niedziela, 4 listopada 2012

NA BRUK I ŚWIADECTWO PRACY


NA BRUK I ŚWIADECTWO PRACY
Działając poza wszelką kontrolą, a może i podżegany do popełnienia przestępstwa, 21. maja 2010 roku funkcjonariusz publiczny po raz kolejny przekracza swoje uprawnienia:
  
                               
 Nie chce mi się wierzyć, że żyję w getcie. A jednak.
 Otrzymuję świadectwo pracy:
  
                               
Ten dokument otrzymałam 16 czerwca 2010 roku. Pominę jego niechlujstwo, będące kolejnym wyrazem lekceważenia mnie (nakładające się okresy zatrudnienia, nie wiem, jak można podpisać taki bubel. Każdy prawnik powie, że jest to poświadczenie nieprawdy), ale ja nigdy nie byłam zatrudniona na stanowisku wychowawcy świetlicy. Poza tym – nie wiem, kiedy mnie zwolniono: 21 czy 24 maja?
 Zaczynam walczyć o sprostowanie świadectwa pracy. Biedny dyrektor nie wie, co ma sprostować. Zwracam się do Sądu o pomoc. Bez rezultatu.
W tak zwanym międzyczasie otrzymuję drugie świadectwo pracy:
                                y
Znowu poświadczenie nieprawdy. Nigdy  nie byłam zatrudniona jako wychowawca świetlicy.
 Walka w Sądzie trwa. Wreszcie 21 października 2011 roku Sędzia nakazuje dokonać sprostowania świadectwa. Nie mam jeszcze wyroku w ręku, ale coś mi się wydaje, że Sędzia wydał wyrok trochę obok. Wszystkiego się dowiem, kiedy przeczytam uzasadnienie. Wkleję je wówczas w „Ciągu dalszym”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz