wychowawca świetlicy szkolnej pracuje od godziny 8:00 do godziny 16:00. Rada jest zwołana na godzinę 16:00. Nauczyciel – wychowawca świetlicy szkolnej pracuje w dniu 8. października 2009 roku znacznie ponad osiem godzin. Takie sytuacje miały miejsce wiele, wiele razy. Dla dyrektora Włodarczyka Kodeks Pracy nie istnieje; prawo jest dla maluczkich… Jednakże można z tego wydarzenia wysnuć wniosek dwojaki: albo Z.W. jest przestępcą łamiącym w sposób uporczywy prawa pracownicze, albo plan pracy szkoły jest nieważny, bo niezgodny z prawem?

                       


W każdym razie – powiadamiam właściwe instytucje : Kuratorium Oświaty, Delegatura w Piotrkowie Trybunalskim, Referat Edukacji o zaistniałej sytuacji, a również i o powodach niepodpisania przeze mnie protokołu posiedzenia opisywanej rady.
 

                       
 

Naturalnie – pies z kulawą nogą nie reaguje.

Inne ciekawostki z tej rady: została założona nowa księga protokołów, chociaż stara miała jeszcze ho, ho pustych kartek; zmieniła się osoba protokolanta, a dopisek po czasie - na dole strony piątej - jest ewidentny.

Rzeka płynie, dyrektor Włodarczyk kradnie moje pieniądze, ja sobie pisma piszę...

Proszę mi wierzyć: nie ma nic bardziej żrącego nad świadomość bezsilności w sytuacji, kiedy wie się, że ma się rację. Żebym była w regularnym KC-cie, żebym wiedziała jasno: kto wróg, kto sprzymierzeniec, byłoby łatwiej.

Wracam do pracy. Włodarczyk wystawia mi następujący dokument:


                       


Jakie to płaskie, jakie to głupie. Na stanowisku wychowawcy świetlicy...
Czegoś się, vinci2, spodziewał? Że jestem idiotką?

A ta stylistyka... Przynajmniej podał podstawę prawną...
Bo to było tak:
Z. Włodarczyk wezwał mnie do badań w czasie, kiedy byłam chora, to jest 2. listopada 2009 roku. Potem jeszcze kilka razy wystawiał skierowania ze wskazaniem, że „wychowawca świetlicy”. Za każdym razem domagałam się poprawnego skierowania. Wreszcie się udało.
 Po różnych perypetiach, badaniach dodatkowych, otrzymałam wreszcie dokument:


                       


Milczeniem pominę komentarz towarzyszący wydaniu mi tego zaświadczenia;
coś mi się wydaje, że lekarz miał już dość nacisków.
 
Wklejam tutaj korespondencję z Z. Włodarczykiem, może się na coś przyda:


               


Odpowiedź:


                       



Czy Sąd jest od rozpatrywania „treści” umysłu chorego na władzę?
No... można się spierać...
Od tej pory zaczyna się mój kolejny protest przeciwko gwałtowi:
 
 
                       
 
 
 
                       
 
 
I tak dzień po dniu.
 
Nie mam snu bez lęku, nie mam życia bez znienawidzonej facjaty w tle moich myśli.
Włodarczyk nadal kradnie moje pieniądze.
23. maja 2010 roku pozbawia mnie pracy,
bo tak mu się chce, bo tak sobie po prostu może zrobić.
Bo nikt nie sprawuje nad nim kontroli.
 
I tak dzień po dniu.
Nie mam snu bez lęku, nie mam życia bez znienawidzonej facjaty w tle moich myśli.
Włodarczyk nadal kradnie moje pieniądze.
 
23. maja 2010 roku pozbawia mnie pracy,
bo tak mu się chce, bo tak sobie po prostu może zrobić.
Bo nikt nie sprawuje nad nim kontroli.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz